- Stresujesz się?
Spojrzałem na Gabriela, który stał w kącie kawiarni i przyglądał się niewielkiemu tłumowi zgromadzonemu za drzwiami. Ja w tym czasie po raz ostatni sprawdzałem czy wszystkie ciasta, ciasteczka, babeczki oraz tarty prezentowały się nienagannie w witrynkach. Podchodziłem do ekspresów i upewniałem się, że na pewno były wsypane ziarna kawy, dolana woda. Dodatkowo jak tylko widziałem gdzieś swoje odbicie to przygładzałem białą koszulę oraz czarne spodnie, żeby wszystko wyglądało elegancko, schludnie. Serce mi biło mocno, jakbym miał bronić swoją pracę, albo po raz pierwszy iść na rozmowę kwalifikacyjną. Ręce drżały przez co obawiałem się o koordynacje ruchową. Chciałem jednak wypaść jak najlepiej.
- Niestety tak.
- To dobrze - Gabriel ruszył się ze swojego miejsca i stanął przede mną. Dłonie ułożył na moich ramionach i delikatnie się uśmiechnął. Wyglądał idealnie, jak przystało na gwiazdę programów cukierniczych. Ciężko było nawet powiedzieć, że był blisko czterdziestki - Stres działa czasami bardzo pomocnie, ale pamiętaj, że nie możesz pozwolić mu przejąć kontrolę. Weź głęboki wdech i wydech. Policz na spokojnie do dziesięciu i pamiętaj, że dzisiaj nie jesteś sam. Jestem obok ciebie i z każdej sytuacji cię wybronię, choć wierzę, że dasz sobie radę.
- Masz zbyt wiele wiary we mnie.
- Oczywiście - zaśmiał się i lekko poczochrał moje włosy psując idealną fryzurę, nad którą męczyłem się ponad półgodziny - Już jako mały dzieciak byłeś bardzo uparty i pełen radości. Dorosłość trochę odebrała ci tej dziecięcej naiwności, ale na pewno nie brnięcia naprzód. Ktoś inny by się dawno poddał, napisał jakiś wzruszający post tylko, żeby obcy ludzie go poklepali po głowie. Ty idziesz dalej. Można powiedzieć, że mnie trochę inspirujesz.
- Przestań gadać głupoty - powiedziałem udając, że układam fryzurę patrząc się na witrynkę, w której majaczyło moje odbicie. Tak naprawdę jednak starałem się ukryć lekkie zażenowanie, bo nieczęsto słyszało się takie słowa od idola wielu cukierników usłanych po całym świecie.
- Ale to prawda - drgnąłem słysząc dość poważny głos, który nieco się zmienił. Wydawał się niższy i szczery. Nie odwróciłem się jednak, a dalej starałem się nie pokazywać twarzy - Nawet nie pamiętam, kiedy wymyślanie nowych przepisów tak bardzo sprawiało mi radość. Wiesz dlaczego tu przyjechałem?
- Chciałeś konfrontacji z ojcem?
- To też - poczułem, że jest nieco bliżej. Było to dziwne, ale zająłem dłonie układaniem serwetek - Chciałem go przeprosić...i przyznać też mu rację. Bo przewidział moją najgorszą przyszłość. Gonitwa za byciem najlepszym skończyła się zanim dobiegłem do mety.
- Głupota. Jesteś najlepszym cukiernikiem.
- Dla świata może jestem, ale nie dla siebie. Gdy próbowałem moich wypieków w pewnym momencie straciłem smak. Były jak karton. Każdy kolejny smakował coraz gorzej i choć inni chwalili...to ja nie potrafiłem patrzeć na te idealne, ale puste produkty. Może wydawać ci się głupie, dziwne to co mówię, ale bez pasji i miłości wszystko zamienia się po prostu w pusty karton. Można go wypełnić tym czym znajdziemy pod ręką, ale dalej nie będzie miał wartości.
- Nie wiedziałem - odwróciłem się i zdałem sobie sprawę, że byliśmy zbyt blisko.
Tak bardzo, że widziałem drobne zmarszczki na jego twarzy. To, że na niebieskiej tęczówce miał lekko szare przebarwienie. Mogłem niemal poczuć jego oddech na policzku. Nieczęsto byłem blisko obcych osób. Było to dziwne, ale nie miałem się jak odsunąć. Poza tym cała jego postawa, spojrzenie...blokowały jakikolwiek ruch.
CZYTASZ
Kawiarnia (bxb)
RomanceRafał ze względu na chorobę taty wraca do rodzinnego miasta, aby prowadzić rodzinny biznes. Niestety nie wszystko idzie tak dobrze jakby chciał. Musi sprostać wymagającemu klientowi oraz egzekutorowi, któremu wisi pieniądze. Odkrywa też w sobie stro...