Piper
Na obiedzie Piper mogła się dokładnie przyjrzeć uczniom. W Wielkiej Sali byli wszyscy. Każdy chciał pogratulować Fleur, Wiktorowi, Cedrikowi, Harry'emu i Hazel. Przed reprezentantami ustawiały się kolejki ludzi, którzy na poczekaniu wymyślali jak najoryginalniejsze teksty. Córka Plutona była wyraźnie zdenerwowana. Gdy ktoś do nien podchodził, tylko lekceważąco machała ręką i dalej jadła swój obiad. Podobnie miał Harry. Cedrikowi, Fleur i Wiktorowi najwyraźniej podobała się sława.
Piper doprowadzało by to do szału. Ludzie, którzy wcześniej słowa do ciebie nie powiedzieli, nagle chcą się stać twoimi przyjaciółmi. Może zię założyć, że gdy cały ten szum po pierwszym zadaniu zniknie, te same osoby nawet im cześć nie powiedzą.
Dziewczyna siedziała przy stole Slytherinu i rozmawiała z Thalią. Odkąd trafiły do jednego domu, znacznie więcej rozmawiają. Wreszcie miały na to czas.
-Poza tym, miałam cię już wcześniej o to pytać, jak ci się układa z Jasonem? Nie widziałam, żebyście się ostatnio kłócili, więc chyba jest wszystko dobrze?
-Tak, jest spoko. Czasem jest trochę nadopiekuńczy.
-Martwi się o ciebie. Jest dobrym bratem, ale faktycznie czasem trochę za bardzo bierze na siebie moje bezpieczeństwo.-dziewczyna przeczesała ręką włosy i znów spojrzała na Piper.- Muszę mu przypominać, że przecież to ja jestem starsza.
-Ciebie to ma zawsze na oku.-zaśmiała się.-On już taki jest. Dobrze wie, że sama potrafię zabić Tytana, ale bez czapki mnie na dwór nie puści w taką pogodę.
Obie zaczęły się śmiać. Chwilę jeszcze rozmawiały o chłopaku, a potem zmieniły temat na inny. Piper naprawdę przekonała się do Thalii. Wcześniej myślała, że dziewczyna potrafi rozmawiać tylko o starych zespołach, czy o tym jak upolować dzika. Miłe zaskoczenie.
Córka Afrodyty właśnie kończyła swój posiłek, gdy Jason stanął obok niej. Jak zwykle miał potargane włosy i krzywo założone okulary.
-Cześć.-chłopak dał jej buziaka w policzek.-Idziemy do biblioteki?
-Uczyć się, czy mieć wreszcie spokój?-spytała złośliwie Thalia.
-Szukać zaklęcia dla Hazel.-Piper odwróciła się do niej.
-Jasne, tylko pamiętajcie, że obściskiwanie się w miejscach publicznych jest niesmaczne.-dziewczyna puściła im oczko i wstała po czym podeszła do stołu Gryffindoru.
-Kochana siostrzyczka...-szepnął Jason.
Piper chwyciła rękę chłopaka i wstała z ławki. Razem wyszli z Wielkie Sali i udali się w stronę szkolnej biblioteki.
xxx
-Dlaczego w żadnej z tych ksiąg nie ma zaklęcia, którego potrzebujemy?!-krzyknęła dziewczyna i ze złości zamknęła książką. Strony głośno trzesnęły o siebie.
-Ej, nie wyżywaj się na niej. To nie jej wina.-Jason wziął przedmiot na ręce i delikatnie zaczął głaskać po okładce.
Zaśmiała się i spojrzała na chłopaka.
-Dobrze. Przepraszam.-również pogłaskała okładkę.-Ale przejrzeliśmy już z osiem takich ksiąg, a w żadnej nie ma nic o zaklęciu na oddychanie pod wodą.
-Może jest w książce zaklęć wodnych?
-A jest taka?
CZYTASZ
Zaginiony Heros · Olimpijscy Herosi & Harry Potter Fanfiction
Fiksi PenggemarHerosi nie zawsze dostają się do Obozu Półkrwi. Często jest tak, że nieświadomi swojego pochodzenia, normalnie sobie żyją. A co, jeśli taki niczego nieświadomy heros, żyje sobie w Londynie i do tego chodzi do Hogwartu? Siódemka wielkich półbogów z p...