Weekend majowy powinien tłumnie uderzyć w drzwi kawiarni. Większość ludzi miała wtedy wolne, więc i czas na odrobinę przyjemności. Pech się mnie jednak dalej trzymał, ponieważ w naszej małej mieścince niewielu mieszkańców pozostawało na ten czas, a ci którzy nigdzie nie wyjeżdżali postanawiali cieszyć się chwilą u konkurencji. W taki sposób skończyłem siedząc przy jednym ze stolików, grając w Sudoku, aby choć trochę wysilić szare komórki.
Dodatkowo tata, który miał wyjść na ten czas ze szpitala musiał w nim pozostać. Coś się zadziało czego nie potrafiłem zrozumieć z lekarskiego żargonu i woleli potrzymać go na obserwacji jeszcze przez jakiś czas. Zmartwiło mnie to, więc choć chciałem sobie zrobić króciutkie wolne i pojechać do Ani to nie mogłem zostawić jego oraz interesu. Moja dziewczyna znowu też nie chciała się ruszać z miejsca, ponieważ książki, z których korzystała były dostępne wyłącznie na miejscu. Ponadto klub studencki, do którego należała razem z uczelnią organizował piknik dla potencjalnych kandydatów na studia.
- Gdzie są podpowiedzi w tej cholernej grze? - mruknąłem, kiedy utknąłem na jednym poziomie. Zanim udało mi się jednak rozwiązać tę zagadkę do kawiarni weszło trzech mężczyzn. Od razu wstałem z miejsca, ponieważ nie chciałem wyglądać nieprofesjonalnie. Coś mi jednak nie przypasowało w nich. Jeden najniższy z tego towarzystwa zamknął zamek u góry przy drzwiach, który wystarczyło przekręcić. Drugi pozbawiony górnego owłosienia zajął się opuszczaniem rolet w oknach coraz mocniej odcinając nas od światła dziennego - Co wy kurwa robicie?
Zanim udało mi się do nich dojść poczułem silny ból w brzuchu. Zaszokowany spojrzałem w dół, aby zobaczyć pięść, która po chwili się od niego oderwała. Krzyknąłem i opadłem na kolana. Dławił mnie ból, którego do tej pory nie doświadczyłem i nawet nie potrafiłem opisać. Spojrzałem w górę na oprawcę. Nie wierzyłem w to co widziałem, ponieważ przypadki nigdy nie chodziły po ludziach. Nie istniało coś takiego jak losowe spotkanie. A jednak stałem oko w oko z mężczyzną, którego napotkałem przed szpitalnymi drzwiami. Zielone oczy były tak chłodne jak je zapamiętałem, włosy ułożone, choć parę pasm się wyrywało, trzyczęściowy garnitur był nienagannie ułożony na dobrze zbudowanej sylwetce mężczyzny.
- Co tu się odpierdala? - spytałem chcąc wstać, ale dwóch oprychów wyglądających jak ochroniarze zacisnęło po obu stronach moich ramion dłonie. Czułem się jakby ktoś uwięził mnie w imadle.
- Spotkaliśmy się już - powiedział wyjmując z kieszeni paczkę papierosów. Tym razem miał zapalniczkę i po chwili było czuć smród tej używki.
- To nie jest odpowiedź na moje pytanie - odparłem przez zaciśnięte zęby. Działałem jak na jakimś autopilocie, adrenalina buzowała w mojej krwi. Jedyne o czym potrafiłem myśleć to przeżycie i dowiedzenie się co tu się wydarzyło.
- Wydaje mi się, że nie jesteś teraz w pozycji do zadawania pytań, kundlu - powiedział kucając przede mną. Posłał chmurę dymu w moją stronę i od razu zacząłem kasłać, a do oczu wróciły łzy - Jesteś bardzo podobny do ojca. Nawet to macie takie samo.
Wskazał palcem na mój pieprzyk znajdujący się na policzku. Mierzyłem go wzrokiem, żeby w każdym momencie być gotowym na to co nadejdzie i widziałem - pięść zmierzającą w moją stronę. Chciałem się osłonić, ale silne dłonie goryli tego mężczyzny dalej trzymały mnie w garści. Ból na policzku był porównywalny z tym wymierzonym w brzuch. Przez dosłownie sekundę czułem się jakby moje oczy zaszły ciemnością i straciłem kontakt ze światem. Było to jednak krótkie, ponieważ pieczenie w miejscu uderzenia cały czas mrowiło przywołując mnie do żywych - jeszcze żywych.
- Czego kurwa ode mnie chcesz? - spytałem jednocześnie wściekły, zrezygnowany i przerażony.
Zmęczone od klęczenia nogi drżały, ręce również, ale z zupełnie innego powodu. Nigdy wcześniej nie byłem w takiej sytuacji. Widziałem je jedynie na filmach, ale to co działo się na ekranie niewiele miało wspólnego z rzeczywistością, przynajmniej do tej pory w to wierzyłem. Napaść w środku dnia, jednak się wydarzyła i w żaden sposób nie byłem na to gotowy. Mogłem jedynie w duchu modlić się, że wyjdę z tego cało.
CZYTASZ
Kawiarnia (bxb)
RomanceRafał ze względu na chorobę taty wraca do rodzinnego miasta, aby prowadzić rodzinny biznes. Niestety nie wszystko idzie tak dobrze jakby chciał. Musi sprostać wymagającemu klientowi oraz egzekutorowi, któremu wisi pieniądze. Odkrywa też w sobie stro...