<***>
Patrzyłam na tę Francuzkę i nie potrafiłam nie czuć wściekłości. Nie miałam bladego pojęcia, dlaczego aż tak wkurzyłam się na tę kobietę. Przecież nic nie robiła, a Logan wcale nie był nią zainteresowany. Pff, ona była definitywnie spoza jego ligi. Poza tym świetnie się bawiłam na przyjęciu, patrząc na jej marne próby zaciągnięcia Hayesa gdzieś na bok, na szybki numerek. Jednak przyglądanie się temu z boku było czym innym niż „goszczenie” tej… tej Blanche. Najchętniej to bym ją za te kudły wyrzuciła.
Odetchnęłam spokojnie. Przeniosłam wzrok na swojego męża gotowa, by trochę na niego nawrzeszczeć, ale on sam nie był ani trochę usatysfakcjonowany niezapowiedzianą wizytą tej trójki. Uspokoiłam się trochę. Byliśmy w tym bagnie razem, więc razem musieliśmy stawić czoło nieplanowanym gościom. Być Hayesami. Uśmiechnęłam się delikatnie.
— Logan mówił, że wyszłaś — zagaiła Victoria, więc na nią spojrzałam. — Coś specjalnego?
— Och, tylko spotkanie ze znajomymi z pracy — odparłam, machając dłonią. — Burgery i piwko w barze niedaleko.
— Szybko wróciłaś — oznajmiła siostra Logana podejrzliwie.
— Idzie sztorm. Wolałam uciec z baru wcześniej niż później biec w deszczu i wietrze. Nie cierpię wiatru, więc wolałam tego uniknąć.
— I nie zabrałaś męża ze sobą? — spytała Blanche kpiącym tonem.
Zerknęłam na nią. Siedziała i odsłaniała te swoje nogi. Zastanawiałam się czy to dziewczę nie miało za grosz wstydu, skoro paradowała przed zajętymi mężczyznami w skandalicznie krótkiej sukience. Nie tylko Loganem, ale i Nicolasem. Jak na córkę francuskich biznesmenów, nie miała w sobie ani grama klasy i wyglądała jak przysłowiowa ladacznica.
Albo może trochę przesadzam?
Nie. Nie przesadzam.— Przepraszam, ominęło mnie coś? — zapytałam z niedowierzaniem.
— Co masz na myśli? — Blanche upiła mojego wina z mojego kieliszka.
— Logan nie jest moim pieskiem, żeby wszędzie ze mną chodzić i zdecydowanie nie potrzebuję go na swoim spotkaniu z moimi znajomymi z pracy. Logan nie zna większości tych ludzi, więc co miałby tam robić?
— Ty chodzisz na jego przyjęcia — wytknęła. — Zawsze jesteś z nim.
— Ach, ten zaszczyt bycia żoną Logana Hayesa — powiedziałam z rozmarzeniem. — Nie chodzę na wszystkie, droga panno Moreau. Tylko na te oficjalne.
— Powinnaś go pilnować, bo ktoś może ci ukraść.
— Kto? Może ty na przykład? — Z radością obserwowałam, jak jej policzki zaczerwienieniły się odrobinę. Podeszłam do Logana. — Ufam mojemu mężowi i jestem absolutnie pewna, że w życiu by na ciebie nie spojrzał. Właściwie, po co? Ma mnie.
— Wow, jesteś zbyt pewna siebie. — Blanche wykrzywiła usta w grymasie.
— Nie. Jestem Milana Hayes i wiem, ile jestem warta. Wydaje mi się, że ta pewność siebie przeszła na mnie z tego cudownego mężczyzny, gdy dwa lata temu przejęłam jego nazwisko. Nie pozwolę francuskiej nieznajomej, by obrażała mnie w moim własnym mieszkaniu.
Czułam, jak Logan, Victoria i Nicolas skakali wzrokiem z mojej twarzy na twarz Blanche. Powstrzymywałam zwycięski uśmiech cisnący się na moje usta. Byliśmy w moim mieszkaniu, czyli rozmowy toczyły się na moich warunkach. Drgnęłam, czując dotyk dłoni szatyna na swoich plecach. W powietrzu wisiała napięta atmosfera. Odsunęłam się od mężczyzny, normalnym krokiem zmierzając ku kanapie. Usiadłam, a moje dżinsy przyległy do moich nóg.

CZYTASZ
Beznadziejnie Zakochana [zakończone]
RomanceOn potrzebuje się ożenić, żeby przejąć firmę ojca. Ona zgadza się go poślubić, aby móc zostać w Ameryce. Zakochuje się w nim, choć wie, że nie może; że to tylko ją skrzywdzi. *** - Jestem w szoku, że po dwóch latach dopiero teraz się zakochałaś. ...