9.

558 23 2
                                    

Uwaga są błędy dziś postaram się zrobić korektę ale nie obiecuję i przepraszam że tyle musieliście czekać teraz rozdziały powinny pojawiać się wcześniej.

Pov: Amelia

 Chłopak wyszedł z mojej sali zamiast niego weszła Faustyna. Oczy miała czerwone od płaczu, na jej widok od razu moje sumienie jeszcze głośniej się odezwało. Nie powinnam tak na nią krzyczeć, fakt źle zrobiła, ale ja też nie zachowałam się odpowiednio. Fausti jest moją siostrą i nie ważne co by zrobiła to rodzina, a rodzinie się wybacza. Nie czekając długo zamknęłam ją w mocnym uścisku. Faustyna zdziwiona moim ruchem nie od razu odwzajemniła uścisk. Jednak kiedy to zrobiła w moich oczach zebrały się łzy. W końcu wszystko zaczynało się układać, zaczęłam czuć że jestem w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie. 

- Przepraszam, obiecuje że już nigdy nie będę dla ciebie nie miła.- mówiąc to załamał jej się głos.- Obiecuję że już nikt cię nie skrzywdzić.- kiedy skończyła z moich  oczu już tryskały łzy strumieniami.- Jak wrócimy zrobimy ci taką imprezę wszyscy mają dla ciebie prezenty i już nie mogą się doczekać.- w tedy przypomniałam sobie że nie dawno były moje urodziny, przez co z moich oczu wylało się jeszcze więcej łez.

- Ja już dostałam najlepszy prezent urodzinowy na świecie.- powiedziałam dławiąc się łzami.

- Co jaki?

- Pogodziłam się z moją rodzoną siostrą i żyje to są moje najlepsze urodziny.

- Kocham cię i jak wyjdziesz z szpitala od razu umówie cię na terapię, nie odstąpie cię na krok i w między czasie zmienimy ci numer telefonu i telefon żeby rodzice nie mogli się z tobą kontaktować a potem  w sądzie będę walczyć o prawa rodzicielskie.- nie wierzyłam że chce to dla mnie zrobić.

- Naprawdę ?- nie do końca wierzyłam że moje życie może się w końcu ułożyć.

- Tak, obiecuję ci że teraz wszystko będzie dobrze.- po tych słowach wytarła moje łzy. Ja zaczełam sie powoli podnosić. Podeszłam do kroplówki chwyciłam się za słupek żeby się nie wywrócić i zaczełam iść w stronę wyjścia  z pokoju.

- Co ty robisz? Amelia musisz leżeć i odpoczywać wracaj mi tu.- wstała za mną i zaczeła iść żeby mnie powstrzymać ja otworzyłam drzwi i zrobiłam dwa kroki na korytarz. Zobaczyłam tam jak wszyscy pochmurnie siedzą na krzeszłach w śród nich był ktoś nowy nie wiedziałam kto to ale wypadało się przywitać więc powolnym krokiem ruszyłam w stronę tej osoby wydawało mi się że z kąś go kojarzę. Kiedy przeszłam koło wszystkich ci unieśli głowy i patrzyli na mnie widziałam że Świerzy zasnął a Bartek jaszcze nie wrócił Hania zaczeła budzić Świerzego ale ja się odezwałam.

- Zostaw go niech śpi jeszcze chwilę należy mu się uratował mi życie.- powiedziałam i w tym momencie doszłam do mężczyzny wyciągnełam do niego rękę i powiedziałam.- Dzień dobry Amelia jestem, a pan to kto? Jeśli mogę zapytać.- Mężczyzna od razu na moje słowa się podnisł i uścisnął mi dłoń.

- Jestem Friz miło mi cię wreszcie poznać.- od razu się uśmiechnął ja również.

- Co pa....- chciałam się o coś zapytać ale przerwał mi głos pielęgniarki.

-  Co pani tu robi czy pani oszalała jest pani osłabiona, powinna pani odpoczywać a nie biegać po szpitalu!- pielęgniarka mówiła to z troską. Ruszyłam jej kierunku w połowie drogi przed oczami zaczeły pojawiać mi się mroczki. Nie wiedziałam co się dzieje przecież wszystko było okej. Udało mi się dotrzeć do kobiet i kiedy już chciałam jej powiedzieć że coś jest nie tak ale nie stety po mimo tego jak się starałam nie udało mi się utrzymać w pionie myślałam że runę z hukiem na ziemię ale usłyszałam tylko krótki krzyk "Amelia!!" a potem ktoś mnie złapał. Był to Bartek. Czułam jak mnie gdzieś niosą a potem pustką.

Wzloty I Upadki +18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz