15

349 14 0
                                    

Wstałam na dworze było ciemno czułam się okropnie wszystko mnie bolało a najbardziej głowa i brzuch. Chciało mi się wymiotować. Nie miałam siły się ruszyć do toalety więc chwyciłam telefon pokazywał 2 nad ranem chciałam żeby ktoś mi pomógł. Nie wiele myśląc zaczełam wstawać bardzo powoli. Zaczełam się niemal czołgać do najbliższych drzwi. Był to polują Hani i Świerzego. Zapukałam słyszalam jakieś szepty za drzwiami po czym drzwi otworzyła Hania w szlafroku.
- Cos się stało kochanie?- dziewczyna zaspanym wzrokiem spojrzała na mnie.
- Potrzebuje pomocy.- zaczełam.- źle się czuje i nie mam siły zejść na dół po herbatę i coś do jedzenia. Wszystko mnie boli.- Hania powiedziała Świerzemu co jest grane i zabrała mnie do pokoju, potem poszła do kuchni po herbatę i coś do picia. Kiedy jej nie było zebrało mi się na wymioty więc jak najszybciej się dało ruszyłam do łazienki. Wymiotowałam dwa razy.  Nawet nie wymiotowałam jedzeniem tylko żółcią. Kiedy Hania przechodziła koło łazienki wzięła mnie i pomogła dojść do pokoju. Byłam jej taka wdzięczna za pomoc.
- Zostać z tobą na noc, lepiej żebyś nie była sama.- zaproponowała dziewczyna.
- nie i tak wyciągełam cię w środku nocy z łóżka idź spać poradzę sobie dalej. Dziękuję za pomoc.- Hania tylko przytaknela i wróciła do siebie do pokoju. Ja zjadłam kanapki i wypiłam herbatę. Głowa dalej bolała mnie strasznie i chciało mi się wymiotować. Leżałam tak nie mogąc zasnąć. Zrobiło mi się trochę lepiej więc wstałam i powolnym krokiem ruszyłam do pokoju Bartka. Wiem nie powinnam ale  i tak nie mogę spać więc bym o nim myślala. Zapukałam i otworzyłam drzwi w środku zastałam Bartka który siedział i czytał książkę.
-sorki że przeszkadzam ale źle się czuje i nie mogę spać.- Bartek od razu się do mnie uśmiechvnął i gestem wskazał miejsce koło siebie. Podeszłam i usiadłam na miejscu. Oparłam głowę o bark Bartka i patrzylam co czyta po kilku zdaniach zrozumiałam że czyta erotyk. Nie powiem zdziwiłam się trochę. Ale nie powiem było to podniecające trochę. Zaczęłam się rumienić co Bartek zauważył.
- Wiesz motylku muszę ci coś powiedzieć  jesteś dla mnie mega ważna, i od kiedy się pojawilaś nie mogę przestać na ciebie patrzeć jesteś wyjątkowa ale nie mogę znieść myśli że możesz uważać że jesteś gruba albo głupia. Jesteś perfekcyjna i chciała bym zebyś zobaczyła siebie moimi oczami.- boże na jego słowa po prostu topniałam nie myśląc zbyt wiele połącxylam nasze usta w pocałunku. Jego usta smakowały malinami były takie idealne że aż uzalezniające. Bartek oblizał moją dolną wargę prosząc o dostęp udzieliłam go mu. To była walka naszych języków o dominacje dominowałam przez długi czas ale Bartuś okazał się silniejszy. Całowaliśmy się puki nie zabrakło nam tchu to była takie cudowne jak bym nagle znikneła z tego świata. Po naszym pocałunku Bartuś cały czas się usmiechał   pokazując swoje białe zęby a w jego oczach widziałam iskierki szczęścia. Przytuliłam się do niego i przymknęłam
oczy czymułam się bezpiecznie, Barek obiął mnie ramieniem i pocałował w czoło, przykrył mnie kołderką i ostatni raz się odezwał.
- Dobranoc motylku, kocham cię- ostatnie słowa powiedział prwie niesłyszalnie ale ja usłyszałam i się uśmiechnełam.
- ja ciebie też.- wyszeptałam i odpłynęłam w krainę snów.

Rano obudziły mnie promienie słońca. Nie chciałam jeszcze wstawać chciałam zostać przytulona do Barta. Słońce dalej świeciło w moje oczy więc lekko je uchyliłam i rozjerzałam się po pokoju. Mój wzrok zatrzymał się na śpiącym spokojnie Bartku. Jego twarz była taka spokojna i niewinna. Jeden kosmyk jego włosów opadł na czoło wyglądało to tak uroczo jego usta wydawały się jeszcze bardziej pociągajace. Bartek zaczął lekko uchylać powieki ukazując swoje piękne czekoladowe oczy.  Kiedy mnie zobaczył od razu się uśmiechnął.
- Dzień dobry motylku, jak się spało?- mówiąc to przeciągnął się i jedną rękę położył na moim ramieniu.
- Bardzo dobrze, już dawno mi się tak dobrze nie spało.
- Cieszę się, ale teraz trzeba wstawać na śniadanie.- podniósł się ale chwyciłam go za rękę i pociągnełam go z powrotem w stronę łóżka.
- jeszcze chwilkę poleszmy prosze.- nie chciałam jeszcze stąd wychodzić było mi tak dobrze.
- No  dobrze ale potem musisz zjeść całe śniadanie.- po tych słowach wrócił z powrotem do łóżka, a ja się w niego wtuliłam był taki ciepły. Mój prywatny kaloryfer. Nudziło mi się trochę więc jeździłam palcem po jego torsie czując lekki kaloryfer pod koszulką, w tym czasie Bartek bawił się moimi włosami. Chciał coś powiedzieć ale prezrwały mu otwierające się z impetem drzwi.
- Boże Bartek jej zno...- przerwała kiedy nas zobaczyła a ja niemal odskoczyłam od Bartka tak że spadłam z łóżka i wylądowałam na ziemi. Upadek bolał nie powiem że nie, ale szybko się podniosłam i otrzepałam a potem czerwona jak burak wyminełam Faustynę i uciekłam do swojego pokoju. Boże jaki wstyd Jezus.

Pov: Faustyna

Kiedy weszłam do pokoju i zobaczyłam ich razem, trochę mnie zamurowało ale zastanawiałam się ile razy już to się zdarzało a ja o niczym nie wiedziałam. Od razu kiedy Amelka wyszła Bartek się odezwał.
- O co chodziło?- zapytał.
- Nic po prostu byłam u Amelki w pokoju chciałam z nią pogadać ale jej nie było więc się wystraszyłam że znowu gdzieś znikneła albo poszła pobiegać i coś jej się stanie, więc przyszłam do ciebie a tu proszę moja mała siostrzyczka z moim przyjacielem w łóżku.- wytłumaczyłam wszytko a Bartek od razu na mnie spojrzał i zaczął się tłumaczyć.
- To nie tak jak myślisz Amelia po prostu w nocy się źle czuła i do mnie przyszła spała tu ale to tylko przyjaciółka.- jego tłumaczenia brzmiały tak nie poradnie. Było widać jak na dłoni że coś między nimi jest.
- Tak tylko przyjaciółka jak tak to ja jestem Andrzej Duda. Ona na ciebie leci a ty na nią. To widać.-
- Nieprawda.
- Prawda,  prawda, a teraz się ubieraj za godzinę mamy nagrywki. Dziś mamy odcinek dzień na jeden kolor więc się zbieraj.- skończylam swoją wypowiedź i wyszłam z pokoju, ruszyłam do pokoju mojej siostry. Musiałam z nią pogadać. Zapukałam do drzwi i gdy usłyszałam ciche proszę weszłam do środka i zobaczyłam moja siostrę dalej czerwoną jak burak.
- Musimy porozmawiać.- oznajmiłam i usiadłam koło niej na łóżku.- Zapisałam cię na terapię. Zaczniesz chodzić na nią od jutra.  Dziś mamy pierwsze nagrywki od kiedy się pojawiłaś i nie będzie nas zbytnio w domu, więc możesz gdzieś iść i coś porobić ale masz być pod telefonem i nie rób nic głupiego.-
- Nie mam zamiaru iść na żadna terapie, nawet nie zapytałas mnie o zdanie!- przypuszczałam że może się nie zgodzić.
- Nie masz nic do gadania zależy mi na tobie i pomogę ci choćby siłą.- powiedziałam i ruszyłam do wyjścia nie było sensu się dalej kłócić, ale zanim wyszłam Amelka krzyknęła ostatnie słowa w moją stronę.
- Jakoś wcześniej miałaś mnie w dupie więc teraz nagle nie udawaj że ci tak zależy!- starałam się zignorować te słowa ale i tak zabolało bo miała rację.

Wzloty I Upadki +18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz