Czasy obecne...
Indiana, stan Pensylwania***
Obudziłem się, o mało co nie krzycząc na cały głos. Znowu miałem ten koszmar z Dnia Z. Przez ostatnie pięć lat ich praktycznie nie doświadczałem, lecz teraz się nasilały. Może dlatego, że za dwa tygodnie są urodziny Rei?
Bardzo za nią tęskniłem. Nie spotkałem jej w umówionym miejscu, nawet czekałem na nią z godzinę, lecz nie przyszła.
Lecz nie czas na rozmyślanie nad tym. Trzeba iść dalej. Chciałem dostać się do Pittsburgu przed zachodem słońca.
Wstałem z łóżka, wziąłem plecak, złożyłem go sobie na plecy, po czym odsunąłem komodę od drzwi i wyszedłem z pokoju. Zszedłem na parter, po czym opuściłem dom i skierowałem się do domu naprzeciwko mnie, tam, gdzie znalazłem tego mężczyznę wczoraj.
Wszedłem do domu, po czym skierowałem się do pokoju, gdzie powinien być ten mężczyzna. Był tam, a raczej był jego trup. Zabrałem od niego pistolet i włożyłem w pasek od spodni. Zacząłem przeszukiwać ciało tego mężczyzny, miałem nadzieję, że znajdę jakieś potrzebne przedmioty, najlepiej będzie, żebym znalazł baterie do latarki, gdyż mi się już kończą.
Zamiast baterii znalazłem zdjęcie, portfel z dokumentami oraz kluczyki. Otworzyłem portfel i zacząłem przeglądać dokumenty. Znalazłem prawo jazdy i odkryłem, że mężczyzna nazywał się Matt Wilson, miał trzydzieści pięć lat oraz mieszkał w tym miasteczku. Odłożyłem na bok portfel i zacząłem oglądać zdjęcie.
Był na nim Matt, prawdopodobnie jego żona oraz mała córeczka. Włożyłem zdjęcie do kieszeni kurtki mężczyzny, wziąłem kluczyki i wyszedłem z pokoju. Zszedłem na parter, wyszedłem z domu i spojrzałem na znalezione kluczyki. Były to kluczyki do auta, więc zacząłem rozglądać się za tym samochodem. Nie znalazłszy go przed domem, poszedłem do garażu, przyległego do domu. Chciałem otworzyć go pilotem przyczepionym do kluczyków, lecz mechanizm zatrzymał się w połowie. Pewnie przez te pięć lat nieużywania, mechanizm zardzewiał i nie pracował dobrze.
Schyliłem się i wszedłem do garażu. W środku stał rodzinny van. Otworzyłem go kluczykiem i wsiadłem do niego. W tylnym lusterku zauważyłem sporo plecaków. Zacząłem je po kolei brać i sprawdzać. Niektóre były wypchane po brzegi ubraniami, albumami oraz zdjęciami w ramkach. Tylko w jednym plecaku znalazłem jedzenie oraz wodę, co mnie bardzo zdziwiło. Jakim trzeba być człowiekiem, żeby pakować jakieś niepotrzebne ubrania zamiast zapasów? Nie rozumiałem tego.
Ze względu na to, że mechanizm otwierający bramę zatrzymał się w połowie, nie mogłem wyjechać samochodem z garażu, przez co musiałem iść do Pittsburgu na piechotę. Zapakowałem część znalezionych zapasów do swojego plecaka i wysiadłem z samochodu, zostawiając w środku kluczyki do niego. Może ktoś inny znajdzie ten samochód i uda mu się stąd wyjechać.
Wyszedłem z garażu, wyciągnąłem z plecaka mapę, rozprostowałem ją i zacząłem studiować. Po szybkim sprawdzeniu mapy zorientowałem się, że muszę iść na północny zachód. Schowałem mapę do plecaka i ruszyłem w tamtym kierunku.
Pół godziny zajęło mi opuszczenie miasteczka i dotarcie do głównej drogi. Ruszyłem tą drogą, mając świadomość, że do Pittsburga nie dotrę dzisiaj, a najwyżej jutro. No chyba że kogoś spotkam i ten ktoś zgodzi się mi pomóc, chociaż nie łudziłem się.
CZYTASZ
Pandemic [Ukończone]
AdventureTen świat nie jest już taki, jaki był kiedyś... W 2020 roku obywatele Stanów Zjednoczonych Ameryki oraz innych państw świata zmagają się z niebezpiecznym, nieznanym dotąd wirusem. Kilka miesięcy po pierwszym zakażeniu, wirus zaczął mutować i zamieni...