PERCY

661 45 9
                                    

Percy

    Percy bał się eliksirów. Nawet bardzo. Ale nic go tak nie przerażało, jak ten stary, brzydki nauczyciel od eliksirów-Snape. Już na samo to nazwisko ludzie i półbogowie się wzdrygają. Masakra.

    Ogólnie lochy były dziwnym miejscem. Ciemno, zimno i wilgotno, tak jak węże lubią. Percy'emu nie podobały się takie klimaty. Wolał jasne miejsca z ciepłym kominkiem. I z Annabeth u boku.

    Dziewczyna szła obok niego i skubała róg jednaj z książek przyciskanych do piersi. Denerwowała sie. Także nie lubi Snape'a, a dodatkowo jeszcze Leo się wygadał. Już od kilku dni starają się trzymać chłopaka przy sobie, by nie powiedział innym znajomym. Na razie szło dobrze. Wiedział tylko on, ale to nadal o jedną osobę za dużo. Jakby Hekate się dowiedziała, to z automatu wiedziałby o tym Chejron, a on poinformowałby Dumbledora i resztę bogów. Harry byłby w niebezpieczeństwie. Mogliby mu, w najlepszym wypadku, jakoś wymazać pamięć... albo zabić. To bogowie. Nic nigdy nie wiadomo. Ale mniejsza.

    Oboje weszli do klasy, gdzie wszystkie okna były przysłonione, a światło padało tylko z jednego, największego, które znajdowało się nad biurkiem. Profesora jeszcze nie było. Przychodził zawsze punktualnie o godzinie, w której zaczynała się lekcja. Zajęli wolne miejsca w drugim rzędzie ławek. Za nimi siedziała Reyna, dalej Leo, który nadal był nie w sosie. Dostał normalnie reprymende wszech czasów od Annabeth. Potem jeszcze Hazel mu nawrzucała. No i trochę Piper. Chłopak załamał się totalnie, jednak, jak to Leo, udaje, że wszystko w porządku.

    Percy przyłączył się do rozmowy Annabeth i Reyny, gdy przez drzwi wszedł Harry z Hermioną i Ronem. Wybraniec przywitał się z Leo i zajął pierwszą ławkę, a na miejscu obok niego usiadł Ron. Hermiona przez chwilę rozglądała się po klasie.

  -Jak nie ma miejsca to możesz ze mną usiąść.-Reyna spojrzała na dziewczynę i wskazała na krzesło.-Nie gryzę.-zaśmiała się.

  -Dzięki Reyna.-Granger usiadła i położyła swoje książki.-Hej Percy.-uśmiechnęła się do niego.-Ty jesteś... Annabeth, ja Hermiona Granger.-podała rękę córce Ateny, a ta uścisnęła.-Percy mówił o tobie przy śniadaniu.

  -Tylko cię przedstawiałem.-chłopak zaśmiał się.

  -I przy okazji chyba pięć razy powtórzył, że jesteś jego dziewczyną.-Reyna podniosła brew.

    Potem do klasy wbiegła Hazel, która z ulgą zauważyła brak Snape'a. Usiadła z Leo.

  -Jak dobrze, że jeszcze go nie ma.-opadła na krzesło i zawinęła włosy za ucho.-Ostatnio odjął mi pięć punktów za spóźnienie, a było ono tylko o minutę...

    Percy cicho się zaśmiał.

  -Mnie i Jasonowi odjął piętnaście za pyskowanie.-zrobił cudzysłów z palcy przy ostatnim słowie.

  -On już taki jest i to od początku.-Hermiona wywróciła oczami.-Najbardziej nie lubi gryfonów i naszych dobrych odpowiedzi.

  -Czyli lepiej się nie zgłaszać jakbym znała dobrą odpowiedź, tak?-spytała Reyna.

  -Możesz, ale tyle razy, dopóki nie bedziesz jedyna, która się zgłasza. Po raz piąty. Szczególnie na lekcjach ze Slytherinem.

  -Faworyzuje ich, prawda?-Annabeth spojrzała na nią.-Szczególnie tego blondyna.

  -Tak, Malfoy'a. Uważa się za lepszego, bo jest czystej krwi. No i ma bogatych rodziców.

  -Nie lubię takich osób. W jednej ze szkół była taka Layla, która normalnie byłaby wyrzucona co najmniej trzy razy, ale jak jej rodzice dali dofinansowanie do szkoły, to jakoś magicznie wszystkie jej nagany znikały z dziennika.-Percy skrzywił się.

Zaginiony Heros · Olimpijscy Herosi & Harry Potter FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz