Rozdział 14

1.2K 33 3
                                    

<***>

     Po niedzielnej akcji Logana nie potrafiłam trzeźwo myśleć. Jedyne, co jawiło się w mojej głowie, to pytanie, dlaczego on to, do cholery, zrobił?

     Jasne, później luźno powiedział, że będę miała cudowne zdjęcie na tle zachodzącego słońca, które mogłam wstawić na Instagrama, by wszyscy widzieli, że świetnie się bawiliśmy. Ja się wcale, a wcale tak tego nie czułam.

     Miałam wrażenie, że ktoś wziął mnie za przysłowiowe szmaty i wrzucił w środek akcji filmu o nieznanej fabule. Nie wiedziałam kompletnie nic. Tata zwykł mówić w takich sytuacjach, że było dokładnie jak w czeskim filmie. Mogłam się stuprocentowo z nim zgodzić.

     Najbardziej zaskakujące było zachowanie Logana. Mężczyzna tak po prostu przeszedł z tym wszystkim do porządku dziennego, zachowując się tak, jakby wcale mnie nie całował o zachodzie słońca na pieprzonej plaży. Gdybyśmy byli normalnym, angażowanym małżeństwem – czyli takim, gdzie on czuł pociąg do kobiet – nie byłabym aż tak zdezorientowana.

     Po pocałunku pociągnął mnie w drogę powrotną do samochodu, nie zwracając uwagi na mój rozpieprzony umysł i oszołomienie, które mną zawładnęło. Szedł, opowiadając o kolejnym projekcie, nad którym ostatnio pracował. Nawet nie zapamiętałam, co to było, bo skupiłam się na bałaganie w głowie i dziwnym uczuciu w żołądku.

     Siedząc w samochodzie, przeglądałam te cholerne zdjęcia. I – cholera jasna! – nie mogłam powiedzieć, że mi się nie podobały. Były niesamowite. Gdybym patrzyła na obcą parę, z pewnością stwierdziłabym, że łączyło ją coś głębokiego, namiętnego i ognistego. Porównywałam kontrast, jaki tworzyły nasze ciała przy sobie. Wyglądaliśmy razem niedorzecznie ładnie. To było wręcz zbrodnią, że homoseksualny mężczyzna tworzył ze mną takie idealne dopasowanie.

     Gdzie tu była sprawiedliwość dla mnie, ja się pytam?!

     Odpowiadałam mu półsłówkami, kiedy się o coś pytał, bo mój język nie chciał ze mną współpracować i to jedyne, co wychodziło z moich ust. Uśmiechałam się, choć w środku byłam bałaganem.

     On sprawiał, że byłam kompletnym bałaganem.

     Po powrocie do domku natychmiast wskoczyłam pod prysznic, żeby szorując ciało malinowym żelem, pozbyć się tego przeklętego uczucia, które towarzyszyło mi, odkąd usta Logana spoczęły na moich. Machinalnie wykonywałam rytuał wieczorny, nie myśląc.

     Usiadłam w salonie i włączyłam telewizor. Widziałam przez okno, że Logan stał w ogrodzie, zerkając na biegającą po trawie Daisy. Prześledziłam jego sylwetkę spojrzeniem, ale szybko odwróciłam wzrok, rumieniąc się nieznacznie. Nie mogłam go pożądać, do cholery.

     Zmieniłam zdanie i z szafki w aneksie kuchennym wyciągnęłam rumianek. Musiałam się uspokoić. Zaparzyłam sobie napar, a następnie znów usiadłam na kanapie. Oglądałam jakiś beznadziejny film o – uwaga, uwaga! – zakochanej parze, która się kochała, ale nie mogła być razem. Prawie rzuciłam poduszką w ekran.

     Logan wrócił do środka, a Daisy od razu rzuciła się na kanapę, rozkładając przy mnie i kładąc głowę na moich udach. Hayes przeszedł przez salonik, jednocześnie zdejmując koszulę. Obserwowałam, jak mięsnie jego ramion i pleców się napięły na ten ruch. Nie zdawałam sobie sprawy, że się gapiłam, dopóki nie zniknął mi z oczu.

     Chyba miałam, kurwa, poważany problem i potrzebowałam natychmiastowego bycia przelecianą przez kolesia z baru albo coś.

<***>

Beznadziejnie Zakochana [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz