POV Fausti
Gdy miałam już wychodzić do szkoły zatrzymała moja siostra.
J:Myślisz że nie wiem co chciałaś zrobić?
F:...
J:ODPOWIADAJ!
F:Przepraszam.
J:Pff tobie nawet kradzież nie wyszła to za daleko nie dojdziesz. Spadaj już potem się z tobą policzę.-popchnęła mnę na drzwi.
Znalazłam jakiś mega stary plecak więc zabrałam go i poszłam do szkoły. Ledwo szłam ponieważ mój ojciec jak wczoraj mnie kopnął to tak że ledwo chodzę. Doszłam pod sale i aby nikomu nie przeszkadzać usiadłam w kącie i czytałam podręczniki. Cieszyłam się ponieważ miałam coś innego do czytania. Wczytywałam się w książkę dopóki nie podeszła do mnie jakaś dziewczyna z koleżanką.
?:O matko co to jest za szmata-podniosła mój plecak.-matko nie widziałam nic gorszego, a właścicielka idealnie do niego pasuje. Hahha
?2:Hania! Co robisz?
H:Właśnie znalazłam biedaka w naszej bogatej klasie.
?:Że co, o matko rzeczywiście cuchnie biedą, i jeszcze wygląda jakby w kontenera wyszła. Ahahah.
W:Ejj spadać od niej, nic wam nie zrobiła.
Przyszła Wiktoria idealnie w momencie w którym się ze mnie śmiały. Dziewczyny odeszły a Wiktoria do mnie podeszła.
W:Hej Fausti, wszystko okej?
F:Tak,ale nie musiałaś mnie bronić. Jak zawsze w podstawówce miałam to samo, przyzwyczaiłam się do tego.
W:Do tego nie można się przyzwyczajać, tego nikt nie powinien doświadczać, jednak są takie debilki które oczywiście muszą znaleźć sobie obiekt drwin bo same nie mają za wiele do pokazania.
F:Dzięki ale naprawdę nie musiałaś mnie bronić.
W:Musiałam bo cię polubiłam.
F:Mnię? Przecież wyglądam jak wyjęta z kontenera, a mój plecak to jakaś stara podarta szmata.
W:No i co z tego. Może i nie wyglądasz jak Adriana Grande ale masz cudowny charakter, to się liczy.
F:A nie jest ważne dla ciebie i reszty jak wyglądasz i ile masz na koncie?
W:Dla tamtych typiar na pewno ale nie będziesz nic dla nich robić, dla mnie nie jest ważne to ile dana osoba zarabia tylko czy jest miła dla mnie.
F:Naprawde mnie polubiłaś..?
W:Tak!
Wika powiedziała głośniej przez co myślałam że coś mi chce zrobić i ukryłam twarz za rękami.
W:Hej, wszystko w porządku u ciebie bo niepokoi mnie twoja reakcja. O jezu kto ci to zrobił?-zobaczyła oznakę wczorajszej szklanki i kolczyków.
F:Nic się nie dzieje naprawdę.-zaczęłam mówić cicho.
W:Fausti to nie wygląda dobrze.
F:Naprawde nie martw się o mnie.- Wstałam i chciałam pójść do łazienki jednak Wika mnie złapała za rękę. Bałam się że chce mi coś zrobić przez co zareagowałam bardzo szybko i gwałtownie.
W:Hej nic tobie nie zrobię.
F:Prosze puść mnie.-mówiłam cicho z łzami spływającymi po policzkach ze strachu.
Wiktoria mnie puściła, a ja patrzyłam w dół.
W:Co się dzieje?
F:Nic.