Nagle usłyszałam dzwonek do telefonu, który zignorowałam, ale gdy zadzwonił ponownie niechętnie się podniosłam i wzięłam komórkę do ręki, po czym odebrałam.
- Dobry wieczór. Mam bardzo przykrą wiadomość. - na te słowa moje serce się zatrzymało, a z każdym kolejnym słowem mój świat się walił coraz bardziej. Gdy w końcu się rozłączyłam wszystko we mnie umarło. Mając na sobie kapcie szybko wybiegłam z domu, zabierając po drodze kluczyki. Jak przez mgłę słyszałam krzyki Tony'ego za sobą. Wsiadłam szybko do auta i odjechałam jak poparzona. Wymijałam auta i przejeżdżałam na czerwonym świetle, a gdy byłam w końcu pod szpitalem, akurat przyjechała karetka, wysiadłam z samochodu, a Tony, który przyjechał, najwyraźniej swoim, podbiegł do mnie. Oboje przez chwile patrzyliśmy jak z karetki na noszach wywieźli kobietę. Moją mamę.
Ze łzami w oczach podbiegłam do niej, przy której była już Erica.
- Mamo! - krzyknęłam, idąc koło niej, a ratownicy kazali nam się odsunąć. Była gdzieś poza świadomością, a jej twarz była pocięta przez kawałki szkła.
- Ktoś nas staranował z drogi. - mruknęła, gdy ja poczułam na swoich ramionach ręce bruneta.
- Kobieta musi mieć operacje. - poinformował już wściekły ratownik.
Biegliśmy przez korytarz, gdy Erica błagała mamę by walczyła. Za nami również szedł lekarz i pielęgniarki.
- Kocham was i przepraszam, że nie udekoruje z tobą domu - szepnęła do mnie, po czym puściła nasze ręce, wjeżdżając do korytarza, do którego wstępu nie mieliśmy.
Erica szybko do mnie podbiegła i mocno mnie przytuliła gdy ja ledwo umiałam nabrać powietrza.
- Tata nie żyje! - wydusiła przez łzy.
- Ale co się stało? - zapytał zdezorientowany chłopak.
- Mieli wypadek, ktoś w nich chyba wjechał i wyrzucił z drogi, a oni dachowali. - odpowiedziała cicho, wtulajac się we mnie.
Nie umiałam tego wszystkiego sobie w głowie poukładać. Straciłam tatę, a lekarze walczyli o życie mojej mamy, która już sama nie wierzyła, że z tego wyjdzie. Traciłam już siły na cokolwiek, a przed oczami zaczęło mi się robić ciemno.
Mimo że czekaliśmy godzine to miałam wrażenie, iż trwało to wieczność. Gdy chirurg zaczął iść przez korytarz w naszą stronę stanęłam niemal od razu, budząc śpiącą Erice. Ona również wstała na równe nogi. W końcu podszedł do nas, a Tony złapał mnie za rękę, ściskając ją mocno. Mężczyzna pokręcił głową, zabijając mnie i moją nadzieję.
Kucnęłam puszczając dłoń chłopaka i wtedy ściany szpitala usłyszały głośny krzyk rozpaczy. Zalałam się łzami jak dziecko tak samo jak Erica, która zaczęła w złości uderzać w ścianę. Tony najpierw podszedł do mojej siostry, której kostki zaczęły nabierać czerwonej barwy. Gdy ją odrobinę uspokoił podszedł do mnie i objął mnie mocno i szeptał do mnie kojąco.
Chciałam by to wszystko okazało się kłamstwem, głupim koszmarem. Nie obchodziło mnie, że nie byli moimi biologicznymi rodzicami. To oni mnie wychowali i choć byliśmy pokłóceni i często mieliśmy się dość to oni nauczyli mnie siły i odwagi chcieć, a teraz bez nich chciało mi się tylko płakać.
*****
Długo zajęło zanim byłam w stanie wyść z siostrą i Harrisem ze szpitala, bez moich rodziców. Chyba nikt nie byłby na to gotowy. Jednak najgorsze było informowanie bliskich o ich śmierci oraz płacz mojej siostry. Siedziałam w salonie gdzie przed kilku miesięcy siedziałam i słuchałam wywodów, że nie wolno bić człowieka kijem baseballowym i w salonie gdzie pokłóciłam się z rodzicami. Wracanie do tych wspomnień łamało mi serce, ale nie potrafiłam tak po prostu przestać. Był środek nocy, a Erica leżała koło mnie, śpiąc, Tony podszedł do mnie z dużym kubkiem gorącej czekolady i usiadł na przeciwko mnie, gdy w głowie cały czas słyszałam ostatnie słowa Mamy. Nie zdążyłam się pożegnać z nimi, choć tak bardzo tego potrzebowałam.
CZYTASZ
Our Little Dream || SKOŃCZONA
RomanceMówi się, że konflikty między ludźmi są spowodowane zbyt wielką różnicą między sobą. Ale to nie prawda. Konflikty pojawiają się, gdy dwie osoby są zbyt podobne do siebie, bo wtedy dopiero dostrzegamy jak bardzo denerwujący jesteśmy. Ludzie są denerw...