24 POCAŁUNEK O SMAKU OGNISTEJ WHISKY

569 49 3
                                    

checkmate

"Ja po prostu...nie chcę mieć znowu złamanego serca."

Irytacja Remusa Lupina rosła z każdym kolejnym podrygiwaniem Jamesa. Jego ręce były splecione pod brodą, na której się opierał, a ramiona leżały na kolanach. Siedział na kanapie a jego stopy wywoływały trzęsienie ziemi w pokoju wspólnym Gryffindoru.

- Rogaczu!

- On po prostu się denerwuje, Lunatyku.

- Jeśli ktoś tu kogoś denerwuje to on mnie! - burknął Remus w stronę Syriusza - Nic jej nie jest!

- Fizycznie wiem, że wszystko jest okej. - wymamrotał James, którego słowa zagłuszyły dłonie, które zasłaniały jego usta - Bardziej martwię się o tą drugą część.

- Nic jej nie jest. - westchnęła Lily, po raz milionowy, starając się uspokoić Jamesa - Powiedziała, że zaraz wróci.

- Czy nie możemy po prostu pójść i jej znaleźć?

- Pamiętasz co Ci powiedziałam? Musisz dać jej trochę czasu.

James jęknął i dłonią przetarł zmęczoną twarz. Pokój wspólny wyjątkowo tętnił życiem jak na tak późną godzinę. Salem o mało nie zrobiła w tył zwrot, kiedy portret otworzył się przed nią, ukazując jej zmartwionych przyjaciół. Trudno jej było zmusić się do ponownego zderzenia z rzeczywistością. Zwłaszcza, kiedy zobaczyła chłopaka, który nazwał ją "Wiedźmą z Salem" i parskał śmiechem, kiedy przechodził obok niej.

- Sal! - James zerwał się z miejsca, powodując, że wszystkie spojrzenia zwróciły się ku rudowłosej.

- Cześć. - mruknęła Salem, bawiąc się swoimi pierścionkami - Hej.

- Co się z Tobą działo?

- Nie potrzebnie się martwiłeś.

- Oczywiście, że musiałem. Zależy mi na Tobie.

Salem westchnęła i kręcąc głową zajęła miejsce koło Lily. Przyjaciółka posłała jej ciepły uśmiech, sprawiając, że poczuła się znacznie pewniejsza siebie.

- Ktoś znowu mnie nazwał "Wiedźmą z Salem". - westchnęła, zamyślając się na chwilę - I...to było głupie, ale przez tą sytuację znowu się pogubiłam i poczułam jak mała, bezbronna dziewczynka. Rozmawiałam z Lily i nie chodzi tu o te wyzwiska czy o Was. To po prostu... ciągle przypomina mi, jak bardzo zostałam zraniona. Przez to stałam się zimna i niedostępna. Nie chcę tego przeżywać ponownie. Nie żebym na zawsze od tego odeszła. Zawsze znajdzie się jakaś rzecz, nad którą muszę popracować. I wiem, że nigdy nie będę idealna. Ale nie chcę czuć się więcej zraniona.

- Kto nazwał Cię Wiedźmą?

- To nie jest istotne, Potter. - mruknęła cicho - Oni nie mają dla mnie już żadnego znaczenia.

- I dobrze. - chłopak kiwnął głową - Ale trzeba coś z tym w końcu zrobić.

I wtedy nieoczekiwanie James Potter wskoczył na aksamitną, czerwoną kanapę, stanął między siedzącymi Syriuszem i Remusem.

- Słuchajcie! - krzyknął James, przystawiając dłonie do ust, aby dźwięk się bardziej rozniósł po pokoju wspólnym - Jeśli usłyszę, że znajdzie się jakaś osoba, która wciąż dokucza Salem, czy to dotyczy procesu czarownic, czy nie to będzie miał z nami doczynienia.

Pokój wspólny zamilkł i wsłuchiwał się w cierpki głos okularnika.

- Jeśli nadal śmieszy Was żart z przed czterech lat, to naprawdę musicie mieć coś nie tak z głową i powinniście w końcu wziąć się za leczenie. Więc dobrze Wam radzę - odpieprzcie się.

[T] checkmate | James Potter ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz