Kolejnego dnia wstałam o jakieś 7:30 była sobota, więc dałam Jane spać. Poszłam do łazienki umyć moje blond włosy. Użylam szamponu malinowego oraz odżywke. Wsmarowałam i zmyłam z mojej skóry żel o tym samym zapachu co szampon. Wziełam recznik otuliłam się nim i wysuszyłam włosy. Odrazu zrobiłam pielegnacje i ubrałam jakiś dres. Zeszłam na dół i zrobiłam śniadanie, wyciągnełam jajka i sól i zrobiłam jajecznice. Zostawiłam na talerzu troche dla szatynki. Wyszłam na świeże powietrze i kierowałam się w strone jakiegoś sklepu. Nie znałam dobrze tej okolicy więc miałam szanse zapoznać sie troche z nią. Zapatrzona w chodnik wywróciłam się na kogoś.. No oczywiście moim szczęściem musiałbyć to Kaulitz.
- Patrz jak chodzisz, zeza masz ? - Powiedział wkurzony patrz jak wstaje
- No jezu sory, zdarza się tak? - Odrazu wstałam i szturchnełam Toma ramieniem i szłam dalej w kierunku nie jakiego super marketu. Wziełam jakieś potrzebne produkt jak płatki, mleko, ser, olej i takie tam. Zapłaciłam i wyszłam ze sklepu. Kierując się w strone mojego domu tam gdzie wcześniej spotkałam Kaulitza, była tam jego grupka znajomych.
- Znasz ją? - spytał jakiś koleś z papierosem w ustach
- Niestety, ale tak. - odpowiedział, a ja przewróciłam oczami przez zatrzymywania się szłam dalej. Nagle poczułam czyjeś ręcę na mojej talii był to ten sam typ który wcześniej się odezwał.
- Puść mnie. - poczułam na sobie wzrok jego przyjaciół
- A co jak nie? - Zdenerwowana spoliczkowałam typa, i odrazu poszłam do domu. Otwierając drzwi zobaczyłam Jane całującą się z jakimś chłopakiem.
- O Jezu przepraszam ! - odrazu pobiegłam na góre. Moja przyjaciółka mieszka tu jeden dzień razem ze mną, i ma już chłopaka to jakiś sen czy co? Wziełam laptop oraz włączyłam jakąś piosenke, zaczełam robić sobie paznoknie. Pomalowałam je i czekałam, aż lakier zaschnie.
- Katharine !! - Słyszałam, że moja koleżanka mnie woła. Odrazu zeszłam na dół.
- No co tam?
- Mam chłopaka !!!
- Oo... Nie za szybko?
- Niee, no co ty.
- A jak się nazywa?
- Mike Lopez.
- No super, a ja całe życie samotna, a ty masz każdego. - zaczeliśmy się smiać
- Widzisz musisz poprostu wyglądać tak jak ja.
- O TY MAŁA MENDO ! - razem z Jane dusiliśmy się ze smiechu po czym włączyła jakiś serial w telewizji. Ogladając program zgłodniałam, więc zrobiłam jakieś kanapki które razem zjedliśmy z dziewczyną.Reszta weekendu mineła szybko bo siedzieliśmy i plotkowaliśmy lub oglądaliśmy jakieś filmy. Obudziła mnie Jane o 5:17 mówiąc, że dziś jest poniedziałek. Czekaj. O nie.
- BŁAGAM JANE DAJ MI ZOSTAĆ W DOMU !
- Czemu ? - spytała
- NO BO DZISIAJ MAMY LEKCJE Z PSYCHOLOG NA 3 LEKCJI, A JA SIEDZE Z TYM KAULITZEM ! - Powiedziałam załamana.
- Przecież Tom jest spoko.
- Chciałabyś.
- Dobra ide zrobić nam śniadanie, a ty się ubierz przyszła pani Kaulitz HAHAHA - Szatynka sie zasmiała, a ja pokazałam jej środkowego palca. Weszłam do łazienki i zrobiłam to co zawsze. Ubrałam się w jakieś spodnie i czarny top do tego czarna bluza. Spakowałam swój plecak i poszłam do Jane która zrobiła na śniadanie nam płatki.
- Smacznego Katharine Kaulitz. - powiedziała dziewczyna. Spojrzałam na nią wkurzonym wzrokiem po czym obie zaczeliśmy się smiać. Po zjedzeniu płatków umyliśmy zęby i poszliśmy do szkoły. Na pierwszej lekcji była chemia, siedziałam wtedy w Jane. I zauważyłam, że nie ma Toma.
- Ejj Kaulitza nie ma, będę sama siedzieć na lekcji z panią psycholog. - szepłam do dziewczyny, a ona powiedziała, żebyś spojrzała w strone drzwi.
- Dzień Dobry, przepraszam za spóźnienie. - Powiedział wysoki chłopak w czapce.
- Jezu, zakopcie mnie żywcem. Błagam. - schowałam twarz w dłoniach.
2 lekcja mineła szybko. Czas na 3. Siedziałam z Jane gdy podszedł do mnie Bill.
- Siemka - przytulił mnie, a ja oddałam mu uścisk.
- Hejka, to jest moja przyjaciółka Jane.
- Hej Jane, miło cie poznać. - Powiedział młodszy Kaulitz. Zadzwonił dzwonek.
- Powodzenia. - powiedziała szatynka trzymając mnie za ramie. Wchodząc do klasy dziewczyna pusciła moje ramie i usiadła do ławki, a ja szłam na sam koniec.
A więc kolejna lekcja kolejny powód mojej śmierci. Nagle Bill się odezwał.
- Hej Kate chcesz, może wpaść dzisiaj na domówke do mnie i Toma?
- Zobacze, przyjde o ile Jane też bedzię mogła.
- No spoko.
- A właśnie Tom.. pilnuj swoich znajomych, może co?
- O co ci chodzi kobieto.
- O to, że jakiś twój kumpel złapał mnie w talii i nie chciał puścić.
- Wielka ci szkoda.
- A żebyś wiedział, że wielka.
- Nie moja wina, że był napalony i potrzebował zabawy.
- Zabawy? To sobie obaj possijcie.
- Bardziej wolimy, żeby ktoś nam to robił. - spojrzał na mnie i się uśmiechnął zadziornyn uśmiechem.
- Ale z ciebie oblech. - Spoglądając na Billa widziałam, że próbuje powstrzymać śmiech.
Bliźniacy zaczeli rozmawiać o czymś nie chciałam im przeszkadzać, więc wyciągnełam jakąś książke i zaczełam ją czytać. Jakiś chłopak z mojej klasy rzucił do mnie kartke na której było napisane." 𝑯𝒆𝒋 𝒑𝒊𝒆𝒌𝒏𝒂, 𝒕𝒚 𝒋𝒂 𝒍𝒂𝒛𝒊𝒆𝒏𝒌𝒂 𝒔𝒛𝒌𝒐𝒍𝒏𝒂 𝒑𝒐 𝒕𝒆𝒋 𝒍𝒆𝒌𝒄𝒋𝒊 ? "
Zraziłam się odrazu, a chłopak z kieszeni wyciągnął prezerwatywy, żeby mi pokazać o co mu chodziło. Starszy Kaulitz wziął kartke i zaczął czytać zawartość.
- Oddaj to. - próbowałam zabrąć mu karteczke.
- Chcesz tego ?
- Czy wyglądam na osobe która chciała by się z nim ruchać?
- Tak.
- Weź sie wal.
- Groźnie.
Reszta lekcji mineły spokojnie wychodząc z szkoły spytałam się dziewczyny.
- Hej Jane, chcesz może pójść na domówke ?
- No spoko, jasne.
- Super, jak coś zaczyna sie ona o 17 czyli jeszcze 3 godziny mamy. - uśmiechnełam się i razem z dziewczyną gadaliśmy cała droge. Będąc w domu zrobiliśmy jakiś makaron. Potem coś oglądaliśmy gdy już była 15:46 zaczeliśmy się zbierać. Ja zrobiłam sobie lekkie loki i ubrałam sukienke w kolorze czerwonym, a na makijaż postawiłam tusz do rzęs, błyszyczyk, róż i jakiś rozświetlacz. Jane za to ubrała jasno niebieską sukienke i wyprostowała włosy. Ubraliśmy jakieś pierwsze lepsze buty i umyliśmy zęby na wszelki wypadek wziełam torebke do której wsadziłam tabletki i wode. Wychodząc powiedziałam dziewczynie, żeby nie ufała ludzią i nie piła dużo. Zgodziła się.
Gdy już byliśmy w domu Billa i Toma, domówka dopiero się zaczynała usiadłam na jakieś kanapie z Jane i obczajaliśmy ludzi i takie tam pierdoły nagle przyszedł jakiś typ który zaprosił dziewczyne do tańca. Szatynka spojrzała na mnie.
- No idź nie zabronie ci przecież.
I poszła siedziałam sama aż do momentu aż przyszedł wysoki chłopak z rudymi włosami.
- Co tu tak sama robisz ?
- Wiesz moja przyjaciółka poszła tańczyć, a ja tu zostałam pilnując jej bo lubi pić. - Chłopak wyciągnął rękę i spytał się.
- Można prosić do tańca ?
- No okej.
Odrazu chłopak pociągnął mnie do miejsca obok barku i zaczeliśmy tańczyć. - Nagle coś mnie pociągneło w bok.
- Dziewczyno ty jesteś normalna ?
Zauważyłam chłopaka w dredach.
- O co ci do kurwy nędzy znowu chodzi ?
- Lepiej do niego nie podchodź.
- Czemu? Zabronisz mi ?
- A, żebyś wiedziała, że tak. Idź tam do Billa i nie pokazuj się mi na oczy teraz. - Spojrzałam na niego z irytacją i poszłam do Billa tak jak kazał.
- Hejka !
- Hej ! - odpowiedział.
- Chcesz zatańczyć ?
- Jasneee.
Zaczełam tańczyć z czarno włosym chwile później jakaś dziewczyna zaproponowała, żebyśmy zagrali w butelke Jane, Bill, jacyś ludzie i oczywiście, że Tom się zgodzili. Poszliśmy razem z Jane na góre za grupka ludzi.
- A więc w jaką gramy? - Spytał Bill.
- Rozbieranka ? - powiedział jakiś typ. Każdy był mocno nachlany, że się zgodzili.
- Dobra no to kręce. - Wypadło na jakąś przypadkową dziewczyne która zdjeła kurtke z napisanem " Diva ". Potem Jane która zdjeła buty, Bill który zdjął koszulke. Tom zjadł również buty. Ahh bo i ja. Ja zdjełam tez buty bo co innego miałam. Mijało tak kilka kolejek gdy każdy był już w bieliznie zaczeło się robić coraz bardziej goręcej. Katharine.
- O nie, nie, nie, nie będę swiecić przed wami gołymi cyckami nie gram w to.
- Dziewczynko to tylko gra ty serio sie bawić nie umiesz. - powiedział Tom.
- Dziewczynko?
- Dla mnie nią jesteś chyba, że wolisz być suką którą jesteś.
- Pierdol się.
Ubrałam się i kazałam Jane również sie ubrać i wyszliśmy do domu już nigdy wiecej nie gram w gry w których trzeba się rozbierać przed osobami których nie znam.******
1286 słów 😻 podoba wam sie ?