XXIII. Jesteś chodzącym chaosem

95 11 84
                                    


- Mamo, mogłabyś przyjechać? Noe jest w szpitalu, nie chcę być tu sam. Jest tu też Maylo - Lekko załamujący się szept rozdarł chaos, który panował w mojej głowie. Starałam się otworzyć oczy, lecz zostałam oślepiona przez strugę światła płynącego z lampy.

- Czemu wciąż mi to robisz, Noe? Czemu wciąż mnie zostawiasz?

Pierwszym co zobaczyłam, były szare tęczówki Isaaca. Patrzył na mnie błagającym wzrokiem i trzymał kurczowo moją dłoń przy swoich ustach.

- Walczę każdego dnia, ale mam wrażenie, że jestem coraz bardziej zrezygnowany. Brakuje mi sił. Nie jestem niezniszczalny, słońce. - Ostatnie słowa sprawiły, że moja warga zadrżała, a widok łez spływających po policzkach mojego przyjaciela, przeważył szalę.

- Wyjedziemy, dobrze? - chrypa przykryła swoją warstwą mój głos. Był nieludzki.

- Louis zostanie przeniesiony do Seattle.

- Więc wyjedziemy do Seattle.

- Tak po prostu? Już nie masz wątpliwości?

- Jesteście moją rodziną, pójdę za wami choćby na koniec świata.

Chłopak otarł łzy, odwracając wzrok. Obserwowałam, jak kolejno wziął głęboki wdech i oparł się na dłoniach, ukrywając w nich twarz. Maylo od razu podbiegł do niego i zaczął piszczeć, szturchając go nosem. Cholerny psiak wyczuwał wszystko.

Nie chciałam patrzeć znów na ten obraz rozpaczy. Pragnęłam szczęścia, a w mojej głowie tuż obok postaci Isaaca i Lou, jak za pstryknięciem palców, pojawił się obraz niebieskookiego chłopaka, który znajdował się zaledwie kilka pięter wyżej.

- Jedź do domu, Izz. Wyśpij się. Potrzebujesz snu, już nie wspominając o nauce. Za niecałe dwa tygodnie egzaminy.

- Pierdolę te egzaminy. - Rezygnacja w jego głosie wzburzyła mnie. Usiadłam na łóżku, ignorując uporczywe zawroty głowy i czarne plamki przed oczami, spowodowane przez zbyt gwałtowny ruch. Udało mi się tym zyskać uwagę chłopaka, który teraz spoglądał na mnie karcąco.

- Nie ma mowy, byś zawalił egzaminy. Te studia to twoje marzenie. Masz się tam dostać, choćby nie wiem co. Masz rozłożyć ich na łopatki, Izz. - Widząc, jak szarooki otworzył usta, by coś powiedzieć, rzuciłam mu wściekłe spojrzenie, na co trochę złagodniał. - Jeśli nie chcesz tego dla siebie, zrób to dla mnie. Wiem, że nie będziesz żałować. To tylko zła chwila, nie pozwól, by zaważyła na całej twojej przyszłości.

- Nie możesz zostać tutaj sama.

- Nie jestem sama - odparłam pewnie i spojrzałam w stronę łóżka po lewej, które było zajmowane przez Lou.

- To zespół zamknięcia*. - Isaac również utkwił swój wzrok w ciele Favale'a.

Gdy dotarło do mnie, co właśnie powiedział, prawie się zapowietrzyłam. Czytałam kiedyś o tym.

- Czyli te lata monologów...

- Były tego warte. Teraz pozostaje nam jedynie czekać. Caspian jest pozytywnie nastawiony. Podobno kondycja Lou jest bardzo dobra. Dzięki tym wszystkim rehabilitacjom, istnieje ogromna szansa na powrót do zdrowia. Oczywiście, to nie będzie to samo co kiedyś, ale będzie żył.

- Caspian?

- Ahh, no tak. Neurochirurg, który przejmuje przypadek Louisa. Jest z Seattle, dlatego tam go przenoszą. Prowadzi badania kliniczne, do których zakwalifikował Louis. Nie wspominałem ci o nim?

Patrzyłam na niego, choć w mojej głowie igrał jedynie obraz wspomnienia z piwnicy, kiedy to spędziłam noc w towarzystwie Neala.

W sobotę przyjeżdża tu mój lekarz. Przenosi się z Seattle. Nie rozumiem czemu. Ma tam cudowny dom, rodzinę na miejscu i stałą pracę. Ma nawet badania kliniczne i własne laboratorium, które podobno również ma przenieść tu. To moje ostatnie dni wolności. Korzystajmy, więc póki mogę.

Niebo ponad Nami | Dylogia Nocnego Nieba #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz