Hazel
Hazel, wchodząc do Labiryntu, od razu poczuła nieprzyjemny chłód uderzający w nią ze wszystkich stron. Tuż nad ziemią unosiła się mgła, która sięgała jej najwyżej do kolan. Słyszała tylko szelest liści poruszanych wiatrem. Nie mogła już zawrócić. Była tu całkowicie sama, nie wiedząc na jakie niebezpieczne stworzenia może się natknąć.
Dziewczyna wzięła głęboki oddech, nie zdając sobie sprawy jak długo go wstrzymywała. Poczuła charakterystyczny zapach mokrego lasu. Stała tak jeszcze parę sekund, po czym wyciągnęła swoją różdżkę. Drugą dłonią pogładziła rękojeść swojej złotej spathy, którą miała przypiętą do pasa. To dodało jej odwagi. Ruszyła pewnym krokiem do przodu, bacznie obserwując wszystko dookoła. Ściany labiryntu, zrobione z wysokich i gęstych krzaków, wyglądały tajemniczo oraz złowrogo, jakby coś zaraz miało na nią z nich wyskoczyć. Przez długi czas nie znalazła żadnych zakrętów ani skrzyżowań. Co kilka kroków odwracała się. Ciągle czuła się obserwowana, jednak nikt ani nic za nią nie szło. Ciągle czujna kontunuowała marsz.
W końcu przed nią pokazało się pierwsze skrzyżowanie dróg. Wszystkie ścieżki wyglądały tak samo. Nie wiedziała którą wybrać. Przypomniała sobie opowieści Annabeth, o tym, jak szarooka musiała udać się do Labiryntu Dedala. Córka Ateny trzymała się tylko jednej ściany i za nią podążała, bo takie jest największe prawdopodobieństwo, że gdzieś się dojdzie. Tak więc i Hazel zrobiła. Skręciła w prawo.
Nagle usłyszała krzyk dziewczyny. Odwróciła się natychmiast. Wydawało się, jakby dźwięk dochodził właśnie zza jej pleców, jednak nikogo tam nie było. Nie mogła tego tak zostawić. Ruszyła w jedną ze wcześniej odrzuconych odnóg Labiryntu. Szukała jakichkolwiek znaków obecności innych, jednak nic nie znalazła.
Po chwili zerwał się mocny wiatr, dochodzący z jej lewej strony. Spojrzała w tamtym kierunku. Odległe korytarze zaczęły się zawężać, jakby rośliny nagle zostały zaczarowane i zaczęły drastycznie rosnąć. Zaczęła biec w odwrotnym kierunku. Na ślepo wybierała kolejne zakręty. Wystające ostre gałęzie poraniły jej twarz w kilku miejscach, ale ona nie zwracała na to uwagi. Musiała wyrwać się z uścisku krzewów. Przy końcu korytarza widziała, że na skrzyżowaniu przed nią, rośliny już tak nie szaleją. Ostatkami sił zmusiła się do skoku. Siłą rozpędu przekoziołkowała parę metrów dalej, ale była już względnie bezpieczna. Siedząc i łapiąc oddech obserwowała jak korytarz, z którego wyszła, całkowicie się zarasta, aby w jego miejscu powstały trzy nowe, z większą ilością zakrętów.
-Korytarze się zmieniają.-powiedziała do siebie.-Warto wiedzieć.
Wstała spowrotem na nogi. Nie miała pojęcia w jakiej części Labiryntu się znajduje. Mógł to być koniec, ale jednocześnie i sam środek. Wszystko wyglądało tutaj tak samo jak wcześniej. Miała już tego dość.
Hazel zaczęła iść przed siebie. Bez żadnego planu. Kolejne zakręty po prostu wybierała losowo. Jej strategia od Annabeth i tak nie mogłaby tu pomóc, zostało jedynie szczęście oraz intuicja.
Nagle usłyszała nienaturalny szelest liści, który dobiegał z góry. Mocniej zacisnęła dłoń na różdżce. W ułamku sekundy odskoczyła do przodu, odwróciła się i celowała w stronę dochodzącego szelestu. Nad miejscem gdzie przed chwilą stała pojawiła się znikąd akromantula wielkości Pani O'Leary. Nie miała pojęcia, dlaczego nie usłyszała jej wcześniej, ale nie było to teraz istotne. Potwór zeskoczył z krzewów. Jego osiem nóg wydało jedynie głuchy dźwięk w kontakcie z ziemią. Zaczął się zbliżać, jednak Hazel rzuciła mu pod nogi zaklęcie, w wyniku którego rozbłysło jasne światło. Wcześniej nauczyła się co nieco o tutejszych stworzeniach. Przede wszystkim to, że były to rzeczywiście stworzenia, a nie potwory, zamieniające się w pył, które już przywykła zabijać. To były magiczne zwierzęta i to ona wtargnęła do ich domu. Nie chciała ich zabijać.
CZYTASZ
Zaginiony Heros · Olimpijscy Herosi & Harry Potter Fanfiction
FanfictionHerosi nie zawsze dostają się do Obozu Półkrwi. Często jest tak, że nieświadomi swojego pochodzenia, normalnie sobie żyją. A co, jeśli taki niczego nieświadomy heros, żyje sobie w Londynie i do tego chodzi do Hogwartu? Siódemka wielkich półbogów z p...