POV Bartek
Kolejnie miesiące były dla Faustyny trudne. Ciągłe omdlenia i powracające wspomnienia. Na szczęście jest już znacznie lepiej. Większość wspomnień do niej wróciło. Zarówno dobrych... jak i złych. Siedzimy ja, Wika i Fausti u jej miejscu pracy.
-Bartek, bo ty masz tą swoją firme. Jak tam?
-Dobrze. Ostatnio dostałem więcej wolnego. Uwarzają że i tak straciłem większość swojego młodego życia i karzą mi się wyszaleć.
-A twoje życie miłosne-Poruszała znacząco brwiami Wika.
-...Jest jedna. kurde.Nigdy o tym nie mówiłem... Ogólne dawno gadałem z kimś w moim wieku.
-Nie zmieniaj tematu Bartuś tylko odpowiedz na pytanie Wiki.-Powiedziałam Fausti wyciągając nos z ekranu telefonu.
-Aaa. Aty co robisz na tym telefonie tak?-Unikałem tego tematu Po tylu latach moja cruch wróciła. Ale nic się w tym wypadku nie zmieniło. Zacząłem się ze stresy drapać po głowie.
-Szukam mojego stargo adresu domu aby zobaczyć się z...-Przerwałem jej wyrywając telefon. Nie pozwole jej tam wrócić nawej nachwile. Nie pozwole jej skrzywdzić. Nikomu.
-Nie pozwole ci tam wrócić.-Rzuciła się na mnie. Siedieliśmy parzeciw siebie więc skoczyła na stolik i zaczęła się ze mną szarpać.
-Dlaczego?-Spytała mnie próbując nadal mi wyjąć telefon z ręki. Przyglądałem się jej uwarznie.
-Bo nie pozwole już nikomu cię skrzywdzić.-W tym momęcie spojrzała na mnie. Nasz wzrok się spotkał. Ujrzałem jej piękne oczka. Niewinne, ale tyle przerzyły,płakały. Widzały terror. Przerzyły śmierci osób które je kochały jako jedyne. Nikt nie powinien przerzyć tego co przerzyła ta istota która nic nigdy nikomu nie zrobiła. Zobaczyłem błysk w jej okukiedy o tym pomyślałem. Może to znak. Już chciałeem coś powiedzieć kiedy Fausti zabrała wzrok ode mnie, rozejrzała się i powiedziała.
-Wiesz co, może się przejdziemy gdzieś.
-O! Okej.-Dokładnie to chciałem powiedzieć.
poszliśmy do lasku gdzie nikt już nie chodzi. Pospacerowaliśmy chwile jednak moje chormony już nie dawały rady.
-Fausti?
-Hm?
-Chciałbym ci powiedzieć coś warznego.-Faustyna spojrzała na mnie wnikliwie, obróciła się w moją strone i nasłuchiwała.
-Faustyna... Ja..-Kurde ułóż to w pożądne zdanie człowieku.-To co teraz powiem jest... bardzo..amm.. Kurwa..(Jebać układanie zdań SPONTAN)
Faustynka chciałem ci to powiedzięć w dzień kiedy wyjechałaś i nasze drogi się rozeszły. Kiedy jako pierwszemu uwierzyłaś mi poczułem pewne uczucie w brzuchu. Teraz już wiem co to jednak wtedy tego nie rozumiałem. Kiedy dowiedziałem się że wyjerzdasz z wikom nie buło najlepiej jak pamiętasz. Kłamałem ci. Nooo po części. Wika też ale głównie to ja tęskiłem za tobą cholernie. Myślałem że cię straciłem. Nie chcialem żeby się to tak skończyło ale kiedy poszedłem do pracy w firmie mojego ojca okazało się że trzeba wiele zrobić przez co zapomniałe o tym co czułem, co chciałem czuć. Stałem się bezemocjonalnym robotem który tylko pracował i pracował i tylko to się mu liczyło. Dopiero kiedy postanowili dać mi wolne moje wszelkie emocje wróciły. Zwłaszcza wtedy kiedy po raz pierwszy cię ujrzałem. Nie wiedziałem wtedy że jesteś moją dawną lubą ale z czasem jak i ty to zrozumiałem. Zrozumiałem swoje dawne i aktualne emocje. Kocham cię. KOcham twoje oczy które mimo wszystkich okropnych rzeczy które przerzyły były szczęśliwe na tyle ile mogły. Kocham twoje włosy które powiewają na wietrze. Kocham wszystko co mi się z tobą kojarzy.
Lałem wode ale prawdiwą
-Fausti? Wszystko ok?-Wtedy w totalnym płaczu się wemnie wtuliła prawie mnie wywracając.
-Może i wiele zapomniałam ale kiedy zobaczyłam cię po raz pierwszy w szkole i zareagowałeś od razu wtedy gdy ktoś na mnie nakrzyczał. Wtedy już coś do ciebie poczułam jednak poprzez sytuacje w domu nawet na to nie zareagowałam. Zaczęłam się domyślać co do ciebie czuje kiedy przyszedłeć do mnie w nocu i zaczęliśmy mówić o gwiazdach. Nigdy nie chciałam się przyznać że to jest coś więcej ale bałam się że skończysz jak inni którzy mnie pokochali. Nie chciałam żebyś był jak mój brat który skoczył z bloku poniewarz był chory jak ty. Jego uratować się już nie dało. Nie chciałam żebyś był też ja moja ciotka która wpadła pod samochód. Nie wierze w to że to był przypadek. Boje się że i ciebie strace w jakimś niby przypadkowym wypadku lub co gorsza sobie coś zrobiłeś. Nie chce abyś cierpiał przeze mnie tylko dlatego że mnie kochasz. Kocham cię ale boję się cię przez to stracić. Tylko dla ciebie żyje..
-Faustynka, spójrz na mnie- powiedziałem ,,zmuszając,, ją aby się na mnie spojrzała. Zrobiła to- Nic i nikt nie spowoduje abym sobie coś zrobił przez ciebie i to że cię kocham. Nic nie spowoduje że zostane ofiarą wypadku tylko dlatego że cię kocham kruszynko. Nic nie spowoduje że przestane cię kochać.- Mówiąc to spojrzałem jej prosto w oczy po czym
Pocałowaliśmy się po raz pierwszy przy leśnym zachodzie słońca w ciszy
Ok. 3lata potem
Udało nam się odnowić równerz kontakt z naszy gemerem. Ostatnio wygrał pierwsze miejsce ze swoim ..."przyjacielem" Postim (Sory nie wierze mu a poza tym na ostatniej nocce nidziałem przez uchylonie drzwi ładienki jak się całują) Posti jest naprawde spoko gościem i oficjalnie dołączył do naszej grupki.
Wika ponoć się spotyka z kimś jednak cytuje ,,nie powiem wam kim on jest zanim to nie będzie powarzne"
A ja I Fausti Mieszkamu sobie w dosyć sporym mieszkaniu. Wszycy spotykamy się we wtorki w naszym mieszkaniu. No dobra, sparamy się spotykać jak najczęściej no ale każdy ma swoje prywatne życie.
Opócz mnie i Fausti. My mamy wspólne życie. Fausti żuciła prace w restauracji. Pieniędzy nam nie mało. Ja wziołem tylko kilka dni na inspekcje firmy aby mieć czas dla mojej diewczyny. Przyszłej żony i matki moich dzieci. Alleee to nie teraz.
Ale jedno jest pewne
Nie umiemy bez siebie żyć
Żyjemy tylko dla siebie.
To już jest koniec
tej historii
Widzimy się za rok XD
(mam nadzieje że szybciej jednak)
898słów