Nowy York,
30.09. 2023 r.To była deszczowa noc, nieustanne krople deszczu uderzały w okna przez co nie można było w tamtej chwili zasnąć. Natomiast dla Henry'ego nie była to zwyczajna noc w Nowym Yorku o tej porze roku, to właśnie dziś postanowił zakończyć swoje życie raz na zawsze. Miał dopiero 12 lat ale dla niego nie było już sensu życia, nie miał nikogo dzięki któremu mógłby się po prostu wygadać i wyżalić z swojego ponurego życia. Chwycił wtenczas żyletkę i pobiegł na dach swojego bloku, biegł tam ze łzami w oczach. Będąc już na dachu, kucnął i spojrzał się na miasto które, mimo później nocy miało w sobie życie, następnie popatrzył na żyletkę którą, trzymał
w lewej dłoni. Nie czekając długo zamknął oczy niechcący patrzeć na krew.— Teraz albo nigdy — tłumaczył sobie nie mogąc patrzeć na swoje nieudane życie — Nie chcę tu już być — dodał.
Najtrudniej mu w tym czasie było dokonać tego co zakończyłoby jego żywot, w oczach miał łzy. Przez całe jego życie czuł, że chcę jak najszybciej pożegnać się z tym światem ale gdy mógł to wszystko zakończyć jakaś siła powstrzymywała go.
— Dlaczego teraz? — pytał sam siebie — Jesteś taki beznadziejny... — denerwował się mówiąc do samego siebie.
Mimo chwilowego zawahania zrobił to, zamknął oczy i zaczął się ciąć po rękach. Z każdym kolejnym zranieniem czuł się coraz słabiej, Wtedy spojrzał na swoje ręce ledwo widząc przez zaszkliwione oczy, a tam zauważył krew i w tamtej chwili zasłabł.
Jakiś czas później...
— Za ile się wybudzi ? — usłyszał znajomy głos.
Nie wiedział gdzie się znajduje, powoli powracały do niego siły.
— Już za niedługo, proszę o spokój — usłyszał odpowiedź na wcześniejsze pytanie.
Wciąż obawiał się otworzyć oczy, kto wie gdzie teraz mógłby się znajdował?
Był ateistą zatem dla niego po śmierci nie było nic.— Gdy tylko się obudzi, musimy poważnie z nim porozmawiać... — kolejny raz usłyszał znajomy głos.
Po chwili nie mogąc już dłużej czekać otworzył oczy, znalazł się w szpitalu
a rodzice stali koło niego natomiast lekarz był oddalony w tyle sali.— No nie... — powiedział po cichu — to nie możliwe! — był załamany, tym, że dalej żyje.
Lekarz patrzył się na niego i to pierwsze właśnie na niego spojrzał, dopiero potem zauważył po bokach swoich rodziców którzy, nie uściskali go z radości jak w filmach czy serialach. Ojciec na niego był wściekły, Matka natomiast zaniepokojona.
— Pański syn musi tutaj pozostać na jakieś parę dni, powinien odzyskać siły w ciągu kilku najbliższych dni... — popatrzył lekarz na rodziców.
Chłopak był załamany, myślał że jego okropne życie właśnie się teraz skończyło ale wciąż pozostawał przy życiu.
— Niech Pan nam da parę minut, musimy z nim poważnie porozmawiać — spojrzał na niego Ojciec chłopaka.
Henry wiedział, że nic dobrego go tutaj nie czeka a rozmowa z rodzicami to najgorsze czego mógł się spodziewać.
[Nie poznał nigdy swoich prawdziwych rodziców, natomiast ci którzy, go adoptowali nigdy go do końca nie pokochali].
~ wspomnienia z dzieciństwa.
Nie miał żadnej relacji z jego drugą rodziną, w ich domu nie było miłości,
spokoju i beztroski. Dla niego byli oni rodzicami tylko z nazwy.
CZYTASZ
Twój Anioł Stróż ~ Adammix777
De TodoPewien chłopak zmaga się ze swoim nastoletnim życiem, spada na samotno skąd nie ma powrotu ale czy na pewno? Chcę zadowolić się ze świata ale każda tego próba kończy się źle, nieoczekiwanie z samych niebieskich pojawia się pewna postać. Czy chłopako...