<***>
Czas mijał nieubłaganie. Zanim zdążyłam się obejrzeć, data w kalendarzu wyznaczyła początek astronomicznej jesieni, która w Bostonie zaczęła się obfitymi deszczami, wiatrami i mgłami. Jako prezenterka pogody oraz osoba pracująca z meteorologami nie modliłam się o słońce, ponieważ wiedziałam z wyprzedzeniem, jakiej aury możemy sie spodziewać. Niedługo miało się rozpogodzić, a w mieście zawitać słoneczne dni. Wyczekiwałam tego.
Wraz z tym zbliżała się data zamążpójścia Tori. Nie starałam się wykupować najlepszych kreacji, więc poszłam do średniej klasy butiku i tam wybrałam dla siebie ładną sukienkę w błękitnym kolorze, która podkreślała barwę moich oczu.
Była środa – trzy dni przed ślubem – kiedy dostałam niespodziewany telefon od siostry Hayesa, która koniecznie chciała się ze mną spotkać. Zaintrygowana jej zachowaniem, umówiłam się z nią następnego dnia na brunch.
W czwartek cierpliwie na nią czekałam. Poczułam się dziwnie nie na miejscu, kiedy ona przyszła wystrojona w sukienkę i przepiękny płaszcz, a ja pofatygowałam się w ubranie dresów, zwykłego T-shirtu i bluzy.
Zwróciłam uwagę, że Tori promieniała szczęściem, a radością wręcz zarażała innych ludzi. Uśmiechała się cały czas, szczebiotała i od czasu do czasu kładła dłoń na brzuchu w opiekuńczym geście.
— O czym chciałaś ze mną porozmawiać? — zagaiłam po pewnym czasie.
— Po pierwsze chciałam ci pogratulować mistrzowskiego posunięcia związanego z tą intercyzą — odparła. — I zapytać, czy naprawdę planujesz się rozwieść z Loganem, żeby zabrać nam majątek?
Westchnęłam ciężko.
— Nasza umowa małżeńska nie przewiduje rozwodów w ciągu kolejnych ośmiu lat. Zagwarantowałam dziesięć lat razem.
— A potem?
— Intercyzę możemy spisać w dowolnym momencie małżeństwa, więc jeśli będziemy się rozwodzić, Logan zapewne upewni się, że nie oskubię z go pieniędzy. — Mój głos był zirytowany. — Czy to wszystko, co chciałaś wiedzieć?
— Wybacz te pytania, ale matka zmusiła mnie do przeprowadzenia wywiadu z tobą. — Uśmiechnęła się niepewnie. — Ale nie powiem jej ani słowa. Zapewnię, że nie planujesz podpisywać kolejnej intercyzy ani się rozwodzić.
— Możesz jej przekazać moje pozdrowienia. Lisa wolałaby Logana z Blanche, ale niestety ja jestem jej synową.
— I dzięki Bogu, bo ta Francuzka jest nie do zniesienia. — Victoria zachichotała zza swojej filiżanki z herbatą. — Jak wam się układa? Tobie i Loganowi.
— Bez zmian — odpowiedziałam, marszcząc brwi. — Dlaczego?
— Nic takiego.
— Victorio.
— Po prostu od dłuższego czasu chodził cały zgorzkniały, a kiedy przejeżdżał do ojca do domu, nie odzywał się ani słowem, a jak już, to burczał na mnie. Niedawno dopiero znów zaczął się uśmiechać i przysięgam, że kilka razy słyszałam go pogwizdującego pod nosem. — Uśmiech rozjaśnił jej twarz. — Założyłam, że pokłóciliście się i teraz pogodziliście, dlatego pytam.
— Nie kłóciliśmy się. Zachowywaliśmy się tak, jak zwykle.
— Cokolwiek sprawiło, że Logan czuł się w ten sposób, zniknęło.
— Kiedy mniej więcej zaczął się zachowywać inaczej?
— Tydzień. Tydzień i parę dni.
Moje serce mocniej zabiło. Dokładnie w sobotę tydzień temu na jaw wyszła prawda o Benjaminie i zdeklarowałam później Loganowi, że nie zamierzam z nikim sypiać. Czyżby to miało wpływ na jego doskonały humor?
![](https://img.wattpad.com/cover/326449985-288-k299046.jpg)
CZYTASZ
Beznadziejnie Zakochana [zakończone]
RomanceOn potrzebuje się ożenić, żeby przejąć firmę ojca. Ona zgadza się go poślubić, aby móc zostać w Ameryce. Zakochuje się w nim, choć wie, że nie może; że to tylko ją skrzywdzi. *** - Jestem w szoku, że po dwóch latach dopiero teraz się zakochałaś. ...