031

21 4 2
                                    

Ocknąłem się w jakimś dziwnym pomieszczeniu. Był cały biały, jakby był to pokój szpitalny. Kiedy się dokładnie rozejrzałem, zrozumiałem, że to faktycznie jest pokój szpitalny, a ja leżałem na łóżku, którego używano tylko w szpitalach. Bolała mnie twarz oraz nos. Musiałem naprawdę bardzo oberwać od tej kolby. Chciałem po chwili wstać z łóżka i się nieco rozejrzeć po pomieszczeniu szpitalnym, w którym się znajdowałam, ale nie mogłem, bo byłem przykuty kajdankami policyjnymi do poręczy łóżka. Ten, kto mnie tutaj przywlókł, musiał mieć złe zdanie na mój temat.

Po chwili drzwi do pokoju się otworzyły, a ja zobaczyłem, jak do środka wchodzi lekarka, który była dość młoda. Miała platynowe włosy oraz jasną cerę. Na sobie miała ten fartuch lekarski.

- Witaj, Nathan-przywitała się ze mną lekarka.-Jestem doktor Sophia Wilson, lekarz z obozu ,,Upadły Anioł". Spokojnie, nie zrobię ci krzywdy, nie jestem tutaj po to, żeby cię skrzywdzić, wręcz przeciwnie. Jestem tutaj, by ci pomóc.

- Gdzie ja jestem?-zapytałem ją nieprzytomnym głosem.

- W obozie ,,Upadły Anioł", znajdujący się na terenie byłego już Los Angeles-odpowiedziała mi lekarka.-Wiem, trudno to pojąć, ale spokojnie, nadal jesteś pod wpływem leków, ale to z czasem minie.

- Głowa mnie strasznie boli...-mruknąłem.

- To pewnie po lekach, albo po tym, jak cię potraktował jeden z zwiadowców, który was znalazł-odparła lekarka.-Na szczęście z czasem to minie.

- Gdzie jest reszta?-zapytałem ją po chwili.-Gdzie jest reszta mojej grupy?

- Spokojnie, są bezpieczny-odpowiedziała mi lekarka.-Ale u jednego z was wykryliśmy obecność wirusa, przez co musieliśmy zabrać go na dodatkowe badania. Was też musieliśmy przebadać, tak na wszelki wypadek, ale u was nic poważnego nie wykryliśmy.

Chciałem odetchnąć z ulgą, że moim przyjaciołom oraz siostrze nic nie jest, ale nie mogłem. Nie po tym, jak usłyszałem, że Rona musieli zabrać na dodatkowe badania z powodu tego, że w jego organizmie wykryto obecność wirusa. Zachciało mi się płakać, ale powstrzymałem się od tego zamiaru.

- To... Co z nami teraz będzie?-zapytałem lekarkę po chwili.

- Teraz jeszcze poleżysz sobie jeszcze tutaj, a później cię wypuścimy i dołączysz do reszty swoich przyjaciół, osobiście cię nawet do nich zaprowadzę-odparła lekarka, po czym wyszła z pokoju, by dać mi nieco prywatności.

Jednak ja chciałem już natychmiast zobaczyć się ze swoją grupą, ale pewnie ci ludzie niezbyt mi ufali. W sumie, jestem dla nich obcym człowiekiem, więc mają powód, żeby mi nie ufać.

Minęły trzy lub cztery minuty, kiedy w końcu wróciła tą lekarka, z którą rozmawiałem, jak się przebudziłem. W sumie, nie zdążyłem podczas tej rozmowy jej zapytać, skąd ona wiedziała, jak mam na imię, ale pewnie dowiedziała się tego od moich przyjaciół lub siostry. Lekarka uwolniła mnie spod uścisku kajdanek na moim nadgarstku, po czym pokazała mi moje nowe ubrania, po czym wyszła na chwilę, bym mógł się w spokoju ubrać.

Moje nowe ubrania mocno się różniły od tych, które nosiłem przez ostatnie pięć lat. Tak, zgadza się, nie zmieniałem swoich ubrań przez ponad pięć lat, gdyż nie widziałem w tym żadnej potrzeby. Zawsze byłem brudny, nie umyty, a chyba nikomu to nie przeszkadzało, bo wszyscy inni tacy byli.

Mój nowy ubiór składał się z szarej koszulki, niebieskiej bluzy od jeansów oraz granatowe jeansy. Ubrałem to na siebie, po czym spojrzałem na siebie w lustrze. Powiem, że byłem lekko zaskoczony tym, co tam ujrzałem. Moje włosy były ścięte na krótko, zarost, jaki miałem, został też ścięty, a po dzieciaku, jakim byłem na początku pandemii, nic nie zostało. Teraz byłem młodym mężczyzną, mający co najmniej dwadzieścia lat, może nieco więcej.

Pandemic [Ukończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz