23 STWORZONA Z OGNIA

561 48 0
                                    

checkmate

"Czy kiedykolwiek myślałaś nad tym, że bycie czarownicą to coś więcej niż tylko magia?"

Coś było z Salem nie tak i James Potter nie mógł stwierdzić co ją gryzło.

Dla postronnych osób Salem zawsze zachowywała się jak cyniczka suka, z drwiącym uśmiechem na twarzy, ale James wiedział, że coś było na rzeczy. Odkąd sprawy między nimi w miarę się unormowały, uśmiech nie schodził jej z twarzy.

Ale stara Salem wróciła. I zrobiła się zimna.

Przestała szukać Jamesa by chodzić z nim na zajęcia i przestała szukać Syriusza, by spędzać z nim czas poza lekcjami.

Ale to co przekonało Jamesa o swoich podejrzeniach był fakt, że Salem unikała również Lily.

- Coś jest nie tak. Cholera. Coś bardzo jest nie tak.

- James - zaczęła Lily, próbując uspokoić chodzącego w tą i z powrotem chłopaka - wszystko bedzie dobrze. Po prostu, musisz dać jej trochę spokoju.

James przystanął i spojrzał z wyrzutem na dziewczynę.

- Pozwól mi z nią porozmawiać. - powiedziała spokojnie - To jest niesamowite jak się o nią troszczysz i widać, że się kochacie, ale...

- Woah, hej, ja...uh...- wykrztusił James, zarumieniony, co wywołało rozbawienie u Lily - My nie jesteśmy razem. Ona nie...

- To nie jest w tej chwili istotne. - nastolatka powiedziała cicho - Salem łatwo można przytłoczyć. Więc porozmawiam z nią, a ona wróci kiedy uzna, że jest gotowa.

- Ja chcę ją z powrotem teraz.

- Nie możesz być samolubny. To nie zależy od Ciebie.

- Nie cierpię, kiedy masz rację.

Lily uśmiechnęła się i pocieszające klepnęła Jamesa w ramię. Nastolatka podążyła w miejsce, w którym miała nadzieję, że znajdzie Salem. Ale nie było jej ani w Trzech Miotłach, ani w bibliotece, ani w dormitorium. Przez chwilę przeszło jej przez myśl, że Salem opuściła Hogwart, ponieważ nigdzie nie mogła jej znaleźć. I wtedy, gdy słońce zaczęło się chylić ku zachodowi, a jej nadzieja była niewielka, znalazła swoją zgubę, która siedziała w gęstej trawie na wprost Zakazanego Lasu.

- Sal?

Gerard spojrzała ze zdziwieniem na Lily. Jej oczy przysłonięte były rudymi lokami, a na kolanach miała książkę. Evans przyszło na myśl, że Sal w tym momencie przypominała jej Alicję z Krainy Czarów, a zamiast książkę z eliksirów miała bajkę dla dzieci.

- Co ty tu robisz? - wykrztusiła Lily, siadając naprzeciwko niej - James zaczyna rozbierać ściany w Hogwarcie, próbując Cię znaleźć.

Salem zaśmiała się ponuro, a jej wzrok ponownie powędrował w stronę książki.

- Hej. - szepnęła Lily, kucając bliżej dziewczyny - Co się stało?

- Pamiętasz jak nie tak dawno temu ludzie wyśmiewali się ze mnie i nazywali "wiedźmą z Salem"? - spytała rudowłosa, z ciężkim westchnieniem zamykając książkę - Koło piątego roku to po prostu ustało.

Lily kiwnęła głową i słuchała dalej.

- Cóż...nim żart się znudził naprawdę marzyłam o tym, żeby opuścić Hogwart. Ale wtedy nie znałam swojego taty. Teraz patrzę na to wszystko inaczej i dlatego przyszłam tutaj.

- Dlaczego?

- To właśnie tutaj Syriusz chciał się ze mną umówić na randkę tego dnia. - wytłumaczyła cichym głosem - Nigdy nie sądziłam, że kiedykolwiek wrócę do tego miejsca.

[T] checkmate | James Potter ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz