listopad, 2021 r.
- Lilka, wyłaź wreszcie! - usłyszałam, będąc w łazience.
- Już wychodzę, daj mi minutę.
Właśnie się szykowałam na wyjście do klubu z moim chłopakiem - Bartkiem. Były moje urodziny i wpadł na genialny pomysł, aby je spędzić imprezując z kompletnie obcymi nam osobami. Dwadzieścia dwa lata na karku, stara się robię.
Ubrałam na siebie czarną obcisłą sukienkę, buty na niewielkim obcasie, a na to skórzaną kurtkę. Było zimno, ponieważ był listopad. Musiałam się urodzić kurwa w zjebanym listopadzie. Zawsze na moje urodziny jest okropna pogoda - zimno, pada deszcz lub śnieg. Nienawidzę tej pory roku.
Po kilku minutach, razem z Bartkiem byliśmy już w drodze do jednego z warszawskich klubów. Ja niezbyt lubiłam tam jeździć, ale za to mój chłopak uwielbiał ten klimat. Niestety zawsze ciągnął mnie tam ze sobą, a ja nie miałam nic do gadania. Rzadko spędzaliśmy czas razem, chłopak pracuje, a ja studiuję więc na tygodniu ciezko ze spotkaniami. A jak już się spotykamy w weekend, to brunet ciągnie mnie na kluby. Po 2 latach już się do tego przyzwyczaiłam.
Weszliśmy do zatłoczonego pomieszczenia. Była masa ludzi, a ja widziałam ich pierwszy i prawdopodobnie ostatni raz na oczy. Nie przepadałam za tymi klimatami, zawsze tu przychodzą laski świecące dupą i cyckami, żeby wyrwać jakiegoś faceta, a później się z nim przeruchać w kiblu. Puste lale.
- Masz tu kasę, zamów sobie coś, a ja zaraz wracam. - odparł Bartek, który wskazał na swój nos. Dobrze wiedziałam gdzie idzie i w jakim celu.
Niestety od jakiegoś czasu mój chłopak zaczął ćpać. Ale na szczęście nie na codzień, tylko na jakichś imprezach. Przynajmniej tak mi mówił i tak mi się wydawało. Próbowałam go namówić, żeby sobie tak życia nie zmarnował, ale on powiedział, że przecież nie jest uzależniony i się nie uzależni, bo nad tym panuje. Sory bardzo, ale nad tym się nie panuje. Nad wszelkimi uzależnieniami nie da sie zapanować, nawet na tych od drugiej osoby. Moja przyjaciółka - Alicja, próbuje mi wmówić, że Bartek mnie nie kocha, jest złym i toksycznym człowiekiem, a ja nie potrafię z nim zerwać, bo się od niego rzekomo uzależniłam. Nie uważałam tak, ale tez nie wykluczałam. Ogromnie przeżywałam to, gdy się nie spotykaliśmy, po jakimś czasie chciałam spędzać z nim każdą wolną chwilę, jednak on wręcz przeciwnie. Dla niego wystarczało to, że się spotkamy raz w tygodniu na imprezie w klubie, na której i tak mało gadamy. Kochałam go i nie widziałam w nim żadnej wady, poza ćpaniem. Ale skoro on nie chce ani pomocy ani zmiany, to ja nic już nie poradzę.
- Nie przesadzaj. - powiedziałam, a chłopak zniknął w oddali.
- Co dla ciebie? - zapytał barman.
- Poproszę Bloody Mary.
Był to zestaw 5 shotów, które brałam za każdym razem gdy tu przychodziłam. Później jeszcze jakiś drink i musiałam zbierać najebanego i naćpanego Bartka do domu. Standard.
Gdy wypiłam wszystkie shoty naraz, ruszyłam na parkiet w poszukiwaniu chłopaka. Niestety, było ciężko znaleźć tego jednego bruneta w tłumie innych ludzi. Napisałam do niego, żeby dał znać gdzie jest, lecz chłopak nie odpisywał, więc sama ruszyłam na parkiet. Dołączyły się do mnie jakieś dwie dziewczyny, które nie były typem tych, które wcześniej opisałam. Tańczyłyśmy razem, po czym powiedziały, że idą zapalić, a ja ruszyłam do baru. Tym razem zamówiłam mojito, z którym ruszyłam w stronę loży, w której się umówiłyśmy. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie wpadła na kogoś.
- Przepraszam. - powiedziałam zanim się zorientowałam, że mój drink ucierpiał na tym kompromitującym zdarzeniu. - Kurwa.
- To ja przepraszam, średnio kontaktuje. - powiedział jakiś wysoki chłopak, z jasnymi włosami. Wyglądały na rozjaśnione. - Wszystko okej?
CZYTASZ
Umrzemy szczęśliwi | Kinny Zimmer
Fanfic- Znowu na mnie wpadłaś. - powiedział znajomy mi brunet. - Tym razem to ty wpadłeś na mnie. - odpowiedziałam i szybkim krokiem wyminęłam chłopaka. - Wiesz, że to nie musi tak wyglądać... ----- Liliana tkwi w toksycznym związku, z którego nie potra...