You know the truth can be a weapon

764 53 16
                                    

Mówili, że nie będzie ich dwa tygodnie, prawda? Dwa? Czy może trzy?

– A jeśli coś im się stało? – pytałam już kolejny raz. – Nie odbierają ode mnie telefonów.

– Bo tam nie ma zasięgu – odparł Tristan, smarując sobie masłem kanapkę. – Nic dziwnego.

Poderwałam głowę znad moich rozmiękczonych płatków z mlekiem.

– Skąd wiesz?

– Wyobraź sobie, że w góra-

– Jedz, bo ci śniadanie ucieknie z talerza. – Hugo klepnął Tristana w plecy tak mocno, że ten upuścił nóż na podłogę. – O, przyjdzie ktoś głodny. Szczęśliwie to będzie Louis.

– Jeszcze go nie obudziłeś? Za dwadzieścia minut wychodzimy.

– Przecież wiem. Budzik dzwonił pięć minut nim go wreszcie wyłączył i poszedł spać dalej. A, prawie bym zapomniał – brat zwrócił się w moją stronę. – Ja i Tris mamy dziś dodatkowy trening. Wiesz, przed sobotnim meczem. Wrócimy późno. Mogłabyś odebrać młodych?

We dwóch spojrzeli na mnie błagalnie. Bratu bym odmówiła. Odbierałam dzieciaki już trzy razy pod rząd. Ja też miałam życie. Najwyraźniej jednak nie liczyło się to, bo nie chodziłam na zajęcia pozalekcyjne. Ale prosił też Tristan.

Westchnęłam.

– Jak jutro mi odwalicie taki numer, to dzieciaki będą siedziały do późnej nocy, bo daję korki z matmy.

– Jutro my ich odbierzemy – obiecał Hugo. – Słowo. Dzięki, siostra.

Rozległ się rumor na schodach. Do kuchni wpadł Louis. Ślizgnął się wprost do ekspresu i nastawił sobie swoje ulubione latte. Sięgnął po leżącego na stole croissanta i wgryzł się w niego.

– To moje! – krzyknął Hugo. – Choć raz wstań wcześniej i sam pójdź do piekarni!

– Nie ma opcji – odparł Lu z pełnymi ustami. – Mmm... ale dobre. Jeszcze ciepły. Ma ktoś masło? O, dzięki, Tris.

Louis bezceremonialnie podkradł Tristanowi nóż z masłem i posmarował sobie croissanta. Potem zabrał mi łyżkę i wpakował sobie do ust kulki z mlekiem, po czym wymaszerował z kuchni.

– Zajmuję dolną łazienkę! A i wara od mojej kawy. Hugo, jak naplujesz do niej, to przysięgam, podstawię ci tuż przed meczem nogę!

***

– Nie chcę iść do szkoły.

Hugo westchnął, wpatrując się w szybę w pociągu. Louis nawet nie uniósł wzroku znad telefonu. Tristan spojrzał na trzymającą się go Chrissy. To już trzeci tydzień, kiedy słyszeliśmy z rana to zdanie.

– W piątek mówiłaś to samo, a jak przyszedłem cię odebrać, to nie chciałaś wracać do domu. Będzie fajnie. Mówiłaś, że pani Ala zapowiedziała wycinanki.

– Robiliśmy je wczoraj.

– Dzisiaj miało być klejenie motyli – przypomniałam. – Przyjdę cię odebrać i pokażesz mi, jakiego zrobiłaś.

– Ja też nie chcę iść do szkoły – poskarżył się Alex. Hugo zaczął uderzać cicho głową w szybę. Siedząca na krześle obok nas staruszka uniosła głowę. Uśmiechnęła się do mnie współczująco.

Chrissy zaczęła trzęść się broda. Tristan z westchnieniem przełożył plecak na oba ramiona i wziął ją na ręce.

– Ja chcę do mamy – chlipnęła Chrissy.

Ukryta w CieniuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz