Rozdział 14

198 16 2
                                    

-Harry..- potrząsam chłopakiem, by się obudził.- Harry, wstawaj!- mówię już głośniej, lecz w odpowiedzi dostaję wiązankę przekleństw.

-Idź sobie, Lou.- jęczy w poduszkę, nakrywając na głowę kołdrę. Dopiero wtedy zauważam, że po drugiej stronie leży Hailey, kiedy przypadkiem zabiera jej materiał.

Co ona tu robi? Marszczę brwi zdezorientowany. Moje zdziwienie nie trwa długo, gdyż momentalnie przypominam sobie po co tu przyszedłem.

-Jasna cholera, Harry! Taylor będzie tu za dziesięć minut!-mówię głośniej, lecz nie na tyle, by obudzić Hailey.

-To ją wpuść i daj mi spać.- burczy pod nosem. Chyba nadal nie rozumie.

-Nie wydaje mi się, żeby była zadowolona z tego, co zobaczy. Pragnę ci przypomnieć, że nie jesteś sam.- kładę nacisk na ostatnie słowa. Mija chwila, zanim dociera do niego to, co mówię, po czym zrywa się gwałtownie z łóżka. Odsuwam się kilka kroków w tył, patrząc jak w pośpiechu zarzuca na siebie ubrania. Patrzę na brunetkę, która na całe szczęście się nie zbudziła. Nie chciałbym jej tego tłumaczyć.

-Harry..- zaczynam, wciąż przyglądając się dziewczynie.

-Hmm..- spogląda na mnie przelotnie, po czym wyciąga z walizki czarny t-shirt.

-Czemu tak właściwie spaliście razem?- mówię zaciekawiony. Zamieramy oboje, kiedy Hailey przewraca się w naszą stronę. Wciąż ma zamknięte oczy, przez co oboje jesteśmy przekonani, że nadal śpi.

-Pomyliła pokoje, więc pozwoliłem jej zostać.- wzrusza ramionami.

-Pozwoliłeś? Czy może bardziej nalegałeś, by została?- rzucam mu wymowne spojrzenie. Na jego twarzy pojawia się tajemniczy uśmiech.

-Może.- drapie się po karku zawstydzony. Widzę, jak nie może oderwać od niej wzroku, co wcale mnie nie dziwi.

Rozlega się odgłos dzwonka do drzwi, więc oboje kierujemy się w stronę wyjścia. Ja, gdyż nie chcę obudzić Hailey, a Harry z przymusu, gdyż po pomieszczeniu rozchodzi się stukot obcasów. Jak zawsze ma wyczucie czasu.

Niechętnie schodzę pierwszy w dół dostrzegając blondynkę.

-Louis!- mówi sztucznie miłym głosem, wyciągając w moim kierunku ręce, chcąc się przytulić.

-Taylor- odpowiadam równie przesłodzonym tonem co ona, podchodząc do niej niechętnie. Tkwimy chwilę w sztywnym uścisku. Gdzie jesteś Styles..

Wywracam oczami na jej czułości, odpychając ją w końcu z sztucznym uśmiechem.

-Gdzie Harry?- pyta już bardziej stanowczo, mierząc każdego z nas uważnym spojrzeniem.

-Został w zoo. Nie mógł Cię znaleźć w klatce z małpami..- mówię pod nosem, kaszląc co drugie słowo.

-Słucham?- pyta oburzona, myśląc, że się przesłyszała.

-Powiedziałem, że szedł za mną.- kłamię szybko, kołysząc się na palcach, z założonymi z tyłu rękami. Niall wybucha gwałtownym śmiechem, a Liam wychodzi z pokoju, gdyż nie chce pokazać, że jego to także rozśmieszyło. Zayn natomiast zagryza policzki od środka, starając się być poważnym.

-Jasne.- odpowiada od niechcenia, po czym rzuca swoją torebkę na ławę, a sama rozsiada się wygodnie ma miejscu.

-Pewnie, nie krępuj się.- macham lekceważąco ręką. Słyszę za mną kroki, więc odwracam się przez ramię. Styles.

-Oh, kochanie! Co tak długo?- pyta z wyrzutem, momentalnie podnosząc się i rzucając mu w ramiona. Harry puszcza jej wymuszony uśmiech.

-Wybacz. Podróż mnie wykończyła.- wzdycha, przytulając ją lekko.

Failure - |н.ѕ|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz