HARRY

2.5K 116 250
                                    

Piszę to gdy mi się nudzi. Rozdziały mogą pojawiać się codziennie, albo raz na rok. No cóż. Czytasz na własną odpowiedzialność.

Harry


Harry'emu szybko upłynęły lekcje. Niby nic ciekawego się na nich nie działo, ale może to i lepiej. Właśnie wszedł do pokoju wspólnego gryfonów, gdzie byli już jego przyjaciele.

-Czy te skrzaty nie mogą szybciej gotować?-jęknął Ron kładąc się na kanapie.

-Skrzaty też mają swoje ograniczenia Ronaldzie.-odpowiedziała mu Hermiona, która uderzyła jego nogi książką, aby zrobił jej miejsce. Harry usiadł na przeciwko nich, plecami do kominka.

-No wiem, ale skoro robią to tak długo, to czemu nie zaczynają wcześniej, by zdążyli na czas?

-Nie marudź... Harry, coś się stało? Jakiś przygaszony jesteś.-Hermiona odłożyła podręcznik od eliksirów.

-Nie, wszystko w porządku, tylko... Widzieliście dzisiaj McGonnagal? Coś się dzieje, a ona wie co...

-No, coś jest na rzeczy. Na lekcji była niespokojna, a na śniadaniu w ogóle jej nie było.-stwierdziła.

-Wymyślacie, dla mnie zachowywała się tak samo jak zawsze.

-Nieprawda, Ron.

-Już nie Ronald?-zauważył zgryźliwie. Dziewczyna tylko wywróciła oczami.

-Naprawdę tego nie widziałeś?-spytał Harry po chwili milczenia.

-Serio, wyolbrzymiacie. Może po prostu ma... zły dzień, albo coś takiego.-zaśmiał się.

-Dobrze, że przez ten zły dzień nie zabierała nam punktów, tak jak Snape.-prychnęła Hermiona.

-Snape nawet jeśli ma dobry dzień, to i tak. bierze nam punkty, tylko ślizgonom daje dodadkowe za odpowiedź ,,bo tak ładnie się nauczyli."-zacytował Harry.

Reszta tylko się zaśmiała. Nagle Seamus wbiegł do pokoju i krzyknął, że kolacja jest gotowa.

-Nareszcie!-ucieszył się Ron i natychmiast udał się w stronę Wielkiej Sali. Hermiona tylko mruknęła coś pod nosem, ale również wstała. Poszła pierwsza, a Harry za nią.

Zajęli swoje miejsca, mniej więcej w połowie stołu. W pobliżu była Ginny z bliźniakami oraz Seamus i Neville. Przy stole Gryffindoru jak zwykle była rodzinna atmosfera. Wszyscy uśmiechali się i patrzyli ciepło na resztę. Kompletnie odwrotnie było przy stole ślizgonów. Tam każdy patrzył na młodszych z wyższością. Ciemnowłosa dziewczyna właśnie kończyła składać sobie kanapkę, gdy Malfoy zajął miejsce kilka metrów od niej. Od razu za nim pojawiła się Pansy, siadając tuż przy blondynie. Następnie dołączyli Crabbe z Goylem, zmuszając dziewczynę, by się posunęła. Vincent oczywiście nie pogardził świeżą kanapką. Zignorowana ciemnowłosa mruknęła coś pod nosem i ze złością wstała z ławki. Harry nie znał jej. Mogła być o rok młodsza, ale nie więcej. Trochę jej współczuł.

Wtedy wstał Dumbledore i podszedł do pięknej, złotej mównicy z sową, która rozpostarła swoje skrzydła gdy tylko jej dotknął. Dumny, ale z łagodnym spojrzeniem profesor zaczął mówić.

-Witam was czarodzieje podczas tej niezwykłej kolacji! Jak zapewne wiecie jutro jest noc duchów. Ale ja nie o tym. W tym roku mam zaszczyt przedstawić wam kogoś wyjątkowego. Dużo jest tych ktosiów, ale spokojnie, wszyscy się pomieścimy. Najpierw musicie wiedzieć, że...

Nagle drzwi od sali wydały z siebie nienaturalne odgłosy. Wydawało się, jakby ktoś zaczął w nie walić pięściami. Chwilę potem otworzyły się, a w drzwiach stanął zadyszany woźny Hogwartu-Filch.

Zaginiony Heros · Olimpijscy Herosi & Harry Potter FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz