HAZEL / REYNA

669 42 6
                                    

Hazel

  -Naprawdę nie wiem, dlaczego to zrobiłeś, Leo.-Hazel siedziała na kamiennej ławce, która samotnie stała na opuszczonym korytarzu. Rzadko zdarzało się, że ktoś tamtędy przechodził.

    Valdez stał przed nią i niespokojnie ruszał nogami. Przeważnie chłopak nie potrafi usiedzieć spokojnie. Nawet jak już uda mu się usiąść i zacząć zwykłą rozmowę, to zawsze wyciągał różne śróbki oraz inne narzędzia z jego pasa i, nie zerkając na ręce, tworzył małe przedmioty. Teraz mie mógł mieć pasa, Mgła zakrywa tylko ich broń, więc Hazel pozwalała mu krążyć w prawo i spowrotem.

  -To była chwila. Nie zastanowiłem się nad tym, tylko powiedziałem. Przepraszałem już wiele razy, nie bądź zła.

  -Nie jestem...-powiedziała ciszej dziewczyna.-Prędzej, czy później, sami by się domyślili. Szczególnie Hermiona. Na pewno wykryłaby kłamstwo.

    Leo nagle stanął i zastygł w bezruchu. Przypatrywał się końcowi korytarza. Tam z lewego zakrętu dobiegały kroki.

  -Ktoś idzie.-szepnął.

  -Słyszę, Sherlocku.-Hazel zaśmiała się.-Jesteśmy przecież w szkole, to nic dziwnego, że są tu inni uczniowie.

    Zza ściany, która nie była wcale tak daleko, wyszła znajoma dziewczynie sylwetka, z niezwykle jasnymi włosami. Była ubrana w zwykłe ciuchy, a w uszach, jak zwykle, miała kolczyki w kształcie rzodkiewek.

  -Cześć Luna.-córka Plutona uśmiechnęła się miło. Luna była jedną z niewielu osób, jakie tu polubiła. Uważała ją za przyjaciółkę.

  -Cześć.-dziewczyna zatrzymała się przed nimi i spojrzał na Leona, który kiwnął głową.-Wiecie że w tej części zamku mieszka najwięcej duchów? Musicie jednak uważać, bo jak przyjdziecie tu po ciszy nocnej, to mogą was nieźle nastraszyć.

  -O, duchy, jak fajnie.-Valdez odpowiedział krzywym grymasem.-A jak o duchach mowa, nie widziałem dawno Nico, a ty?

  -Też nie...-Hazel zastanowiła się. Jej brat faktycznie dawno się nie pokazywał. Trochę to niepokojące.

  -Nico di Angelo?-Luna przechyliła lekko głowę.-Ostatnio podczas pierwszego zadania był razem ze mną w Zakazanym Lesie.

  -Z tobą?-zdziwił się Leo.

  -Pokazywałam mu testrale. Chyba je polubił.

  -Muszę go znaleźć.-dziewczyna wstała i spojrzała na pozostałą dwójkę.-Przepraszam, pogadamy przy kolacji.-odwróciła się i miała pobiec w stronę Lochów, ale Luna ją zatrzymała.

  -Czekaj, pani Hekate was woła. Najpierw musicie iść do niej, to ona mnie tu przysłała.

  -Hekate?-Valdez uniósł brwi.-A czego ona może od nas chcieć?-prychnął.

  -Nie wiem, ale widziałam, że była zdenerwowana. Chyba coś się stało.

  -Dzięki Luna, już do niej idziemy.-Hazel ciepło się uśmiechnęła i pociągnęła chłopaka za sobą w stronę najbliższych schodów.

×××

    Drzwi do gabinetu Hekate były otwarte. Dwójka herosów otworzyła je i weszła do środka. Tam była już reszta półbogów, którzy rozmawiali z boginią.

  -Em... Dzień dobry?-Leo zwrócił ich uwagę na siebie.

  -Wreszcie! Gdzie wy tak długo byliście? Nieważne. Przejdę od razu do rzeczy. Wyjeżdżam. Nie wiem na jak długo.

Zaginiony Heros · Olimpijscy Herosi & Harry Potter FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz