Rozdział Miro

12 0 3
                                    

   Zaczęła się przerwa między semestralna. Każdy z nas, który ma licencję, miał pójść na staż bohaterki. Sam w sumie nie wiem jeszcze gdzie się zgłosić. Jakie to głupie. Z jednej strony znam tak wiele agencji, tyłu bohaterów, a teraz, gdy myślę o takiej w której czegoś bym się nauczył nic nie przychodzi mi do głowy. Ostatecznie postanowiłem, że poproszę o pomoc All Mighta. W kończu odszedł na emeryturę, ale przecież dalej ma wielu znajomych bohaterów.

   Po południu, około 13.00, siedziałem u byłego bohatera w gabinecie.

   - Czyli nie wiesz do kogo iść na staż, tak chopcze? - zapytał

   - Tak. I chciałbym, żebyś może mi kogoś polecił.

   - Przy twoich umiejętnościach świetnym wyborem byłaby agencja na przykład Endevaura lub innego czołowego bohatera, ale większość nie przyjmuje nowych stażystów.

   - Osobiście myślałem o pewnym bohaterze.

   - Jakim, chłopcze? - zaciekawił się.

   - Sir Night Eye. Pomyślałem, że kiedyś byliście partnerami i tak myślałem, że mógłbyś mnie mu polecić...

   - Jesteś pewien? Ja raczej nie mam z nim zbyt dobrych relacji... Nie będę wydawał się w szczegóły, ale mogę cię zapoznać z kimś kto ci Pomorze dotrzeć do Night Eye'a. Znasz Miro Togatę?

   - Ten z Big Three? Oczywiście.

   - W tej chwili jest starzystą u Night Eye'a. Mogę cię z nim zapoznać, a on zapozna cię że swoim mentorem. Jeśli się nie mylę jutro ma wolne. Mogę go tu zaprosić.

   - Bardzo dziękuję! - zawołałem. Nie dość, że mogę dostać się na staż do Night Eye'a to jeszcze poznam kogoś z Big Three.

~🌼Następnego dnia🌼~

   Siedziałem w gabinecie All Mighta i czekałem na niego. Miał przyjść z Miro. I tak też się ztało. Po około 10 min czekania w drzwiach pojawiło się dwuch blondynów.

   - Ty musisz być Izuku. Ja jestem Miro. Podobno chcesz się dostać do agencji szefa. - powiedział uśmiechając się.

   - Em... Tak. Pomógł byś mi?

   - Przede wszystkim muszę najpierw wiedzieć czy się nadajesz. Chcesz się ze mną zmierzyć?

   - Bardzo chętnie. All Might, możemy pójść na plac treningowy? - zapytałem

   - Oczywiście. Tylko Midorya, chłopcze nie zabij młodego Togaty.

   - Raczej nie będzie miał tak łatwo.

   - Na twoim miejscu skupiłbym się na defensywie. No wiesz, taka sugestia, ale zrobisz co zechcesz. - uśmiechnąłem się i skierowaliśmy się za zewnątrz.

   Gdy byliśmy już na arenie przygotowaliśmy się. Zdjąłem bluzę, żeby było mi wygodniej. Chwilę się wachałem, bo w końcu całe ręce tak jak resztę ciała mam w bliznach, ale to przecież nie jest żadna tajemnica. Blondyn patrzył na mnie z... No się wiem... Strachem? Chyba tak. Ale w jego oczach było widać też współczucie.

   - Co ci się stało? - zapytał.

   - Mówiąc krótko, tortury Jasona.

   - Ale chyba Jason nie żyję... Znaleziono jego ciało...

   - Zgadnij czyja to sprawka? Należało mu się. Ale spokojnie. Nie jestem mordercą ani nic takiego. To był jeden raz. - powiedziałem i zrobiłem krótką przerwę. - wałcz na całego. Nie ograniczaj się. Krzywdy to ty mi raczej nie zrobisz.

   - Dobra. Tylko ustalmy jedno: walka kończy się gdy mnie dotkniesz.

   - To nie będzie trudne. - uśmiechnąłem się. Ruszyliśmy. Miro w jednej chwili zapadł się pod ziemię. I to dosłownie. Zostały po nim tylko ubrania. Jak on jest nagi, to mnie Kacchan chyba zabije, za to, że oglądam innych facetów nago.

   Po chwili pojawił się za mną. Zaskoczył mnie tym, więc dał radę trafić w rękę. Pewnie nic by się nie stało, ale uderzył pod takim kątem, że ją połamał. Stał za mną. Ja jeszcze na niego nie spojrzałem, i szczerze to wolałem tego nie robić.

   - O boże, sory. Nic ci nie jest? Chcesz iść do pielęgniarki? - spanikował.

   - Nic się nie stało. Przecież mówiłem:wałcz na całego. Pokazać ci sztuczkę? - zapytałem i w ułamku sekundy ręka była jak nowa. - walczmy dalej. Teraz moja kolej. - uwolniłem kagune i odwróciłem się z zamiarem ataku, jednak niebieskookiego już za mną nie było. Za to kontem oka zdołałem zauważyć, go wyskakującego z ziemi za mną. Tak szybko jak mogłem odwróciłem się i starałem się opleść go mackami. Podziałało. Wygrałem. Co prawda nie złapałem go całego, bo część jego ciała po prostu przeszła przez macki, ale dotknąłem go, więc wygrałem.

   Odwróciłem się od niego, żeby się ubrał, bo nie miałem zamiaru patrzeć na niego bez ubrań już i tak Katsuki mnie zatłucze. Gdy już się ubrał zapytałem go.

   - I co myślisz? Nadaję się?

   - Szczerze? Myślałem że nie dasz rady mnie dotknąć. Nic dziwnego, że All Might wziął cię pod swoje skrzydła. Masz aspiracje, by zostać najlepszym bohaterem. Oczywiście, że opowiem o tobie szefowi. Podasz mi swój numer? Jak ustalimy termin to ci go wyślę.

   - Dzięki. Mój numer to 666... - podyktowałem, a on wklepywał numerki na telefonie.

   - Dobra, dzięki. Jutro do ciebie napiszę. - powiedział. - muszę jusz iść. Cześć! - zawołał i odszedł. Ja też wróciłem do domu chwilę po nim.

   Kiedy znalazłem się u siebie zobaczyłem Kacchana leżącego na łużku i bawiącego się telefonem. Rzuciłem się na niego, pocałowałem i przytuliłem. Zawisłem nad nim

   - Tęskniłeś? - zapytałem z figlarnym uśmieszkiem.

   - Oczywiście. Wiesz co? Tak sobie myślałem... Może gdzieś dzisiaj wyjdziemy? No wiesz, taka randka.

   - Zalerzy gdzie. - odpowiedziałem

   - Ostatnio otworzyli nową kolejkę w wesołym miasteczku... - nie dokończył, bo mu przerwałem

   - Za 10 minut jestem gotowy! - zawołałem i zerwałem się do góry. Podszedłem do szafy i zacząłem szukać ciuchów. Wybrałem moje ulubione czarne rurki, zieloną bluzę z kapturem i jakąś białą kuszulkę. Rozebrałem się i zostałem z samych bokserkach. Dopiero wtedy zczaiłem, że Kacchan dalej jest w pokoju. Obejrzałem się za siebie i zpłonąłem rumieńcem.

   - Nie patrz... - wyszeptałem

   - Czemu mam nie patrzeć na najpiękniejszą osobę na świecie? - zapytał, a ja stałem się jeszcze bardziej czerwony, o ile to wogule możliwe. Założyłem szybko spodnie i koszulkę, a potem naciągnąłem bluzę. W tym czasie Bakugo teraz się rozebrał. On bez koszulki wyglądał o niebo lepiej niż ja. Świetnie zarysowane mięśnie, świetna sylwetka... Ja nie dość że prawie nie mam mięśni, to jeszcze jestem cały w bliznach.

   - Teraz to ty się patrzysz. - powiedział z uśmiechem patrząc na mnie.

   - Jak ty możesz, to ja też.

   Gdy się ubrał wziąłem jeszcze telefon i portwel i wyszliśmy z dominatorióm.

~~~

Dobra, jest rozdział. Przepraszam za błędy. Kolejny rozdział będzie jęk go napiszę.

Do neksta!

Eyepatch (BakuDeku) [Bnha + tg]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz