Gonna teach 'em all a lesson

272 23 14
                                    

Śnieg padał już na dobre, zakrywając ulice grubą warstwą białej pierzyny. Zwykły przechodzień nie mógł zobaczyć nic dalej niż na jeden metr od siebie, zwłaszcza, że już się ściemniało.

Dekoracje wisiały dosłownie wszędzie. W holu ustawiono wysoką aż pod sufit choinkę, którą wczoraj dekorowałam razem z bliźniakami i Kat. Poręcze schodów przyozdobiła zielona girlanda ze srebrnymi bombeczkami, na drzwiach wejściowych zawisł ogromny wieniec, długi stół w jadalni przyozdobiony został białym obrusem, masą świec w świecznikach i kolejnymi zielonymi gałązkami oprószonymi sztucznym śniegiem. Mama nawet uparła się i powiesiła w holu przewiązaną czerwoną wstążką jemiołę.

Z domowej kuchni dolatywały tak apetyczne zapachy, że ślinka ciekła. Mama z babcią Sabine i babcią Natalie od rana się w niej zabarykadowały, tworząc istne cuda na wieczór. Na pewno będzie piernik, bo już widziałam, jak babcia Sabine wynosiła go do garażu, by ukryć ciasto przed bliźniakami.

Tak, wigilia była w tym roku bardzo huczna. Mama z tatą uparli się, żebyśmy pierwszy raz od lat zrobili ją w naszym domu i zaprosili obu dziadków, ale także ciocię Chloe i ciotkę Alyę z ich rodzinami, a nawet Rebekę z rodzicami. Wiedziałam, pomimo że nikt mi tego nie powiedział wprost, że to był gest w moją stronę, za ostatnie lata, kiedy rodzice byli tak zabiegani, że święta były praktycznie formalnością. A także za ostatni rok.

Choć minął ponad miesiąc od złapania Feliksa, widziałam, że moja rodzina wciąż nie pogodziła się z prawdą. Praktycznie nigdy nie byłam sama. W szkole bliźniacy z Tristanem przychodzili do mnie co przerwę. Zaciągali też mnie i Rebekę do swojego stolika podczas lunchu, a wtedy jak najwymowniej, i nieraz najbardziej żenująco jak mogli, okazywali, że byłam ich młodszą, ukochaną siostrą. Namawiali mnie na wspólne wyjścia, przez co byłam jedyną drugoroczną, która była obecna na każdej imprezie czwartoroczniaków i nie została z niej wyrzucona z hukiem za drzwi. Zostałam też wbrew własnej woli douczona zasad gry w kosza, gdy Hugo i Tris nalegali, bym pojawiała się na ich meczach, a czasem nawet na treningach.

Jednak nie tylko moi bracia i mój chłopak byli tacy nadgorliwi. Po powrocie do domu mama witała nas z obiadem, na który zawsze wpadała nawet zabiegana studentka ostatniego roku, Kat. Jedliśmy całą rodziną, gadając o wszystkim i niczym, ale za wszelką cenę unikając tematu Władcy Ciem. Później udawało mi się wyskrobać trochę czasu w samotności, bym mogła odrobić lekcje, ale jak tylko wydało się, że już skończyłam, do pokoju wpychała mi się Kat, by poplotkować. Nieraz przynosiła też kosmetyki, lakiery do paznokci czy maseczki, byśmy urządziły sobie domowe spa. Od miesiąca moje umiejętności makijażu znacznie poprawiły się, a moje włosy stały się miękkie jak nigdy, wierzcie mi.

Nawet rodzice zaglądali do mnie o wiele częściej. Tata co jakiś czas rzucał mi zaniepokojone spojrzenia, ale nie zapytał drugi raz o wizytę u psychologa. Zamiast tego bywał częściej w domu. Podobnie mama zaczęła pracować więcej z gabinetu i to bez nadgodzin. Raz w tygodniu wychodziłyśmy gdzieś tylko we dwie, podobnie wychodziłam sama z tatą. O wiele częściej wychodziliśmy też gdzieś całą rodziną albo po prostu całą szóstką graliśmy w gry planszowe lub oglądaliśmy filmy.

Feliks częściowo miał rację. Odzyskałam moją rodzinę. Ale nie wymagało to odebrania im Miraculi, wystarczyło, że nie musieli już stawiać mu czoła.

– Emma!

Do pokoju wpadła moja najlepsza przyjaciółka. Usiadła przy mnie na łóżku i zamknęła mnie w szczelnym uścisku, łaskocząc mój nos swoimi rudymi loczkami.

– Ale ja cię długo nie widziałam!

– Minęły zaledwie trzy dni... Nie mówiąc, że jeszcze dziś rano pomagałam ci na facetimie wybrać sukienkę na wieczór. – Popatrzyłam na moją kumpelę. – Mówiłam, że szmaragdowa świetnie podkreśla twoją karnację.

Ukryta w CieniuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz