<***>
Gala walentynkowa wyprawiana w jednej z sal bankietowych należących do bliskiego przyjaciela Nicolasa była naprawdę miłosnym wydarzeniem.
Przyglądałam się czerwieni i złotu obecnym w wystroju, zastanawiając się, czy aranżacja wnętrza była pomysłem Tori, czy może wynajęła do tego specjalną ekipę. Zakładałam to drugie, bo z tego, co zdążyłam zauważyć, pani Cartier skupiała się na sobie i swoim już nisko osadzonym brzuchu. Bałam się, że mogła przedwcześnie urodzić, choć tak dokładnie nie znałam daty. Niby na wiosnę, ale cholera wiedziała, czy dzidziuś wytrzyma w Victorii aż do marca czy kwietnia.
Ona z Nico witali gości, zabawiali ich i rozmawiali. Uśmiechałam się do siebie znad kieliszka czerwonego wina. Pasowali do siebie. Tworzyli piękną parę. Oboje w czerwieni wyglądali wręcz królewsko.
— Czy mogę prosić cię do tańca, mycha?
Spojrzałam na Logana. Ubrany w złoto prezentował się gorąco, a kolor podkreślał złote refleksy w jego włosach i oczach. Wyglądał, jakby całe życie się pławił w tym kolorze, ale wyznał, że nigdy go na sobie nie miał. Nie musiał. Cały emanował złocistą aurą.
— Oczywiście, kochanie.
Odstawiłam opróżniony kieliszek na stół i dałam się porwać mężowi na parkiet. Romantyczna, wolna muzyka wdzierała się w każdą komórkę mojego ciała, gdy tańczyłam prowadzona przez cudownego mężczyznę. Wtuliłam się w niego bardziej, kiedy docisnął dłoń do nagiej skóry w dole pleców. Czułam chłód obrączki.
— Twoja sukienka zostawia tak niewiele do wyobraźni.
— Mam atuty, to je pokazuję. — Ścisnęłam palce na jego ramieniu.
— Mężczyźni się na ciebie gapią.
— Na ciebie gapią się wszyscy, a nie narzekam. — Rozejrzałam się dyskretnie po zebranych parach. — Wydaje mi się, czy widziałam tutaj Maxwella ze swoim nowym chłopakiem?
— Prawdopodobnie. Mówiłem Tori, że to zły pomysł, ale zaproszenia zostały rozesłane, a wycofanie go w ostatniej chwili byłoby towarzyskim samobójstwem.
— Byle się do nas nie zbliżał. Przeżyję to, że gdzieś się tu pałęta.
— Jak się dzisiaj czujesz? — Pochylił się jeszcze bardziej w moją stronę, zamieniając temat. — Wydawało mi się, czy rano spędziłaś zbyt wiele czasu w łazience?
— Och, tak. Bolał mnie brzuch. Wczoraj zjadałam nieświeżego łososia. — Uśmiechnęłam się do niego czule. — Wszystko dobrze, Loganie.
Zmrużył oczy, ale stanęłam na palcach i przycisnęłam usta do jego ust. Gdy się odsunęłam, przytuliłam się do niego, ale nie odważyłam się przysunąć twarzy do materiału czarnej koszuli, bo jak nic zostałby na niej podkład. Zamiast tego bujałam się w ramionach męża, ciesząc się chwilową sielanką.
Wyrażałam bardzo głębokie nadzieje, że cyrk poprzedniego roku się skończył, a my w końcu możemy żyć w spokoju.
— Odbijany, Hayes — odezwał się damski głos przy naszym boku.
Z rozbawieniem odsunęłam się od Logana, który momentalnie został złapany za ramię i odciągnięty przez rozpromienioną Andreę. Mnie porwała Betsy, która bez żadnego zmieszania objęła moją talię i zaczęła się ze mną kołysać w tańcu.
— Czuję na sobie milion spojrzeń — wycedziła.
— Czego się spodziewałaś? Jesteś wśród bostońskiej arystokracji i osób starszych, którzy niekoniecznie są nowocześni w kwestii związków jednopłciowych oraz odmiennych orientacji.
![](https://img.wattpad.com/cover/326449985-288-k299046.jpg)
CZYTASZ
Beznadziejnie Zakochana [zakończone]
RomanceOn potrzebuje się ożenić, żeby przejąć firmę ojca. Ona zgadza się go poślubić, aby móc zostać w Ameryce. Zakochuje się w nim, choć wie, że nie może; że to tylko ją skrzywdzi. *** - Jestem w szoku, że po dwóch latach dopiero teraz się zakochałaś. ...