Rozdział 13 - Burza

316 19 5
                                    

Słyszałem szalejącą burzę za oknami, ale nie chciało mi się otwierać oczu. Drażniły mnie jednak ciągłe błyski. Nie bałem się tej pogody. Choć było to złe określenie. Gdybym stał teraz na środku pola, albo błąkał się po jakimś lesie to drżałbym ze strachu. Czułem się jednak bezpieczny otulony kołdrą i ze śpiącą sylwetką mężczyzny obok. 

Otworzyłem w końcu oczy i w ciemności dostrzegłem niemal nic, ale jak tylko kolejny piorun przeszył niebo to zauważyłem, że nie było Gabriela na jego łóżku. Powoli wstałem i ujrzałem go siedzącego na krześle i wpatrującego się w to co działo się na zewnątrz. Drzewo posadzone przed oknem drżało pod siłą wiatru oraz deszczu, ale nie ugięło się. Dzielnie walczyło z żywiołem.

- Dlaczego nie śpisz? - spytałem i odkaszlnąłem czując suchość w gardle. Żałowałem, że nie wziąłem żadnej szklanki wody z kuchni przed snem. Byłem jednak strasznie zmęczony i jedyne o czym marzyłem to otulić się ciepłą pierzyną, a następnie usnąć snem kamiennym.

- Obudziłem cię?

- Nie - usiadłem na łóżku i okryłem się szlafrokiem, który miałem rzucony w nogach łóżka. Jakoś powietrze ochłodziło się, choć jeszcze parę godzin temu nie było czym oddychać.

- Powiesz dlaczego nie śpisz? Jeszcze nie tak dawno narzekałeś jak to zaśniesz jak suseł i nic cię nie obudzi.

- Nie spodziewałem się burzy. Nie zapowiadali jej w pogodzie.

- Jest lato. Pojawiają się szybko, trochę postraszą i znikają - wzruszyłem ramionami, a gdzieś w oddali uderzył kolejny piorun. Kątem oka dostrzegłem zmianę w wyrazie twarzy Gabriela - Zapalić lampkę?

- Nie trzeba. Kładź się spać. Jutro masz jeszcze po tatę jechać, więc odpoczynek ci się przyda.

- Za bardzo chcesz mnie spławić. Przyznaj się po prostu, że boisz się burzy.

- Boje się.

- Myślałem, że będziesz się jakoś wykręcał, a ty tak po prostu mi się przyznałeś - powiedziałem zerkając na zegarek w telefonie, który wskazywał drugą w nocy. 

Czekało mnie już wyłącznie pięć godzin snu. Oczywiście tyle było dla mnie wystarczające, ale tylko kiedy wiedziałem, że muszę iść do pracy. W wolne dni od kawiarni uwielbiałem się rozleniwiać w czterech ścianach.

- Każdy się w życiu czegoś boi. Wiek nie ma znaczenia.

- Ale dlaczego burza? - zadrżał, gdy kolejny piorun uderzył. 

Wydawał się tak inny siedząc na krześle w piżamie w kratę oraz bosych stopach ułożonych na wzorzystym dywanie. Ciężko było stwierdzić czy był młody, czy stary. Widziałem w nim tak jakby dwie postaci. Małego chłopca oraz poczciwego starca. Aż zacząłem się zastanawiać czy moje pytanie było naprawdę potrzebne. 

Czasami zachowałem się przy nim zbyt swobodnie, pomimo tego, że jeszcze nie tak dawno byliśmy dla siebie obcy, a mój ojciec ostrzegał mnie przed nim. Gabriel był jednak magnetyczny. Tą wiarą we mnie oraz wsparciem wchodził do mojego życia. Trafnymi słowami i bezinteresownymi gestami całkowicie odbierał racjonalne myślenie. Przy kimś innym może byłbym bardziej czujny, doszukiwał się drugiego dna, ale ten mężczyzna był po prostu inny.

- Nie wiem, czy powinienem ci to opowiadać.

- Jeśli to coś zbyt osobistego to zostaw dla siebie. Nie naciskam. Po prostu tak spytałem.

- Bardzo subtelne podejście. I bardzo też dojrzałe.

- Jestem dorosły.

- Dla mnie będziesz zawsze tym dzieciakiem, którego poznałem w małej kawiarni.

Kawiarnia (bxb)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz