Annabeth
Po lekcjach Annabeth zmęczona usiadła na fotelu w pokoju wspólnym Ravenclavu. Oparła głowę na poduszce i spojrzała do góry. Bardzo podobało jej się to sklepienie, a szczególnie namalowane na nim gwiazdy. Gdy się tak wpatrywała przypomniało jej się jak patrzyła na te same konstelacje w Obozie Herosów. Nawet próbowała nauczyć Percy'ego rozpoznawania ich, jednak nie bardzo jej to wyszło.
-Przecież to najjaśniejsza gwiazda na całym niebie, jak możesz jej nie widzieć?!-mówiła głośno, prawie krzyczała.
-Nie moja wina, że dzisiaj jej się nie chce tak mocno świecić. Poza tym już ją znalazłem. Tam jest.-pokazał palcem na przypadkową gwiazdę.
Annabeth wzięła jego rękę i naprowadziła palcem na Gwiazdę Polarną.
-Tam.
-Może...-zaśmiał się cicho. Zauważył, że dziewczyna nie puszcza jego ręki. Nagle Annabeth wsuneła swoje palce między jego i opuściła ich dłonie. Spojrzała mu w oczy.
-Kocham cię, wiesz?-powiedziała ściskając dłoń, jakby bała się, że gdy puści to on znowu zniknie.
-Wiem. Ja ciebie też.-przybliżył się do niej i pocałował najdelikatniej jak umiał.
Im obojgu wydawało się jakby ta chwila trwała wiecznie. Mogli by tak zostać i tkwić w swoich ramionach do końca świata. Albo i dłużej.
Jednak w końcu skończyło im się powietrze, i musieli się od siebie odsunąć. Annabeth uśmiechnęła się, a dla Percy'ego był to najładniejszy uśmiech ze wszystkich jakie widział.
-Już wiesz gdzie jest Gwiazda Polarna?-odwróciła głowę i spojrzała na niebo.
-Tam.-powiedział i w końcu wskazał właściwą.
Teraz Annabeth też ją odnalazła. Była na samym środku sufitu. Była obok Wielkiego Wozu. Dookoła niego było wiele innych gwiazdozbiorów. Znalazła wszystkie. Spojrzała w stronę wejścia i zobaczyła Hazel razem z Nickiem (Nico?).
-Hej. Stało się coś?
-Chyba dowiedzieliśmy się czegoś przydatnego.-zaczęła Hazel i usiadła na dywanie przed nią.
×××
-Czyli raczej mamy szukać wśród tych, z trzeciego roku, tak? Chociaż coś.-stwiedziła Annabeth.
-Lepsze to niż nic.-odezwał się Nico.-Muszę iść. Jest już późno, a muszę coś umieć na jutrzejsze eliksiry.-gdy przechodził obok innych krukonów ci patrzyli na niego krzywo, jednak nie przejmował się tym.
Nastąpiła niezręczna cisza między Annabeth i Hazel. Córka Ateny myślała, że to, że należą do tego samego domu, w końcu uda im się zlapać lepszy kontakt, ale kompletnie nie wiedziała jak się do tego zabrać.
-Chcesz się zgłosić do Turnieju?-zagadała, bo to wydawało jej się najlepszym rozpoczęciem rozmowy.
-Raczej nie. Boję się, że to bedzie bardzo niebezpieczne, do tego może być naszpikowane magią, a jak na razie czary mi nie zbyt wychodzą.-zaśmiała się.-No i nie chcę robić na złość Nickowi. Nie wiem co by zrobił jakbym startowała. Jest trochę nadopiekuńczy...
-Nico? Raczej powiedziałabym, że bardziej Frank. Nie odstępuje cię prawie na krok.
-W obozie może trochę, jednak nie przeszkadzało mi to, ale po przyjeździe tutaj nagle się zmienił. Jest mniej zazdrosny i nie poświęca mi tyle uwagi co wtedy. Nie chciał mnie nawet na lekcje odprowadzić.
CZYTASZ
Zaginiony Heros · Olimpijscy Herosi & Harry Potter Fanfiction
FanfictionHerosi nie zawsze dostają się do Obozu Półkrwi. Często jest tak, że nieświadomi swojego pochodzenia, normalnie sobie żyją. A co, jeśli taki niczego nieświadomy heros, żyje sobie w Londynie i do tego chodzi do Hogwartu? Siódemka wielkich półbogów z p...