024

23 5 2
                                    

Wybawca zaprowadził mnie z powrotem do sejfu i siłą mnie do niego wrzucił, po czym zamknął metalowe drzwi. W pomieszczeniu nie było mojej siostry, co bardzo mnie zaniepokoiło.

Usiadłem pod ścianą i próbowałem się uspokoić. Kurwa, mogłem to lepiej przemyśleć, a nie, rzucić się na Jack-a tak lekkomyślnie. Trzeba było z tym poczekać do odpowiedniej chwili, ale już przemawiała przeze mnie cała złość i nienawiść do tego chłopaka, że nie wytrzymałem.

Ten skurwiel musi zapłacić za to, co zrobił. Musiał za to zapłacić. Nie wiem jeszcze, jak i kiedy, ale w końcu się doczeka mojej zemsty. Jeszcze pożałuje, że zawar pakt z Kevin-em. Będzie to jego najgorsza decyzja, jaką podjął w całym swoim życiu.

Czekałem tak z chyba kilka minut, siedząc pod ścianą, kiedy w końcu drzwi sejfu się otworzyły, po czym do środka została brutalnie wrzucona Rea. Wybawca, który ją wrzucił, uśmiechnął się tylko pod nosem, kiedy z powrotem zamykał drzwi. Wstałem i podszedłem do siostry, która próbowała w tym czasie wstać, ale widać było, że jest osłabiona.

- Hej, w porządku, siostra?-zapytałem ją.

- A jak kurwa myślisz, Nate?-zdziwiła się moim pytaniem Rea.-Ci Wybawcy są jacyś niewychowani, nawet z dziewczyną nie umieją się łagodnie obchodzić...

- Co masz na myśli?-spytałem.

- Ty chyba wiesz, o co mi chodzi!-zawołał Rea.-Kurwa, co faceci mogą zrobić z tak młodą kobietą?! Pytam się ciebie, co oni mogą zrobić?!

Byłem w totalnym szoku. Nie spodziewałem się takiego wybuchu złości i nienawiści u Rei. Musiała wiele przeżyć, kiedy ją zabrali. Nie chciałem jej pytać, co jej zrobili, ale mogłem się już domyślać, co się z nią stało. Aż mnie mdliło, kiedy o tym myślałem. To było moim zdaniem chore.

Jakim trzeba być człowiekiem, żeby coś takiego zrobić? Nie wiem, ale na pewno nie zdrowym na umyśle.

- Kurwa, coś czułem, że to się źle skończy...-mruknąłem pod nosem, siadając naprzeciwko siostry.

- Mogłeś tutaj nie przyjeżdżać, uznać, że jestem martwa i po prostu o mnie zapomnieć-powiedziała Rea, po czym się do mnie zbliżyła.-Masz podbite oko, wiesz o tym?-zapytała mnie.

Zanim mnie z powrotem wtrącili do środka sejfu, zaprowadzili mnie do ciemnego pomieszczenia, przywiązali do krzesła, po czym zaczęli mnie okładać pięściami. Bolało jak diabli, umieli skurwiele mocno przyłożyć. Kiedy mi się już wydawało, że zakatują mnie na śmierć, oni nagle przestali i podali mi adrenalinę, żebym nie umarł, bo inaczej źle się to dla nich skończy, bo mieli oczywisty rozkaz od Kevin-a, żeby mnie nie zabijać.

- A jak myślisz? Uderzyłem Jack-a, to się odwdzięczyli mi się za to-odparłem.

- Poczekaj, strasznie masz spuchnięte to oko-powiedziała Rea.-Kurwa, nieźle cię pobili. Mnie to nieco oszczędzili, ale i tak zostałam skrzywdzona...

- Już mi o tym nie mów, mdli mnie, jak o tym myślę...-mruknąłem do swojej siostry.

- A myślisz, że jak ja się czułam, kiedy mi to robili?!-zawołała do mnie Rea.-Kurwa, jak możesz myśleć tylko o sobie, Nate? Co, już nie jestem ci potrzeba do życia?

- To nie tak, Rea-odparłem spokojnie.-Nie chciałem, żeby to tak zabrzmiało. Kurwa, zjebałem to... Zjebałem po całości...

- Wcale nie zjebałeś, Nate-powiedziała Rea.-To moja wina, mogłam cię wtedy nie zostawiać, w Dniu Z. Mogłam cię posłuchać, uciekać razem z tobą. Ale posłuchałam się serca, a nie głowy. To była lekkomyślna decyzja z mojej strony...

Zanim jednak zdążyłem się odezwać, chcąc pocieszyć nieco siostrę, nagle drzwi sejfu zaczęły się otwierać. Ja oraz Rea wstaliśmy na równe nogi i czekaliśmy, co się stanie. Do środka pomieszczenia weszło dwójka Wybawców, trzymając w dłoniach kajdany dla nas. Bez żadnego oporu daliśmy założyć sobie kajdany, po czym Wybawcy wyprowadzili nas z pomieszczenia i zaprowadzili do windy.

Po przejechaniu windą na kolejne piętra i zatrzymaniu się chyba na najwyższym piętrze, Wybawcy wyprowadzili nas z windy, po czym zaprowadzili nas ponownie do gabinetu Kevin-a. Co tym razem od nas chce? Nie wiem, mam tylko nadzieję, że wyjdziemy z tego żywi, bo ja chciałem jeszcze pochodzić razem z Reą po tym świecie. Może był niebezpieczny, ale i tak chciałem po nim jeszcze pochodzić.

- Witam was! Moje ulubione rodzeństwo Walker w moim nowym gabinecie!-zawołał do nas Kevin, kiedy weszliśmy do jego gabinetu.-Zdejmijcie im te kajdany, niepotrzebne im je.

Wybawcy spojrzeli się zdziwieni na swojego szefa, ale nie chcieli podważać jego rozkazu, dlatego też zdjęli nam z rąk kajdany. Pomasowałem sobie nadgarstki, gdyż miałem obolałe od tych kajdan. Strasznie mocno nam je zacisnęli na rękach.

- Pewnie się zastanawiacie, co was do mnie sprowadza, prawda?-zapytał nas Kevin.-Chciałem z wami porozmawiać o dzisiejszym zachowaniu Nathan-a w stosunku do mojej prawej ręki, czyli Jack-a.

- Zasłużył sobie, skurwiel!-zawołała do niego Rea.

- Naprawdę? A wiecie, czy wy sobie zasługujecie na takie traktowanie z naszej strony?-spytał nas Kevin.-Gdyby twoja siostra mnie wtedy nie rzuciła, nie byłoby żadnego tematu. Moglibyście tutaj mieszkać, odpoczywać w luksusie, ale wszystko musiała zjebać...-zwrócił się do mnie.

- Dobrze zrobiła, że cię rzuciła, z takim sukinsynem, jakim jesteś, nie warto się umawiać-odparłem stanowczo.

- O, widać, że mamy tutaj adwokata panny Walker...-powiedział ze śmiechem Kevin, po czym wstał od biurka, podszedł do mnie i uderzył mnie z całych sił w brzuch.

Od razu pozbawiło mnie to tchu. Upadłem na ziemię, wijąc się z bólu, a tymczasem Rea próbowała zaatakować Kevin-a, lecz trzymający ją od tyłu Wybawca jej to uniemożliwiał.

- Jesteś zerem, Walker-powiedział do mnie Kevin.-Nie umiesz nawet zadbać o swoją własną siostrę, która z twojego powodu musi teraz cierpieć. Ja ci teraz pokaże, co czułem, kiedy ta niewdzięczna suka postanowiła mnie rzucić...

Kevin podszedł do Rei, a ja powoli wstawałem z podłogi, ale znów musiałem na niej leżeć, gdyż drugi Wybawca postanowił mnie wkurzyć i uderzył mnie stopą w kolano, przez co zaczęła mnie ona boleć i musiałem znów upaść na podłogę. Obolałe kolano uniemożliwiało mi wstanie z podłogi, bałem się, że została złamana.

- Spróbuj ją tknąć, Kevin!-zawołałem do niego.

- Bo co mi zrobisz? Strzelisz mi w łeb, tak jak innym ludziom, którzy ci zaufali?-zapytał mnie Kevin.-Nie umiesz w inny, bardziej cywilizowany sposób załatwiać sprawy, Nate. Jedyne, co ci wychodzi, to zabijanie ludzi oraz zarażonych.

- Pierdol się, Kevin!-krzyknąłem do niego.-Jeszcze pożałujesz, że się w ogóle urodziłeś!

- O, to teraz przechodzisz do gróźb, tak?-zaśmiał się Kevin.-No proszę, a jednak umiesz używać gróźb, Walker. Ale niezbyt wychodzi ci ich używanie, żeby kogoś przestraszyć...

- Jesteś pierdolnięty, Kevin!-krzyknąłem do niego.

- I kto to mówi?-zdziwił się Kevin, podchodząc do mnie i podnosząc mnie z podłogi.-Mówi to chłopak, którego nawet własna siostra nic dla niego znaczy...

Wnet rozległy się głośne wybuchy, a za oknem zobaczyłem kule ognia. Już wiedziałem, co to oznacza.

- Pieprzony Ethan...-powiedziałem do siebie.















Pandemic [Ukończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz