Nico
Nico nie cierpiał tego miejsca. Najbardziej lubił być sam, a tutaj wszędzie są czarodzieje, jak nie czarodzieje to półbogowie, a jak nie półbogowie to pierdolone duchy! Wolałby być teraz w Obozie Herosów. I nie, nie jest pod wpływem żadnego zaklęcia, on naprawdę wolałby tam być.
Wszedł do łazienki i zakluczył za sobą drzwi. Podszedł do kranu i puścił wodę, tak, by zrobiła się delikatna mgiełka. Otworzył okno, przez które wpadało teraz więcej światła i tak oto uzyskał domowej roboty tęczę. Wyjął z kieszeni szaty złotą drachmę i rzucił.
-Iris, bogini tęczy, przyjmij moją ofiarę.-szepnął cicho i spojrzał na tęczę.-Will Solace, Obóz Herosów.
Chwilę po tym przed nim pokazał się jego chłopak, razem z Kaylą w domku numer siedem. Nico uśmiechnął się do dziewczyny, która jako jedyna go zobaczyła. Will stał tyłem to Iryfonu.
-Kayla, to nie zmienia faktu, że masz nie grzebać w moich rzeczach.-powiedział naburmuszony chłopak.
-Mówię ci po raz setny, nic nie zrobiłam. Na ziemi leżała tylko jego koszulka, więc położyłam ją na twoim łóżku, a że pod łóżkiem zauważyłam porozrzucane zdjęcia, to je położyłam na poduszce.-broniła się dziewczyna. Powstrzymywała się, by nie wybuchnąć śmiechem.
-A może one miały tam leżeć! Cieszę się, że uratowałaś koszulkę Nica przed podeptaniem, ale jeśli jeszcze raz zobaczę, że ją dotykasz, to normalnie... nie wiem co zrobię.-zaczął wymachiwać rękami i gestykulować, tak jak zawsze gdy się czymś cieszy, albo wścieka. W prawej dłoni ściskał czarną koszulkę. Nico przyjrzał jej się. Była to jedna z wielu jego ciemnych koszulek. Słodko.
Kayla niestety wybuchnęła śmiechem. Nico także, choć nie rechotał tak jak dziewczyna. Will natychmiast się odwrócił. Zaczerwienił się, gdy zobaczył chłopaka.
-Hej Nico.-zdążył powiedzieć, a dziewczyna prawie płakała ze śmiechu.
-Czy to jest ta koszulka, którą zapomniałem spakować?-pokazał na jego rękę.
-Tak...-podrapał się po karku i odłożył t-shirt na łóżko obok.-Cieszę się, że dzwonisz. Kayla, mogłabyś wyjść?
Dziewczyna, ocierając łzy, pomachała Nico na pożegnanie i wyszła z domku.
-Problemy w rodzinie?-spytał syn Hadesa z lekkim uśmiechem.
-Tia... Tak jakby...-Will usiadł na swoim łóżku.-Ale, zdarza się. Opowiadaj lepiej, jak na tej waszej misji?
-Cudownie. Nauka, głupie patyki, których nie można zgubić, trzeba ubierać się jak jacyś mnisi, upierdliwi nauczyciele, praca domowa, znalezienie jednej osoby wśród pierdyliarda czarowników... a, no i jeszcze śmiertelnie niebezpieczny Turniej. Fajnie, co nie?-powiedział z sarkazmem wyczuwanym na kilometr.
-Chejron nie mówił nic o żadnym turnieju.
-No więc dlatego my nic o nim nie wiedzieliśmy, dopóki Hekate nim nie wspomniała przed samy wejściem do szkoły. Dopiero ten profesor z długą brodą wyjaśnił o co w nim chodzi. Brać udział w nim mogą wszyscy, którzy ukończyli siedemnaście lat, oprócz nas. Zgłaszać się można za pomocą spalenia karteczki ze swoim nazwiskiem w Czarze Ognia, czyli takim wielkim pucharze w którym wiecznie się pali. Będą w nim trzy zadania, a zwycięzca dostanie dużo kasy.
-I pewnie wszyscy myślą, że wy przyjechaliście tylko na ten turniej, tak?
-Tak. Oprócz nauczycieli, ale większość wydaje się okej.
CZYTASZ
Zaginiony Heros · Olimpijscy Herosi & Harry Potter Fanfiction
FanficHerosi nie zawsze dostają się do Obozu Półkrwi. Często jest tak, że nieświadomi swojego pochodzenia, normalnie sobie żyją. A co, jeśli taki niczego nieświadomy heros, żyje sobie w Londynie i do tego chodzi do Hogwartu? Siódemka wielkich półbogów z p...