Can't stand the heat then just stay out the light

722 50 38
                                    

Przez najbliższe miesiące popadłam w rutynę. Trzy razy w tygodniu zmuszałam się, by ruszyć moje cztery litery i pójść pobiegać. Po dłuższym czasie doszłam do czegoś, co mogło być uznane za dobrą kondycję. Przerwę robiłam po szóstym okrążeniu parku, a do tego już nie musiałam odsapnąć na ławce. Wystarczyło mi jedno kółko szybkim marszem i mogłam znów biec.

Każdego dnia, oprócz weekendów, przychodziłam do opuszczonej hali, gdzie czekał na mnie Władca Ciem na lekcje ze sztuk walki. Przez pierwsze trzy miesiące wychodziłam cała poobijana. Potem wreszcie zaczęłam się odgryzać. Jednak wciąż nie pozwolił mi korzystać z Miraculum.

Co tydzień, od wtorku do piątku, zostawałam po lekcjach i aktywnie uczestniczyłam w kole dyskusyjnym. Przynajmniej dopóki nie nadeszły wakacje. Bliźniacy prysnęli na dwa tygodnie wraz z Tristanem do jego krewnych od strony taty, gdy ja i Eka wyjechałyśmy zgodnie z planem do jej kuzynki. Miło mi było, że Hugo codziennie wysyłał mi zdjęcia z chłopakami. Odwdzięczyłam się i przesyłałam mu w zamian swoje. Co wieczór dzwoniliśmy do siebie i urządzaliśmy sobie "konferencję" razem z Hugonem, Tristanem i jego kuzynem oraz Rebeką.

Tydzień na południu Francji dobrze mi zrobił. Co prawda dalej biegałam, tym razem na plaży, i robiłam sobie zestaw ćwiczeń oraz czytałam polecone przez Władcę Ciem chwyty z retoryki, ale zmiana otoczenia sprowadziła na mnie spokój. Siadałam wieczorami na balkonie w mieszkaniu kuzynki Rebeki i przymykałam oczy, wsłuchując się w szum fal. Na kilka, kilkanaście minut zapominałam o wszystkich sprawach, które zostawiłam w Paryżu.

Najlepsze było to, że od czterech miesięcy nie miałam ani jednego ataku paniki.

– Tu jesteś! – Rebeka pacnęła mnie w ramię. – A ja cię szukam od piętnastu minut!

– Wybacz, zamyśliłam się.

– Właśnie widzę. – Moja przyjaciółka spojrzała na tablicę ogłoszeń. – Nowy rok szkolny, a ty już zdążyłaś coś zgubić?

– Nie, właściwie... Tak tylko patrzę.

– Interesuje cię nowe kółko szachowe? – zapytała.

– Nie. Koliduje z... moją pracą dorywczą. Patrzyłam na to.

Wskazałam jej na plakat, w który wpatrywałam się przez cały czas. Informował o zbliżających się wyborach na przewodniczącego samorządu uczniowskiego. Głosowanie miało odbyć się za dwa tygodnie, piętnastego września. Wszyscy chętni do kandydowania byli zobligowani zgłosić się do swoich wychowawców maksymalnie do końca tygodnia. W praktyce już do jutra.

Rebece opadła szczęka.

– Ale... że ty?

– A czemu nie? – zapytałam. Wreszcie poprawiłam torbę i ruszyłam do wyjścia. – Zresztą to tylko pomysł.

– Nie, czekaj, Em! – Dogoniła mnie. – Nie mówię, że to nie jest dla ciebie. Po prostu do tej pory nie wydawałaś się zainteresowana takimi rzeczami.

Wzruszyłam ramionami. Eka miała rację. Nie interesował mnie samorząd. Wciąż w zasadzie nie interesuje. Tylko że byłyśmy już w drugiej klasie. Hugo i Louis właśnie rozpoczęli czwartą i dotarło do nich, że za siedem miesięcy czekają ich egzaminy, a potem składanie podań na studia, które dobrze by było, żeby prezentowały się jak najlepiej. Wiele uczelni przyznawało dodatkowe punkty za bycie przewodniczącym lub granie w drużynach sportowych. Hugo był szczęściarzem, bo od drugiej klasy razem z Tristanem grali w szkolnej drużynie koszykówki. Louis postawił na zaliczenie egzaminów z jak najlepszym wynikiem. Na przykładzie braci stwierdziłam, że nie chcę za dwa lata obudzić się z ręką w nocniku i wolę zacząć działać już teraz.

Ukryta w CieniuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz