11.Nigdy jej nie zdejmę...

701 25 3
                                    

POV Bartek

Wysiadłem z samochodu i zbliżałem się do domu Wiki. Zapukałem do jej drzwi.

W:Hej.O MÓJ BOŻE BARTEK!!-Rzuciła się na szyje przyjaciela.

B:Hejka. Fausti ci nie powiedziała?

W:Nie! Jak przyszła to zaraz poszła do pokoju i powiedziała że musi się przygotować na coś.

B:Pewnie na nasze spotkanie, bo głównie to przyjechałem po Fausti.

W:Uuuu.

B:Ciicho.

W:A wyszła ci ta cukrzyca w końcu czy jednak nie.

B:Nie, w końcu jej nie mam.

W:O to dobrze.

B:No wiem...

W:Wszystko okej?

B:Tak, tak wszystko git

W:No dobra.

POV Fausti.

Siedziałam w swoim pokoju szykując się i słyszałam całą ich rozmowę. Bartek chyba się boi im powiedzieć o cukrzycy... Skoro Bartek nauczył mnie nie bać dużej ilości rzeczy, to ja nauczę aby nie bał się im powiedzieć o swojej chorobie. Wyszłam z pokoju.

F:O hej Bartek.

B:Hejka.

W:To co idziecie.

B:Jeśli jesteś gotowa to tak.

F:Tak, możemy iść, tylko buty założę.

Wsiedliśmy do samochodu Bartka i pojechaliśmy na rynek. Strasznie bałam się o dużą ilość ludzi jednak Bartek upewniał mnie, że o tej godzinie to jest mało ludzi. Nawet miał racje. Nie było z wiele ludzi. Pochodziliśmy trochę po rynku. Potem Bartek postanowił że pójdziemy pochodzić po sklepach. Poszliśmy do uliczki pełną sklepów i było tam o wiele więcej ludzi. Gdy ich wszystkich zobaczyłam na początku nie czułam się dobrze, jednak podczas rozmowy z Bartkiem zaczynałam zapominać o ludziach i skupiać się na rozmowie mojej z Bartkiem. Gdy chodziliśmy po sklepach to w pewnym momencie zgubiłam gdzieś Bartka. Zaczęłam się stresować i panikować. Rozglądałam się z niespokojnym oddechem, dopóki ktoś mnie nie wystraszył.

F:A kurwa!-Odsunęła i obróciła się gwałtownie

B:Hehehe.

F:Boże nie znikaj tak. Bałam się o ciebie.-powiedziała z łezkami w oczach.

B:No dobrze, przepraszam Fausti.

F:Okej, lubię cię więc.. okej.

B:Ale pierwszy raz słyszałem jak przeklinasz.

F:Sama jestem w szoku. hehe

B:Hehe. Jestem w szoku że udało mi się sprawić że się uśmiechasz.

F:Też się cieszę, ale to nie tylko twoja zasługa.

B:Dobra, dobra.

F:Wogóle to dlaczego zniknąłeś?

B:Aby kupić ci prezent, który dam ci później.

F:Nie musiałeś.

B:Oj tam, dla ciebie to musiałem.

F:Przestań.-szturchnęła do żartobliwie.

Przy Bartku czyje jakbym nie miała żadnych problemów. Pamiętam co mówił mi psycholog jak byłam u niego kiedy Bartek jeszcze był w śpiączce. Powiedział że widzi że Bartek jest moim ,,lekarstwem'' i że jeśli się obudzi wie że będzie lepiej. Miał racje. Wszyscy dokoła mnie mają racje tylko nie ja... Tylko mój Brat mi mówił że mam zawsze racje...

Tylko dla ciebie żyje-FartekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz