16. Rozdział

7 3 13
                                    

Po oddaniu życia chłopaka Chrystusowi znacząco jego pobyt na odludziu poprawił się, poczuł spełnienie w duszy i to, że zmienił się na lepsze ale wciąż się obawiał tego co może przynieść przyszłość gdy nie ma obok niego najbliższych...

Kilka tygodni później...

Po spędzeniu długiego czasu na odludziu, chłopak postanowił zadbać o najbliższych, w zasadzie o jedną osobę jaką była Zoya. Stracił kontakt nie tylko z lekarzami, którzy utrzymywali ją jeszcze przy życiu ale także i rodzinę Zoyi, która została sama w obliczu kary, którą musiała spłacić. Henry obawiał się jednak tego, wiedział bardzo dobrze jak niektórzy mogą go potraktować gdy go rozpoznają. Po tym czasie wyglądał już trochę inaczej, wydoroślał i miał jeszcze dłuższe włosy przez co wielu mogłoby go nie poznać. W tym samym dniu, wpierw poszedł do pracy sby załatwić zwolnienie na parę dni. Poprawiał się w lustrze.

— Gdzie idziesz? — zapytał anioł widząc go przy lustrze poprawiającego się.

— Wracam na jakiś czas do miasta — odpowiedział szczerze.

Anioł zdziwił się, chłopak miał wrażenie, że ten wiedział już co chcę zrobić wcześniej ale udawał tak jakby miał nie wiedzieć.

— Nie zmrużę oka dopóki nie dowiem się co stało się po sądzie z rodziną Zoyi i samą nią — tłumaczył zakładając buty.

— To piękny czyn ale wiesz jakie niebezpieczeństwa mogą się pojawić w mieście prawda? — pił kawę.

— Ona była w stanie poświęcić się aby mnie zmienić i nawet zapłacić za to najgorszą cenę a ja tu będę żył spokojnie na odludziu? — spojrzał na niego — na pewno nie! — dodał.

Po Aniele chłopak widział, że ten cieszył się z tego czynu a Henry zdawał sobie, co może czekać go w mieście jeśli ktoś go rozpozna. Strach jednak nie przezwyciężył dawnej przyjaźni, chłopak nie byłby w stanie pobyć tu ani chwili dłużej bez niej.

— To jedziemy! — odłożył kubek Anioł.

— Ty? — nie chciał tego.

— Prawa jazdy jeszcze nie masz — uśmiechnął się.

— Mhm — odpowiedział.

Po chwili znaleźli się w aucie, chłopak cały czas jednak miał ten niepokój przeszywający go od środka, że ktoś go rozpozna. Przez długi czas chłopak nie zamienił ani jednego słowa w aucie.

— To bardzo chwalebne co chcesz zrobić, to bardzo dobry czyn z twojej strony — podnosił go na duchu po długim milczeniu.

— Dlaczego jej nie mogłeś dać tych pieniędzy?, starczyłoby na wszystkie badania, nawet jej nic nie powiedziałem — odrzekł Henry.

— Bóg znajdzie na to plan bracie, mimo, że ty go nie widzisz to on jest! — powiedział.

— A ty?, nie mógłbyś po prostu ją uzdrowić? — zapytał Henry.

Anioł zamilczał, coraz częściej to się zdarzało gdy Henry zadawał cięższe pytania, Chłopak zdawał sobie z tego sprawę że gdyby anioł chciał to odpowiedziałby mu na wszystkie pytania ale ten z jakiegoś powodu bardzo często milczał przy nim.

Twój Anioł Stróż ~ Adammix777 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz