Thalia
Thalia była szczęśliwa. Po raz pierwszy od dawna czuła, że może odetchnąć, że może zatrzymać się na chwilę i nacieszyć tym, co ma. A posiada naprawdę wiele. Teraz to widzi.
Jason tańczył z Piper od samego początku balu i ani na chwilę nie zeszli z parkietu. Jej młodszy brat w ogóle nie wyglądał na zmęczonego, jakby każdy ruch dodawał więcej energii, niż mu zabierał. Tuż obok nich Percy próbował rozruszać Annabeth, która co chwila ciągnęła go na bok, gdzie było mniej ludzi. Chłopak zazwyczaj w takich sytuacjach obracał ją, ale nie puszczał jej dłoni, przez co blondynka zostawała zamykana w szczelnym uścisku i przenoszona spowrotem do Piper oraz Jasona. Wyglądało to dość zabawnie.
Hazel z Frankiem trzymali się prawej strony, tuż przy ścianie sali. Na zmiane tańczyli i rozmawiali przy najbliższym stole. Mimo obaw Thalii, Malfoy wcale do nich nie podchodził, ani nawet nie zaczepił.
Za to ona i Reyna zostały przy stole. Obok nich siedział jeszcze Leo, a po przeciwnej stronie stołu był Harry z Ronem. Wszyscy objadali się deserami.
-Nie wiem jak ta galaretka może wam smakować, jest ochydna.-Leo z niesmakiem odsunął do połowy pełny pucharek z czerwoną galaretką.
-Dobra jest, ale te babeczki zdecydowanie lepsze.-Harry wziął jedną z talerza.
-Nie znacie się, ten sernik jest najlepszy i nikt mi nie powie, że jest inaczej.-Reyna wydłubywała ze swojego kawałka rodzynki, po czym starannie układała je na brzegu talerzyka.
-A ja już się tak objadłam, że nic nie zjem.-Thalia odłożyła widelec.
-Czyli mogę zjeść twoją porcje galaretki, tak?-zapytał Ron, podczas gdy sam starał się wydobyć jak najwięcej czerwonej galaretki ze ścianek pucharka.
-Jest twoja.-córka Zeusa przysunęła mu naczynię.-I tak wolę ciastka.
-O tak, czekoladowe są cudowne.-Leo przybił żółwika z dziewczyną
-A może by tak ukraść pare babeczek ze stolika obok?-Wybraniec wychylił się na krześle i spojrzał na puste stoły obok.-Chyba nikt by się nie zorientował.
-Nie, wszyscy są zbyt zajęci tańczeniem.-rudzielec kończył już galaretkę Thalii. Jak on ją tak szybko pożarł?
-Mimo silnych starań, oświadczam wszem i obec, że nic już więcej nie dam rady zjeść, nawet tego kawałeczka.-Reyna podniosła ręce do góry, spoglądając tęsknym wzrokiem na placek.
Thalia spojrzała w lewo. Właśnie do ich stolika podchodziła Hermiona razem z Wiktorem. Dziewczyna szła tanecznym krokiem z wielkim uśmiechem na twarzy, chłopak był równie wesoły, ale kilka metrów przed stolikiem zatrzymał Hermionę. Spytał o coś, a następnie, jak prawdziwy dżentelmen, pocałował jej dłoń. Odszedł, a dziewczyna, z wielkimi rumieńcami na policzkach, odwróciła się w stronę stolika.
-Ale gorąco.-powiedziała, zaczynając wachlować się ręką.
-Nie dziwie ci się.-Thalia mrugnęła porozumiewawczo do Hermiony, na co ta jeszcze bardziej zczerwieniała.
Ron prychnął pod nosem, ale chyba wszyscy zgodnie uznali, że to zignorują.
-Wiktor zaraz przyniesie coś do picia. Może dołączycie do nas?-gryfonka kiwnęła głową w stronę tańczącego tłumu uczniów.
-Nie!-Potter i Weasley krzyknęli w jednym momencie.
-Nie dołączymy do ciebie i do Wiktora.-rudzielec zlustrował dziewczynę wzrokiem, a potem szybko obejrzał się za siebie, żeby upewnić się, czy czasem Krum go nie słyszy.-On jest z Durmstrangu. Dziewczyno, chodzisz z wrogiem.
CZYTASZ
Zaginiony Heros · Olimpijscy Herosi & Harry Potter Fanfiction
FanfictionHerosi nie zawsze dostają się do Obozu Półkrwi. Często jest tak, że nieświadomi swojego pochodzenia, normalnie sobie żyją. A co, jeśli taki niczego nieświadomy heros, żyje sobie w Londynie i do tego chodzi do Hogwartu? Siódemka wielkich półbogów z p...