You gotta live without a compromise

735 59 6
                                    

Pierwszy raz wypuściłam amok. Obserwowałam, jak piórko poleciało w ślad za akumą, nim zniknęło w ciemnej nocy.

Odsunęłam się od krawędzi dachu, by się zdetransformować. Podałam Duusu zgarnięty na szybko wafel ryżowy i oparłam się o komin. Splotłam ręce na piersi, czekając. Wiatr muskał moje policzki, przyprawiając mnie o dreszcz. Potarłam ramiona.

– Duusu, nastrosz pióra.

Zaraz potem Władca Ciem uzyskał łączność z naszą ofiarą.

– Mistrzu Marionetek, jestem Władca Ciem. Lecz dziś nie działam sam. Poznaj... – Odwrócił się do mnie.

Poderwałam się. Wokół mojej twarzy zamigotał kontur maski i ujrzałam młodego chłopaka.

– Mistrzu Marionetek, jestem Azula – przedstawiłam się. – Twoja miłość zdeptała dziś twoje uczucia. Zachowała się, jakbyś nic dla niej nie znaczył. Jakbyś nie był jej przyjacielem z dzieciństwa, na którego mogła zawsze liczyć – głos mi zadrżał. Jego sytuacja brzmiała znajomo. – Chciałeś w zamian tylko odrobinę miłości i zainteresowania z jej strony. Ale ona chciała tylko dostawać, a nie dawać nic w zamian. Okropne uczucie, prawda? Sama dobrze je znam. I wiesz co, komu potrzebna jest miłość, skoro sprawia nam tylko ból? Byłeś wcześniej marionetką, a twoja ukochana pociągała za sznurki. Teraz role się odwróciły. Mój pomocnik ci w tym pomoże.

– W zamian oczekujemy tylko drobnej przysługi – wtrącił się Władca Ciem. – Zdobądź Miracula Biedronki i Czarnego Kota.

– Władco Ciem, Azulo – odpowiedział nam chłopak. – Możecie na mnie liczyć.

Kontury masek zniknęły i złoczyńca zaczął działać.

– Pójdziesz sprawdzić, jak ma się nasz Mistrz Marionetek?

– Z rozkoszą.

Wzięłam rozpęd i skoczyłam na kolejny dach. Całkiem niedaleko stłukły się szyby. Rozbrzmiały wrzaski. Wyły alarmy samochodowe. Zaczaiłam się przy jednym z kominów. Mistrz Marionetek ruszył w stronę domu swojej nieszczęśliwej miłości, a w ślad za nim podążyła wielka na trzy metry kukła z maczugą. Podążyłam za nimi, trzymając się cienia.

Nie minęło dużo czasu, gdy zjawiła się telewizja. Chwilę po niej przybiegła Biedronka, Czarny Kot, Arion, Eragon, czyli mój brat Hugo i posiadacz Miraculum Smoka, oraz Królowa Pszczół. Dostrzegłam moment, w którym moja matka poznała, że coś jest nie tak. Wykrzyknęła coś do Czarnego Kota, czego nie dosłyszałam.

Biedronka owinęła jojo wokół nogi kukły i szarpnęła. Marionetka ani drgnęła. Zamiast tego zamachnęła się nogą, szarpiąc moją matkę do przodu. Tata złapał ją w ostatniej chwili, nim poleciałaby w powietrze. Tymczasem Królowa Pszczół raz po raz celowała Żądłem w Mistrza Marionetek. W porę unikał jej pulsującego żądła, strzelając kolejnymi nićmi. Eragon i Arion atakowali raz po raz, jeden próbował to wiatru, to wody, to błyskawic, drugi przenosił się za pomocą portali.

– Szczęśliwy traf!

– Przejmij od niej magiczny przedmiot – polecił mi Władca Ciem.

– Wtedy się ujawnię.

– Przejmij!

Podniosłam się. Wzięłam kolejny rozpęd i zeskoczyłam na ulicę, sięgając po wachlarz. Skoczyłam do przodu, łapiąc przedmiot przed mamą. Zrobiłam przewrót przez prawy bark i dopadłam do Mistrza Marionetek, wyszczerzając się w szerokim uśmiechu.

Kojarzycie ten moment, jak na obiedzie u babci zjawi się jakiś nieoczekiwany gość i nastaje taka konsternacja? Dokładnie to samo miałam przed oczami. Mama z tatą wyglądali, jakby zobaczyli ducha. Królowa Pszczół zaklęła. Jedynie Eragon i Arion patrzyli na mnie, jakby zastanawiali się, co ja tutaj robię.

Ukryta w CieniuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz