Minęły prawie dwa tygodnie, a ja nadal nie zamieniłam nawet słowa z Wiktorem. Nie chciałam, a on nie nalegał. Chyba faktycznie dotarło do niego, że nie chciałam go słuchać, ale z jednej strony byłam zawiedziona, że nie starał się o jakikolwiek kontakt ze mną. Czy to już rozdwojenie jaźni? Wiedział gdzie mieszkam, gdzie się uczę i gdzie chodzę po wykładach, a ani razu się nie pojawił. Może to i lepiej? Może też chciał zamknąć ten rozdział.
Znajomi z uczelni też nie pytali o nic, mimo że widzieli że coś jest nie tak, byłam im za to cholernie wdzięczna.
- Kawa? - zapytała Kasia, gdy wyszłyśmy przed budynek.
- Zmęczona jestem, jutro pójdziemy. - powiedziałam i pożegnałam się ze znajomymi,
kierując się do swojego mieszkania.W dalszym ciągu, gdy tylko przekroczyłam próg swojego mieszkania, płakałam w niebogłosy. Jedynym pocieszeniem w tamtym momencie była Charlie, która zawsze chciała się przytulać. Niestety, nie z własnej winy niosła za sobą także smutek. Dzięki Wiktorowi była ze mną.
Leżałam zasmarkana na łóżku, w za dużej na siebie bluzie, którą kilka dni wcześniej zostawił u mnie Janek. Odwiedził mnie pare razy, w celu poprawy mojego samopoczucia i jak to tłumaczył ‚żebym zobaczyła że normalni faceci tez istnieją'
Byłam mu cholernie wdzięczna. Z mojego transu przeglądania social mediów, wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Chwile zajęło zanim się zwlekłam z łóżka, ale wreszcie podeszłam do wizjera. Nikogo tam nie było, jedynie jakieś pudełko. Bez chwili namysłu, otworzyłam drzwi i wzięłam je do środka, zamykając mieszkanie.- Myślisz, że to bomba? - zapytałam patrząc na psiaka, który bawił się piszczałka. - No tak, gadam do psa.
Stwierdziłam, że raz kozie śmierć i udałam się do kuchni po nóż, aby otworzyć pakunek. Delikatnie rozcięłam taśmę, która znajdowała się na środku brązowego pudełka. Ciężko opisać jakie emocje czułam w tamtym momencie. Przed oczami ukazało mi się małe pudełko z napisem Letnisko. Otworzyłam je, wyciągając płytę i białą koszulkę wraz z wlepkami. Z moich oczu jeszcze bardziej płynęły łzy. Mimo tego co się stało, byłam z niego cholernie dumna. Otworzyłam pudełko z płytą, aby przesłuchać piosenek, lecz ujrzałam list. Ręce zaczęły mi się trząść jak pojebane, a łzy dalej płynęły. Nie wiedziałam czy chciałam to czytać. Nie wiedziałam czy to zwykłe podziękowania dla wszystkich osób, które dostały preorder czy coś skierowanego do mnie. Jednak ciekawość dała górę, rozłożyłam list.
Letnisko istnieje, to nie żart. Miłego słuchania.
Lila, przepraszam za wszystko. Nie będę się tłumaczył w liście, ale chcę żebyś wiedziała że ja naprawdę nic nie zrobiłem. Chcę się z tobą spotkać, a wiem że jakbym napisał sms'a, to byś mi nie odpisała. Pewnie nawet nie chcesz mnie widzieć, ale warto spróbować prawda? Zawsze powtarzałaś, że jeśli jest o co walczyć, to trzeba próbować choćby nie wiem co. Ja chcę walczyć. Walczyć o nasz związek, o miłość. O ciebie. Jesteś jak słońce, które rozpogadza każdy mój dzień. Jesteś jak gwiazdy, w które tak oboje kochamy patrzeć. Jesteś jak piękna panorama Warszawy, w którą zawsze razem patrzyliśmy dniami i nocami. Próbowałem jakoś poukładać swoje życie bez ciebie u boku, ale nie potrafię. Ty nadawałaś mu sens. Zawsze mnie wspierałaś i zawsze byłaś przy mnie, za co jestem ci cholernie wdzięczny. Jak zmienisz zdanie i będziesz chciała się ze mną zobaczyć, czekam na jakiś znak. Może nasze gwiazdy mi to przekażą?
Dopracowałem Letnisko, odsłuchasz je jako pierwsza. Preordery wysyłamy dopiero za kilka dni, ten jest skierowany do ciebie. Miłego odsłuchu, kocham cię, twój Wiktor.
CZYTASZ
Umrzemy szczęśliwi | Kinny Zimmer
Fanfiction- Znowu na mnie wpadłaś. - powiedział znajomy mi brunet. - Tym razem to ty wpadłeś na mnie. - odpowiedziałam i szybkim krokiem wyminęłam chłopaka. - Wiesz, że to nie musi tak wyglądać... ----- Liliana tkwi w toksycznym związku, z którego nie potra...