I think they got it all wrong

767 52 57
                                    

Nim któryś z superbohaterów mógłby się zorientować, co zaszło, zrobiłam to, w czym byłam najlepsza.

Uciekłam.

Zarzuciłam na siebie przemoknięty płaszcz, wypadając przez zniszczone drzwi. Zasłoniłam dłonią usta, odkrywając w nich wielką, ziejącą dziurę. Niby pamiętałam, jak zaledwie kwadrans temu ją zrobiłam, a miałam wrażenie, że to było wieki temu.

Mokre włosy przykleiły mi się do twarzy. Odgarnęłam je z oczu, nim wzięłam z kieszeni klucze i otworzyłam bramę. Akurat, gdy wypadałam na zewnątrz, dosłyszałam świst jojo. Schowałam się w cieniu, gdy na podjeździe wylądowała Biedronka z Czarnym Kotem i Mochicą. Wbiegli do domu, nie zauważając mnie.

Pobiegłam chodnikiem.

Jak ja miałam dość. Dość szkoły, teatru, rodziców, przyjaciół, życia. Tak. Nienawidziłam mojego życia – to był mój największy sekret, który jako ostatni zdradziłam Plotkarze.

Rodzice nie musieli mi tego mówić w twarz, ale zawsze wiedziałam, co myślą. Trzeba mnie było trzymać pod kloszem, bym przypadkiem nie dostała ataku paniki. Pewnie mieli trochę racji, patrząc na to, jak słabo radziłam sobie ze stresem. Nie to co Katherine, Hugo czy Louis. Oni byli silni. Oni byli dorośli. Dlatego to oni dostali Miracula, a nie ja. Mówiłam, umiem łączyć fakty.

Poszlak było wiele. Rodzice zniknęli, a potem wrócili w ten sam dzień, co pojawili się superbohaterowie. Władca Ciem nie chciał mi zdradzić ich tożsamości, ale twierdził, że byli bliżej niż sądziłam. Otwarte okno w pokoju mamy. Rażące nieścisłości w ich wymówkach. Zachowanie bliźniaków i Kat po tym, jak powiedziałam pod wpływem czaru, co o nich myślę. Troska superbohaterów wobec mnie. A Hugo nigdy nie był niezdarą. Upuścił kubek celowo, bo byłam za blisko prawdy.

Wykorzystując fakt, jak często nie ma ich w domu, poszperałam wczoraj w papierach. Nawet nie wspominam, że na mamy biurku leżały dokładnie te zdjęcia, które rzekomo miały się zapodziać. Przejrzałam faktury i znalazłam wyłącznie jeden bilet do Londynu, zarezerwowany na Kat. Za to znalazłam na prywatnym mailu taty potwierdzenie zapłaty za dwa inne loty do Tybetu.

Nie, nie wpadłam od razu na pomysł, że rodzice są superbohaterami. Na początku przeraziłam się, że są zamieszani w jakąś chińską mafię, ale słowa Władcy Ciem o ciotce Chloe dały mi do myślenia. Zaczęłam grzebać w internecie, aż znalazłam Biedrobloga ciotki Alyi (podejrzane, że miała tyle wywiadów z Biedronką na wyłączność. Nie wiem, jak nikt nie zarzucił im koligacji). Odkryłam mechanizm Miraculi i wtedy przypomniałam sobie o nowej biżuterii rodzeństwa.

Byłam już pewna, że:

Mama: Biedronka.

Tata: Czarny Kot.

Chloe: Królowa Pszczół.

Luka: Viperion.

Nino: Pancernik.

Alya: Ruda Kitka (wisiorek, duh)

Oprócz tego:

Katherine: Mochica (panja na ręce).

Tristan: Arion (prawie stracił przeze mnie nogę, więc nie ma opcji, że wyznam mu w najbliższym czasie uczucia).

Louis: Brun (dopiero przed chwilą się upewniłam, gdy Eragonowi wymsknęło się jego zdrobnienie).

Hugo: Eragon (j.w.)

Wokół mnie pojawiła się chmara drobnych biedronek. Kręgosłup i policzek wreszcie przestały mnie boleć. Oby z Tristanem też było wszystko dobrze. Nie wybaczyłabym sobie, gdyby przeze mnie się wykrwawił.

Ukryta w CieniuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz