21 MAGICZNE NALEŚNIKI Z POWIDŁAMI

663 58 1
                                    

checkmate

"Nie mogę ci obiecać, że to nie będzie trudne. Ale mogę ci obiecać, że nie będziesz przez to przechodził sam"

Salem nie spieszyła się z przygotowaniami w ten wyjątkowo deszczowy, marcowy dzień. Odważyła się nawet nałożyć odrobinę eyelinera, którego zwykle unikała i zmieniała biżuterię cztery razy, nie potrafiąc się zdecydować. Jej czerwone loki protestowały przed jakimikolwiek fryzurami, ale jednak po paru próbach w końcu udało jej się upiąć włosy i z zadowoleniem wpatrywała się w swoje odbicie. Spojrzała na zegar i choć szykowała się dopiero kilkanaście minut, miała wrażenie, że trwało to godzinami. Schody prowadzące do wiecznie jasnego i głośnego pokoju wspólnego Gryffindoru wydawały się być jeszcze bardziej zniechęcające jak wczesniej. Salem głośno wypuściła powietrze i pobiegła w dół po schodach, nim zdążyła się rozmyśleć i zostać kolejny dzień w pokoju. Opuściła już wystarczająco dużo zajęć i choć uczyła się przez cały pobyt w dormitorium, to czas uciekał jak diabli i nieubłaganie zbliżały się egzaminy. Musiała się przemóc i wybrać się w końcu na lekcje.

Musiala stawić czoła nie tylko lekcjom.

- Cześć. - Przywitała się niepewnie Salem, gdy zauważyła czterech Huncwotów rozrzuconych po jednej z czerwonych kanap.

- Dzień dobry, Sal. - uśmiechnął się Peter, choć Salem nie umknęło drgające oko, jakby chłopak chciał uciec stamtąd - Usiądziesz?

- Właściwie to wybieram się na śniadanie. - Poinformowała, mimowolnie zerkając na Jamesa, który leniwie opierał swoją brodę o oparcie kanapy i wpatrywał się w Salem.

Tak bardzo chciała mu powiedzieć, żeby po prostu puknął się w głowę i przestał zakochiwać w nieodpowiednich osobach.

- Syriuszu - odchrząknęła, spoglądając na czarnowłosego chłopaka - Chciałabym z tobą porozmawiać. O ile nie jesteś zajęty.

- Ani trochę. - Syriusz uśmiechnął się uprzejmie, podnosząc się z kanapy. - Ale musisz podzielić się ze mną swoimi Magicznymi Naleśnikami z powidłami.

- To brzmi obrzydliwie.

- Wiem - zaśmiał się Syriusz - ale uwierz mi, gdy ich spróbujesz zdasz sobie sprawę, że to jest właśnie ta rzecz, którą byś mógł jeść do końca swojego życia.

- Więc na czym one polegają, że są magiczne? - Spytał James, a właśnie wymamrotał, ponieważ broda dalej przyciskała oparcie kanapy.

- To właśnie jest w tym wszystkim najgorsze. - jęknął Syriusz - Nie chce mi zdradzić swojej tajemnicy.

- Bo to moje naleśniki, a nie twoje. - Powiedziała Salem i skrzyżowała ręce, spoglądając spod byka na chłopaka.

- Wyczuwam długotrwały spór. - Zaśmiał się Remus, przyglądając się dwójce.

- Powiedziałbym raczej, że to zniewaga dla mojej osoby.

- Chciałbyś. - Salem zaśmiała się sarkastycznie - Dobra. Idziemy.

- Kto by pomyślał, że potrafisz być taka władcza w tak wielu sprawach. - Syriusz uśmiechnął się prowokacyjnie.

- Syriuszu.

- Już nic nie mówię.

Humor opuścił pokój wspólny wraz z nimi. Salem i Syriusz wyszli na błonia, zadowoleni z komfortu, który panował między nimi, mimo wielu nieścisłości, które Salem miała zamiar wyjaśnić. Szybko minęli długą i wyboista ścieżkę, a dobry nastrój tak szybko jak się pojawił, równie szybko zniknął.

[T] checkmate | James Potter ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz