15. Rozdział

5 3 20
                                    

Po pierwszym dniu w nieznanym miejscu daleko oddalonym od Nowego Jorku "Anioł" zniknął. Chłopak nie otrząsnął się jeszcze ale, żeby mógł chociaż spłacić raty za mieszkanie musiał pójść do pracy...

Dzień wcześniej...

Alice była załamana przebiegiem sprawy, specjalnie nie przybyła na salę rozpraw aby z daleka obserwować swoje zwycięstwo a teraz jednak czuła tylko i wyłącznie gorycz.

— Kurwa mać! — krzyczała wściekła w swoim pokoju.

Nagle do pokoju wszedły koleżanki które także wszystko oglądały, przeżywały na równi mocno to co się stało jak ona.

— Nie wierzę, że ten łajdak dalej będzie żył wśród nas bez kary — powiedziała koleżanka Alice.

— Tak dużo trudu musiałaś zrobić aby ściągnąć go tam gdzie jego miejsce a on nagle uwija się stamtąd — wylewała łzy kolejna przyjaciółka.

Przyjaciółki Alice były kompletnie jej oddane, nie widziały życia poza nią i tkwiły przy niej chcąc się wybić w internecie. To było straszne.

— Ale musi być jakiś sposób aby ponownie ściągnąć go tam gdzie jego miejsce, przecież zabił niewinną osobę a teraz będzie mógł normalnie żyć pośród nas bo ktoś go wykupił? — denerwowała się kolejna dziewczyna.

Przekrzykiwały się w swojej złości i współczuciu do przyjaciółki, ona jednak nie mogła tego znieść ponieważ była to tylko jej porażka a nie ich, które kręcą się tylko wokół niej ze względu na chęć sławy.

— Zamknijcie się idiotki! — krzyknęła na cały głos.

Dziewczyny przestraszyły się, chociaż jeszcze bardziej zdziwiły czym jaką złość w sobie miała Alice.

— Przymknijcie się wreszcie bo nie mogę was słuchać, to tylko i wyłącznie moja porażka a nie wasza i po co żeście tu do cholery przyszły? — wyładowywała złość Alice.

Odeszły stamtąd, niektóre nawet zaczęły udawać, że płaczem aby wzbudzić w niej litość. Rzucała wszystkim dookoła aby wyładować swoją złość, chciała się zemścić na chłopaku ale nie udało się jej. Do pokoju wszedł Ojciec Alice wściekły, że tak zachowywała się głośno gdy ten miał spotkanie szefostwa swojej firmy.

— Czemu tak krzyczysz!?, mam tutaj ważne spotkanie a ty będziesz mi tutaj się darła na cały apartament — powiedział — siedź cicho! — dodał.

Dziewczyna uspokoiła się ale wciąż chciała wysadzić wszystko dookoła.

Tymczasem gdzieś daleko od Nowego Jorku Henry poszedł spać ale budząc się nie był wyspany, wyszedł z pokoju i wziął prysznic. Po tym mył zęby i patrzył w lustro. Mimo uwolnienia był bardzo zły, że nie spotkała go zasłużona kara. Wyszedł z tamtąd do salonu gdzie był Anioł.

— Dalej tego nie rozumiem — popatrzył na niego Henry.

Anioł nic nie odpowiedział, pił tylko kawę.

— Uwolniłeś mnie a zasługiwałem na karę! — mówił Henry.

Anioł odłożył kawę.

— Bracie, jeśli Bóg Ci przebaczył to wie, że odpokutowałeś za swoje winy:

"Któż jest Bogiem jak ty, który przebacza nieprawość i daruje występek resztki swego dziedzictwa? Nie chowa swego gniewu na wieki, bo ma upodobanie w miłosierdziu"~ Micheasza (7 : 18).

Twój Anioł Stróż ~ Adammix777 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz