Pov Fausti
Za jekieś dieśęć minut przyjdą do mnie Oliwier z jego dziewczyną Mają i Kasia. Są to moi przyjaciele z którymi utrzymuje kontakt od liceum. Boje się trochę dzisiejszego spotkania ponieważ mam pewną trudną decyzję z nimi do obgadania.
O:Hej Fausti!- przywitał się rodośnie.
F:Hej Oliwer-podbegłam do niego i się przytuliłam-Dawno cię nie widziałam.
O: No ja ciebie też.
F:A gdzie Maja?
O:Nie mogła dziś.
F:Kurde.
O:A co? Coś ważnego?
F: No tak. A właśnie bardzo ważnego.W tym momencie zabrzmał mój dzwonek do drzwi. Otworzyłam i przedemną stała brozawowłosa przyjaciółka.
F:O Kasia jak dobrze że jesteś.
K:Też się cieszę bo były takie korki że myślałam że tu w życiu nie dojadę.
F:Ważne że dojechałaś, chodź!Kasia przywitała się w Oliwierem i usiadła niedaleko niego. Kiedy ja równierz się dosiadłam, wzięłam głęboki oddech i rozpoczęłam rozmowę.
F: Musicie mi w czymś doradzić. Dokładnie to czy warto to zrobić.
K:Ookejj.
O:Rozwiń.
F:Myśle nad przeprowadzką.
K:Słucham?!
O:Nie nie zostawiaj nas!F:Ale tam znalazłam takie idealne mieszkanie. Blisko centrum ale nie jest głośno, piękny wystrój, umeblowany jest i na moją kieszeń. W dodatku znalazłam tam spoko oferte pracy w takiej fajnej ekskluzywnej restauracji.
O:Widze że za długo ciebie nie usiedzimy w jednym mieście co?
F:Ojj tak. Poznań jest piękny ale czas w końcy zmienić troche w życiu. Czas zamknąć pency rozdział i otworzyć nowy.
K:Widzisz i nie musieliśmy ci pomagać w decyzji.-Parskneła delikatnie śmieszem.
F:no rzeczewiście.-Równierz odpowiedzałam śmiechem.
O:A jak daleko będziesz mieszkać?
F:To znaczy się będe mieszkać teraz w Krakowie więc no troche daleko z tąd.
K:A kiedy wyjerzdzasz.
F:Myślałam o za miesiąc już.
O:co?-powiedział cicho ze smutkiem.
F:Niestety ale mieszkanie oglądam za 2 tygodnie i jeżeli się zdecyduje to manatki i heja.
K:Przynajmiej umiesz rozśmieszać.
O:A przytulisz się z swoimi przyjaciółmi?
F:Oczywiście.
Przytuliliśmy się wszyscy razem.
Około miesiąc później..
F:Chyba to ostatnie pudło.
O:Tak nic już nie zostało.
K:Będe tęskiń kochana.
F:Ja też. Nie zapomnijcie o mnie.
O:My nie zapomnimy ale abyś ty nie zapomniała.
F:Spokojnie. Ale będziecie mnie odwiedzać prawda?
O:No tak.
K:Oczywiście.
F:Kocham was.
F:Ahh te mieszkanie w Krakowie jest prześliczne. I w dodatku dziś wypełniłam ostatnie papiery dotyczące pracy i od jutra zaczynam praktyki. Nie mogę się doczekać! Czas się teraz trochę rozłożyć aby pozbyć się kilu już kartonów i trzeba iść spać.
Tej nocy się wyspałam jak nikt przez co miałam mnóstwo siły na wiele rzeczy. Ubrałam na siebie najładniejsze ubrania jakie miałam i zjadłam śniadanie. Poszłam szybko umyć zęby i wybiegłam z domu. Strasznie się boje reakcji na moją osobę ale może nie będie aż tak źle? Praktyk czas start! Weszłam do kawiarni. Moją osobe spotkało męskie spojrzenie.
-Cześć to ty na praktyki? -Spytał mnie .
-T-tak -Zaczynam się jąkać i bać. Odkąd pamiętam tak reaguje na nowe relacje. Strachem i obawą o bezpieczeństwo. Nawet chodziłam z tym do psychologa ale przestałam gdy czułam brak tej potrzeby.
-To chodź powiem ci co i jak. -Powiedział miło
Poszliśmyna zaplecze oraz pokazał i powiedział mi co i jak. Zielonowłosy nagle zaprowadił mnie do ściany klientów VIP.
-A to jest ściana z słanymi ludzmi którzy do nas przyszli. Jeden z nich przychodzi do nas do dziś zawsze o tej same porze. -Byłam w szoku ilu znanych i sławnych ludzi tu przychodziło. Przebrałam się w strój roboczy. Kiedy przyszedł czas obsłużyć pierwszego klienta serce mi biło jak szalone. Po chwili usłuszałam słowa otuchy.
-Super ci idzie. Wierze w ciebie. -Powiedział z brązowoym odrostem chłopak.- Jestem Przemek.
-Faustyna- Przedstawiłyśmy się sobie.
Około godziny 16 zaczęła się moja przerwa. Siedziałam na zapleczu i odpisywałam Kasi gdy usłyszałam moje imię.
-Faustyna! Chodź na chwilę! -Wstałam i poszłam za głosem Przemka. Ten stał i opierał się o lade. Po drugiej stronie lady stał chłopak. Był dość wysoki i wyglądał na starszego zarówno od Przemka jak i ode mnie.
-Chodź poznasz mojego chłopaka.-Zaczął się śmiać. Podeszłam do nich bliżej.
-Zamkinij się debilu. Masz dziewczyny. Hej. Bartek jestem.-wyciągnął do mnie ręke zza lady.
-Faystyna -Powiedziałam niemewnie uściskając ręke z chłopakiem.
-To wy może sobie porozmawiejcie a ja idę przyjmować klijentów. -Jak Przemek powiedział tak zrobił.
Romawiałam sobie z tym Bartkiem i było całkiem spoko. Po chwili Bartek powiedział coś co niespodziewanie zapaliło mi lampkę w głowie.
-Kojarze cię skąś. Mieszkasz gdzieś niedaleko? A może jesteś na tym samym uniwerku co Przemo?
-O-o nie ja dopiero mieszkam tu od wczoraj.
-O ale tak czy inaczej miło cię poznać Faustyna.
-Ookej czas do pracy nowa, a ty świeży wypad do domu bo cię Hania zje.-Powiedział z niewiadomo kąd Przemek
-A weź się z nią.
Po skończonej pracy wróciłam do domu i rozpakowałam ostatnie kartony jakie jeszcze się zapodziały i ze spokojem włączyłam telewizor i poszłam do kuchni robić sobie już obiado-kolacje. Mam kuchnie połączoną z salonem więdz wszystko widziałam z kuchni. W pewnym momęcię włączył mi się teleturniej E-sportowców, a że nie chciało mi się iść przełączyć kanału to zostawiłam włączony i jako tako słuchałam.
I Grupa Mortalcia Wygrywa Pięknym Pięć Zero Gratulacje Dla Zwycięsców- Krzyknął narrator
Nie powiem bo nawet mi się to spodobało. Drużyna Mortalcia była naprawde zdeterminowana, a sam ten Mortalcio przypominał mi jakieś dziwne wspomnienia...
Czy ktoś o tym wogóle pamięta i czy jest sens tego pisania...
Nie chce mi się sprawdzać błędów czu literówek...