~🌼1 h później🌼~
POV. KACZKAN
Właściwie od razu po tym jak Deku przyszedł tu z torbą i się rozpakował wyszliśmy i skierowaliśmy się do domu jego Matki. Poinformowałem ją wcześniej, że mam dla niej niespodziankę. Zielonowłosy Chłopak oczywiście cały czas się denerwował. Nie wiedział jak jego rodzicielka zareaguje na jego widok, a już tym bardziej na to kim się stał. Nie wiem jak chłopak przeżyłby brak akceptacji ze strony matki. Nie wiem jak on może być taki silny. Gdy byliśmy dziećmi, on zawsze był mazgajowaty. Często płakał. Ale i tak przez większość czasu się uśmiechał. Teraz jest zupełnie inny. Ale w sumie... przy mnie się uśmiechał...
POV. DEKU
Na dworze było dość chłodno. Miałem na sobie szare dresy i zieloną bluzę z kapturem naciągniętym na głowę. Prawie nie było widać moich białych włosów. Ponieważ były trochę za długie kilka kosmyków wystawało. Obok mnie szedł Kacchan. Oboje milczeliśmy. Szliśmy alejkami, które świetnie znałem. Nawet po takim czasie dokładnie wiem gdzie jestem. Po jakimś czasie dotarliśmy do „mojego domu". W sumie, to nie wiem, czy dalej mogę go tak nazywać. Nie byłem tu od ponad dwóch lat. Kacchan mówił, że gdy zniknąłem i nawet gdy uznano mnie za zmarłego ona mnie szukała. Ale i tak się boję. Przecież w oczach społeczeństwa jestem teraz potworem. Niestety boleśnie się o tym dzisiaj dowiedziałem. Ale w sumie Kacchan mnie zaakceptował. To mi wystarczy. Jeśli jest chodźby jedna osoba, która mnie akceptuje, to więcej mi nie potrzeba. Moja mama powiedziała kiedyś: Lepsza jedna prawdziwa przyjaźń, niż tysiąc fałszywych. I myślę, że miała rację. Może nie potrzebuję nikogo innego? Moje rozmyślania przerwał Kacchan. Złapał mnie za rękę, a po moich plecach przeszedł przyjemny dreszcz. Złapałem go mocniej i kiwnąłem głową. Starszy zapukał w drzwi, a po chwili otworzyła je niska zielonowłosa kobieta.
- Dzieńdobry! To co z tą... - jej wzrok spoczął na mnie. Do oczu mometalnie napłynęły jej łzy.
- Cześć mamo... - przywitałem się, a ona rzuciła się na mnie szlochając. Zamknęła mnie w szczelnym uścisku, a ja go odwzajemniłem. Od bardzo dawna mnie doświadczałem takiej bliskości z człowiekiem. Szybki przytulas z Kacchanem wtedy na dachu się nie liczy. Zawsze bałem się, że coś komuś zrobię. Że go zaatakuję. Ale teraz... czułem zwykły spokój. Jakbym wciąż był człowiekiem. - Myślałam, że cię straciłam... - wyłkała. Nie wiedziałem co się ze mną dzieje. Nagle poczułem wielką gulę w gardle i coś mokrego na policzkach. Czy ja właśnie płaczę? Tak dawno nie płakałem... I nie chodzi mi o płacz bulu podczas tortór, tylko o płacz smutku, ale i... Szczęścia? Tak, to chyba to. Może jeszcze nie wszystko stracone? Może jeszcze mógłbym żyć jak człowiek?
- Inko, co się stało? - usłyszeliśmy głos dochodzący z głębi domu. Mama pociągnęła mnie za rękę i prowadziła do środka. Zaraz za nami ruszył Kacchan. Zauważyłem na jego twarzy delikatny uśmiech.
- Musisz nam wszystko opowiedzieć, Izuku. Co się z tobą działo przez te lata? - zapytała mnie rodzicielka.
Gdy weszliśmy do salonu na kanapie siedziała mama czerwonookiego.
- Inko, czy to... - Nie dokończyła
- Tak.
- Boże, Izuku, co ci się stało z włosami? Co ty w ogule robiłeś przez dwa lata jak cię nie było? - pytała widocznie zszokowana pani Bakugo. No nie powiem. Przyjęła fakt, że żyję z dużym spokojem.
- Ja... - Mama nie dała mi dokończyć
- A może ty jesteś głodny? Masz ochotę na ciasteczka? - zapytała.
- Nie, bo ja... Jak by to?... Przez ostatnie dwa lata wprowadzono na mnie... Ten... Eksperymęty. W ich wyniku ja jakby... - Nie mogłem dojść do słowa. Co innego powiedzieć kim się jest obcym osobom, a co innego mamie, która jest nadopiekuńcza. - Uch... Stałem się w połowie ghoulem... Ludzkie jedzenie mi zaszkodzi...
- O mój Boże... - Mama zakryła usta dłonią.
- Ale spokojnie! Jestem tu, nikogo nie zabiłem (prawie) i nic mi nie jest. Wciąż jestem twoim synem. I wiesz co? Chodzę do U. A. Będę bohaterem!
Chwilę zajęło zanim uspokoiliśmy moją mamę, ale później już nie rozmawialiśmy o ubiegłych dwuch latach. Nie chciałem bardziej dołować mamy. Rozmawialiśmy włościwie o głupotach. Tak zleciał nam wieczór. Popijaliśmy herbatkę i rozmawialiśmy. Do dominatorióm wróciliśmy dopiero około 21.00.
Szybko wszedłem do pokoju, czwyciłem ubrania i poszedłem się umyć. Gdy wróciłem do pokoju na stoliku leżał średnich rozmiarów pakunek, a obok kartka:
Izuku,
Na stoliku masz porcję mięsa.
Będziesz codziennie dostawał dwie. Rano i wieczorem.Dyrektor Nezu
~~~
Jak się rozdział podoba? Wiem, że trochę krótki, ale jest wszystko co miało być.
Do neksta! 😘
![](https://img.wattpad.com/cover/345435177-288-k852380.jpg)
CZYTASZ
Eyepatch (BakuDeku) [Bnha + tg]
Fanfiction"Chcę po prostu być normalnie traktowany. Nie jak dziwadło, potwór czy odmieniec. Jak zwykły człowiek. Ale ja przecież nim nie jestem... " Pewnego dnia trzynastoletni Izuku Midorya, zwykły nastolatek w świecie zdominowany przez dary, zostaje zaatako...