11.

505 21 2
                                    

Pov: Bartek Kubicki

Czekaliśmy aż Amelia wróci w tym czasie przpomniało mi się co powiedziała przed salą.

- Ej Fausti muszę cię o coś zapytać.

- No co jest Bartek?

- Za nim wszedłem do sali z Amelką ta powiedziała że "to mama" wiesz o co jej mogło chodzić ?- Bardzo mnie ciekawiło co miała na myśli dziewczyna.

- Nie wiem może coś będzie na jej telefonie, tylko tak ma kontakt z rodzicami, szczerze mam nadzieję że mama się z nią nie skontaktowała. Chcę zmienić młodej numer i telefon żeby nie miała z nimi kontaktu.- jej głos był smutny.

- Dalej się obwiniasz że rodzice ją tak gnębili i tego nie zauważyłaś. Prawda.- chciałem jej jakoś pomóc ale nie byłem w stanie.

- Tak ale chyba bardziej dobija mnie to że ją też się na niej wyżywałam.- głos zaczął jej się załamywać.

- Może zobaczmy ten telefon.- starałem się zmienić temat bo naprawdę nie wiedziałem jak jej pomóc. Fausti tylko kiwneła glową i podeszła do szafki nocnej wzięła telefon i go odpaliła po czym mi go podała. Na tapecie było zdjęcie splecionych rąk. Poczułem ukłucie zazdrość w sercu a także smutek. Przecież Amelia była singielką. Uh to teraz nie ważne wszedłem w kontakty i zobaczyłem że ostatnia rozmowę miała z mamą gadały pół godziny. Miałem ochotę zabić tą kobietę. Ale zanim powiedziałem Faustynie o tym co z nalazłem, nie mogłem się powstrzymać i zajrzałem w galerię ostatnie zdjęcie było z 3 września przedstawiało moją małą kruszynkę która płakała. Wcześniej 30  sierpnia był filmik  puściłem go była tam moja malutka.

- Hej witam was wszystkich a szczególnie  ciebie Kuba ta kreska jest dla tego że nie jestem ciebie warta ta dla tego że wybrałeś inną ta dla tego że byłam tylko zakładem....- nie mogłem tego wytrzymać jak można tak potraktować dziewczynę. Szczególnie tak wspaniałą. Kiedy Faustyna odeszła od okna i zaczeła iść w moim kierunku wytarłem szybko łze która spłyneła mi po policzku. Przełączylem szybko kartę i zacząłem mówić.

- Rozmawiała dziś z mamą zajęło im to pół godziny, w tym czasie  ona mogła jej tyle koszmarnych rzeczy wmówić.- moje wszystkie  mięśnie się od razu spięły na samą myśl że Amelia mogła chcieć coś sobie przez nich zrobić.

- Spokojnie ona do nich nie wróci nie pozwolę na to.- odezwała się spokojnym głosem przytulając mnie lekko. Po kilku minutach drzwi się otworzyły a do sali wjechała Amelia, a za nią wszedł lekarz.

- Pani Amelia na szczęście nie ma krwiaka to od nadmiernego stresu i dużej ilości emocji powinna teraz mieć dużo spokoju i ciszy, jej stan jest umiarkowany ze szpitala powinna wyjść za dwa dni o ile już nie będzie się przemęczać.- skończył i wyszedł.

- Hej Amelia musimy pogadać.- odezwała się Fausti.

- Co jest? Coś zrobiłam?!- lekko podniosła głos jakby Faustyna miała ją co najmniej odesłać do rodziców.

- Nie skarbie, tylko chciałam się dowiedzieć co ci powiedziała mama.- Faustyna starała się być jak najbardziej łagodna.

- Widziała mój filmik mówiła jakie to są pod nim komentarze że jestem grubą głupią niewdzięczną dziwką i że zniszczyłam ci karierę. I że powinnam zniknąć.- ostatnie słowa wypowiedziała ledwo słyszalnie. Na tych miast wsatłem i podszedłem do niej przytuliłem ją.

- Spokojnie motylku już do nich nie wrócisz wszyscy tego dopilnujemy.-  spojrzałem na Faustynę a potem na moją malutką musiałem z nią pogadać o tym filmiku z jej telefonu i o tapecie. Może to głupie ale byłem zazdrosny jak nigdy do tąd.- Fausti możesz wyjść chcę pogadać z twoją siostrą w cztery oczy.- dziewczyna od razu ruszyła do drzwi. Kiedy już opuściła sale zaczołem.- Eh motylku... - przerwała mi.

- Lubię jak tak do mnie mówisz.- była lekko za rumieniona wyglądała uroczo.

- Cieszę się, a więc motylku.- dałem nacisk na ostatnie słowo.- Widziałem na twoim telefonie filmik z 30 sierpnia. Twoją tapetę też, nie chciałem tego pokazywać Faustynie bo by się załamała.   Zacząłem ten temat bo chciałbym żebyś mi obiecała że w życiu czegoś takiego nie nagrasz i że jak coś takiego się stanie to przyjdziesz z tym do mnie dobrze? I zmień tą tapetę o nie rozpaczaj po takim chuju trafiłaś po prostu na niedojrzałego chłoptasia a nie mężczyznę a takich też da się znaleźć.

- Tak, a gdzie się takich szuka?- dziewczyna udawała że się rozgląda.

- Jeden taki naprzykład stoi przed tobą.- boże sam nie wierzyłem że to powiedziałem, myślałem że dziewczyna się zaśmieje a jednak nie.

- Tak to udowodnij.

- A uwierz mi że będę ci to udowadniał cały czas jak tylko wyjdziemy z tego głupiego szpitala.- widziałem jak po moich słowach na jej twarzy pojawił się tryumfalny uśmiech tak jak by właśnie to chciała osiągnąć.

- Jestem zmęciona.- powiedziała udając dziecko chcące się przytulić. Zaczeła robić słodkie oczka więc usiadłem koło niej i dziewczyna szybko usiadła na mnie okrakiem i w tuliła się w mój tors.  Ja się położyłem razem z nią. Po dosłownie chwili poczułem jak oddech dziewczyny się wyrównał. Kiedy ja również zacząłem przysypiać Amelia zaczeła coś mówić i lekko się wiercić.

- Nie dodawaj mnie......... Nie proszę.... Eh błagam ja się przy nich zabije ......... Przecież mówiłaś że mnie kochasz.- zacząłem ją głaskać po głowie i śpiewać kołysankę.

-  wlazł kotek na płotek i mruga ładna to piosenka nie długa nie długa nie krótka lecz w sam raz zaśpiewaj koteczku jeszcze raz.- Dziewczyna się uspokiła więc ja zacząłem przysypiać.

2 dni później

Przez ostatnie dwa dni nic się nie działo. Amelia nie uciekała pilnowaliśmy jej cały czas. Dziś jest dzień wypisu na reszcie wrócę do domu do swojego wygodnego łóżka. Ten szpital zaczynał mnie już dobijać.

Amelia już wstawała żeby iść po wypis, ale ja ją złapałem i podniosłem w stylu panny młodej.

- Co ty robisz?-zapytała zdezorientowana moim zachowaniem.

- Nie pamiętasz udowadniam ci że jestem prawdziwym mężczyzną.- byłem prze szczęśliwy nie dość że na rękach trzymałem najlepszą kobietę na świecie to jeszcze za chwilę wyjdę z tego okropnego miejsca.

- Nie miałeś tego robić jak już wyjdziemy że szpitala?

- Oj tam Oj tam, i tak nas za chwilę tu nie będzie.

- Nie chcę wam przerywać ale zdążyłam odebrać wypis i Bartek już czeka na dole więc szybciej.- Od razu ruszyliśmy w kierunku Faustyny. Poszliśmy do windy i zjechaliśmy w dół. Już po chwili znajdowaliśmy się przed szpitalem. Uh nareszcie. Wsadziłem Amelke do auta na i sam do niego wsiadłem. Po chwili już byliśmy w podróży do domu mieliśmy tylko pół godziny drogi. Amelka w tym czasie zaczęła przysypiać. Byłem pod wrażeniem dziś w nocy przespała 12 godzin a teraz znowu śpi, nie wiedziałem że tak w ogóle się da.

- Posprzątaliśmy w twoim pokoju Amelka.- odezwał się Świerzy ale nie dostał odpowiedzi.

- Amelka śpi.- odezwałem się z tyłu. Świerzy na to tylko kiwnął głową i jechał dalej. Po chwili byliśmy na miejscu, nie chciałem jej budzić więc wyciągnąłem ją delikatnie z auta i ruszyłem w stronę furtki. Faustyna ją otworzyła kiedy już byliśmy na posesji Amelka się przebudziła i przytuliła się do mnie jak małpka.

- Zaraz będziemy w domu małpeczko.

- Nie chcę do domu.- powiedziała jeszcze zaspanym głosem.

- Spokojnie nie do rodziców teraz twój dom jest z nami.- weszliśmy do domu.

Wzloty I Upadki +18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz