Rozdział Pierwszego Dnia W Szkole

36 3 6
                                    

   Jest już 8.49, a ja stoję przed bramą UA i czekam na Kacchana. Muszę na niego poczekać, bo sam na pewno bym się zgubił. Na ramieniu mam torbę, w której jest tylko maska, i czarna bluza oraz dresy. To miał być mój strój bohaterski. Do tego jeszcze telefon i pare kostek "specjalnego cukru dla ghouli". Gdy była już 8.55 i miałem wchodzić na żywioł, pojawił się blondyn. 

   - Gotowy? - zapytał gdy się do mnie zbliżył

   - A mam jakiś wybór? - zapytałem z ironią w głosie, po czym razem weszliśmy do szkoły.

   przez jakiś czas błądziliśmy korytarzami, aż doszliśmy do właściwych drzwi. Kacchan bez najmniejszych oporów wszedł do klasy ciągnąc mnie za sobą. gdy tylko wszedłem do klasy odezwało się kilka głosów:

   - Zuku?!

   - Wy go znacie?! - odezwało się kilka innych głosów.

   ja jednak nie zwracałem na to szczególnej uwagi i zacząłem się przedstawiać:

   - Jestem Izuku Midoriya, mam piętnaście lat. W dużym skrócie urodziłem się bez mocy, ale w skutek... jak by to... eksperymentu zostałem po części ghoulem. - powiedziałem po czym usiadłem w jedynej wolnej ławce, która znajdowała się przed Kacchanem, a za Uraraką. Kacchan wczoraj mówił mi, że w czwartki pierwsza godzina to wychowawcza, a Aizawa przez większość lekcji śpi. Tak było i teraz. Spał w kącie w swoim żółtym śpiworze. Ktoś inny pewnie pomyślałby, że jest leniem, ale ja, jako wielki fan bohaterów, wiedziałem, że pracuje w nocy. Teraz po prostu odsypia ostatnią noc. 

   Gdy tylko usiadłem wszyscy podeszli do mojej ławki i zaczęli pytać. Padały  różne pytania. Od mojego ulubionego koloru, przez to, czy to ja byłem w USJ, aż po pytanie, ile osób zabiłem. To ostatnie zadał ze strachem w głosie jakis niski chłopak o fioletowych włosach. Pamiętam, że to jemu wtedy podałem Aizawę. Jemu i tej dziewczynie-żabie. Nie zdążyłem jednak mu odpowiedzieć, bo wtrącił się Kacchan.

   - Zostawicie w końcu Deku w spokoju? - zapytał poddenerwowany.

   - Deku? - wyrwało się kilku osobom.

   - Tsa... ksywka z dzieciństwa. Z Kacchanem znamy się właściwie od piaskownicy. Mieszkaliśmy na tym samym osiedlu. - powiedziałem, a potem wybrzmiał dzwonek. Na pytanie co teraz mamy, Denki odpowiedział, że bohaterstwo. Ruszyłem za nim do szatni. Po drodze spotkaliśmy pare osób z B i ogólniaka. Z kąd wiem, z jakiej klasy są? Po prostu pamiętam to z olimpiady. niektórzy trochę krzywo się na mnie gapili, ale szczerze, to miałem to gdzieś. Gdy doszliśmy do szatni większość osób już się przebierała. ja zacząłem zdejmować marynarkę, jednak zanim zdjąłem koszulę Mineta, ten karzełek zaczął gadać coś o cyckach Yaoyorozu i dupie Miny i podszedł do dziury w ścianie pomiędzy naszą szatnią, a szatnią dziewczyn. Zanim jednak ktokolwiek zdążył zareagować, już siedział na drugim końcu szatni, a ja go trzymałem.

   - Mogę go związać? - zapytałem. Wszyscy patrzyli się na mnie dziwnie.

   - Jak ty to... - zapytał Tenya. Założę się, że nawet on takiego speeda nie ma.

  - No cóż. Lata praktyki. - odpowiedziałem - Sero, dasz trochę taśmy? Chociaż dziurę zakleję. - po moich słowach chłopak odpowiedział szybkie "okey", po czym dał mi trochę swojej taśmy i wrócił do przebierania się. Ja szybko zakleiłem dziurę i zacząłem zdejmować koszulę.

   Gdy tylko rozpiołem pierwsze kilka guzików, skrzywiłem się. Cały mój tors był pokryty bliznami, głównie po ranach ciętych. Tsa... Pamiątka po Jasonie. Właściwie niemal wszystkie są z pierwszych miesięcy tortór, gdy moja regeneracja była dość słaba, a ten psychopata ranił mnie niemal do kości. Często wtedy regeneracja takich ran zajmowała mi całą noc...

Eyepatch (BakuDeku) [Bnha + tg]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz