𝑰𝑰

304 15 35
                                    

Po odpowiedzi Izraela Dyktator uśmiechnął się szczerząc swoje ostre kły. Izrael zaś nadal miał mętlik w głowie i stał jakby wbity w ziemię trzymając się ściany żeby nie upaść.

- Ah! Phänomenal!~ I taką odpowiedź właśnie chciałem od ciebie usłyszeć~

Nagle bez ostrzeżenia Dyktator delikatnie położył dłoń na brudnym policzku Izraela i w ten sposób powoli podniósł mu głowę którą miał wcześniej zwróconą w dół. Ich spojrzenia w tamtym momencie po raz pierwszy się spotkały... Izrael cały drżał a Dyktator uśmiechał się tak, żeby nie można było rozpoznać czy to fałszywy uśmiech czy może szczery

- Głowa do góry~ Można powiedzieć że to... No taki rozkaz~

Unikając już jego wzroku Izrael powoli pokiwał głową na tak. Dyktator zdjął dłoń z jego policzka i skierował się w stronę bramy głównej przed którą stoi przecież jego auto a przy aucie dwaj SS-mani, którzy już otworzyli im je żeby mogli od razu wsiąść i pojechać bez zbędnego przedłużania

- Chodź za mną. Tam przed bramę

Izrael już miał pójść za nim, ale zapomniał o kostce i po puszczeniu się ściany upadł z hukiem na ziemię. Bardzo bał się reakcji dyktatora, lecz ku jego zaskoczeniu okazało się że... Niepotrzebnie.
Führer słysząc to za swoimi plecami od razu się odwrócił i podbiegł do Izraela który podpierając się rękoma leżał na ziemi

- Mein Gott! Wszystko w porządku?

- U- uh... J- ja... S- skręciłem k- kostkę... N- nie mogę wstać... P- przepraszam...

Dyktator z wyjątkowo spokojnym wyrazem twarzy pomógł mu się podnieść i podeprzeć o siebie samego. Izrael był w szoku... Nie spodziewał się że otrzyma od niego pomoc

- Nie masz za co przepraszać. Trzymaj się mnie i powoli chodź

I tak trzymając się go, jeszcze niepewnie, Izrael podszedł pod auto po czym usiadł na tylnych siedzeniach powoli i ostrożnie. Obok niego usiadł jeden SS-man a drugi był za kierownicą. Obok kierowcy usiadł Führer. Wszyscy zamknęli za sobą oczywiście drzwi, zapieli pasy i ruszyli.
Całą drogę jedyne co było słychać to niezręczna cisza i grające radio oczywiście nadające jedynie niemieckie stacje. Izrael wyglądał trochę przez okno i patrzył jak coraz bardziej oddala się od obozu. Czuł częściową ulgę że nie umrze, że nie musi harować dnie i noce przez całą dobę... Aczkolwiek przykro mu było jednak wiedząc iż tyle jego rodaków nadal musi cierpieć. Zauważył w lusterku że Dyktator go bacznie obserwuje... Nagle Führer się odezwał akurat odrywając wzrok od Izraela

- Chciałbym żebyś wiedział że tam gdzie jedziesz nie stanie ci się krzywda... O ile będziesz przestrzegał pewnych reguł~ - Dyktator uśmiechnął się znacząco - przedstawie ci je na miejscu~

Po tych słowach Izrael miał jeszcze więcej powodów do strachu. Przełknął głośno śline i przez resztę drogi siedział w kompletnej ciszy patrząc raz na swoje nogi a raz na widok za oknem który raczej nie zachwycał; pola, lasy i stare wioski.
W końcu po długiej podróży dojechali na miejsce. SS-mani wyszli pierwsi i gdy tylko otworzyli im drzwi Dyktator szybko wyszedł z auta, podszedł do tylnych siedzeń i pomógł Izraelowi wyjść i wstać oczywiście trzymając się go

- Hm... Trzeba będzie ci tą kostkę opatrzeć. Już ja się tym zajmę~

- D- dobrze...

Podpierając się Führer'a Izrael spojrzał przed siebie i zobaczył... O dziwo skromny domek po środku niczego. Spodziewał się po wodzu III Rzeszy czegoś bardziej spektakularnego ale nie narzekał

- Ah, zapomniałbym ci powiedzieć gdzie się znajdujemy. Cóż... Jesteśmy na przedmieściach Berlina, a ten domek to mój dom~ zaskoczony?~ - Führer uśmiechnął się do zdezorientowanego Izraela - Spójrz tylko jak tu urokliwie~ Piękny widok na góry, obok mała Rzeczka... I niestety widoczny w oddali obóz koncentracyjny.

- T- to nic... - Izrael trochę zgiął się z bólu trzymając się kurczowo Dyktatora.

- Skoro tak mówisz... Chodźmy zatem do środka~ powoli, bez pośpiechu. Wy dwaj, wróćcie do Auschwitz i załatwcie co mieliście załatwić.

Po tych słowach dwaj SS-mani wsiedli do auta i odjechali. Izrael przez chwilę wodził za nimi wzrokiem, po czym wszedł z Dyktatorem do jego domu zamykając za sobą drzwi. Domek od środka był naprawdę przytulny; na pierwszy rzut oka na korytarzu, bardzo elegancko wystrojonym, najbardziej przykuwały uwagę duże schody na drugie piętro, kominek, sofa i pełno półek z książkami w salonie a kuchnia również elegancka z dobrym wyposażeniem i dużym stołem po środku z trzema krzesłami po obu stronach. Na ścianie widniały zaś ładne pejzaże. Dyktator zauważył że Izrael na nie patrzy i wyraźnie go to zadowoliło

- Te wszystkie arcydzieła na ścianach są mojego autorstwa~ W wolnych chwilach oddaje się mojej pasji jaką jest malarstwo. A ty... Może posiadasz jakieś hobby? Hm?~

Izrael wstydliwie spojrzał się w podłogę i ledwo mu odpowiedział

- T- tak... L- lubię grać n- na pianinie...

- Oooh~ Ależ ciekawe zainteresowanie~ Widzisz... W salonie jest pianino iii możesz go używać kiedy tylko zechcesz~

Izrael był w ciężkim szoku a Dyktator uśmiechał się do niego życzliwie

- N- n- naprawdę?? N- nie kłamie pan??

- Ależ skąd! Oczywiście że nie kłamie, chętnie posłucham jak grasz~

Na policzkach Izraela po raz pierwszy od dawna zagościły rumieńce czerwone jak róże. Delikatnie się uśmiechając już nawet nie próbował ich ukrywać

- No dobrze, chodźmy do jadalni i tam porozmawiajmy...

Führer powoli pomógł Izraelowi usiąść na krześle przy stole w kuchni po czym poszedł szybko po apteczkę do salonu, równie szybko wracając. Uklęknął przed nim, wziął w dłoń jego stopę i przez chwilę na nią patrzył aż w końcu oznajmił

- Potrzebujesz czegoś do ściskania w dłoni?

- H- huh? C- co ma pan na m- myśli..?

- Muszę ci ją najpierw nastawić a potem usztywnić... Zaciśnij zęby... i, uwaga, na trzy, dwie, jedną...

Dyktator łapiąc za odpowiednie miejsce na stopie szybko mu nastawił skręcenie. Izrael mocno trzymał się krzesła i krzyknął w tamtym momencie a gdy zobaczył po chwili że Dyktator już zakłada mu gips, od razu poczuł ulgę

- I już, skończyłem.

- Dz- dziękuję panu..

- Nie ma za co.. A może przejdźmy na ty? - Führer wziął krzesło, przysunął sobie je i usiadł na nim przodem do Izraela - Mówi mi Rzesza~ po prostu Rzesza.

Rzesza wyciągnął dłoń na powitanie.

- J- ja jestem Izrael... Ale to już pa- uh... Z- znaczy, ale to już wiesz..

- Wiem wiem - Rzesza się uśmiechał patrząc na Izrael, zaś Izrael unikał bardziej jego wzroku - miło mi. To teraz może powiem ci dlaczego tutaj jesteś...

⋅•⋅⊰∙∘☽༓☾∘∙⊱⋅•⋅
Wybaczcie mi że tak tu urywam, ale dlaczego Izrael się tu znalazł i jaka będzie jego reakcja dowiecie się w następnej części (*>∇<)ノ

Teraz mam dużo na głowie ale spodziewać się jej można w ten weekend~

„𝑴𝒆𝒊𝒏 𝑺𝒄𝒉𝒂𝒕𝒛&quot;                      𝐼𝑧𝑟𝑎𝑒𝑙 𝑥 𝐼𝐼𝐼 𝑅𝑧𝑒𝑠𝑧𝑎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz