Poświęcałem swojej współlokatorce dużo czasu. Więcej niż powinienem, ale nie widziałem w tym nic złego. Chciałem jej pomóc. Dwa dni po naszej ostatniej rozmowie zauważyłem w niej zmianę. W końcu, bo zaczynałem się martwić. Gadaliśmy o głupotach, ale widocznie Willow tego potrzebowała. Wróciła nawet do pracy, z której zacząłem ją odbierać. Wariactwo, ale nie mogłem poradzić nic na to, że się martwiłem. Tym bardziej że moja współlokatorka wychodziła stamtąd przestraszona. Raz powiedziała mi o swoich obawach. Były uzasadnione. Musiałem upewnić się, że były facet jej nie zagrażał. Na szczęście na razie trzymał się z dala. Nie wiedziałem, czy dziewczyna złożyła dodatkowe zeznania. Miałem tylko nadzieję, że nie wycofa tego, co powiedziała, gdy przyjechała policja. Nie mogła tego zrobić. Chyba powinienem zadzwonić do adwokata, czy wiadomo już coś w mojej sprawie. Jednak podejrzewałem, że obejdzie się bez kłopotów. Inaczej już dawno dostałbym jakieś papiery z policji.
Willow szybko przyzwyczaiła się do nowego imienia. Widocznie bardzo chciała oddzielić się od tamtego faceta, co wcale mnie nie dziwiło. Nie zasłużył, żeby o nim wspominać. Oby tylko mi nie uciekła. Każdego dnia, gdy wracałem do mieszkania, zastanawiałem się, czy znajdę w nim swoją współlokatorkę. Czy byłaby zdolna wyprowadzić się bez słowa? Obawiałem się, że tak. Całkiem swobodnie przyszło mi nazywanie ją Chevrolet. Pasowało do niej bardziej niż jej prawdziwe imię. Chociaż nie powiedziałem tego na głos. Podobało mi się, że dziewczyna została przy imieniu wybranym przeze mnie. Zaczynaliśmy wkraczać na etap przyjaźni. Tak mi się wydawało. Nie mogłem uwierzyć, że jedno wydarzenie wystarczyło, żebym w jakikolwiek sposób zbliżył się do swojej współlokatorki i diametralnie zmienił zdanie na jej temat. Jednak to sprawiło, że znowu dałem się omamić kobiecie. Nie powinienem stracić czujności.
– Nie mam go w dokumentach, ale zaczęłam przedstawiać się Chevrolet. - Spojrzała na mnie, gdy wszedłem do mieszkania.
Byłem u Michaela. Porozmawiać. Nie o Willow. Mieliśmy do obgadania kilka rzeczy. Dziewczyna zapewniła mnie, że nic się nie stanie, gdy zostanie przez ten czas sama. Podobno była również ja zakupach. To kazało mi myśleć, że wracała do normalności. Mogła złożyć papiery w urzędzie i formalnie zmienić imię. Nie widziałem w tym żadnego problemu. Mógłbym jej pomóc. Chociaż byłem pewien, że dziewczyna w urzędach potrafiła poradzić sobie bez pomocy. Nie potrzebowała, żeby prowadzić ją za rączkę. Radziła sobie z wieloma sytuacjami i za to ją podziwiałem. Powinienem wypytać o życie Chev w Detroit. Nie wiedziałem tylko, czy byłem w stanie usłyszeć tę historię. Wielu ludzi stamtąd wychowywało się w biedzie albo wśród osób, które należały do gangów. Szczerze, to ani razu nie słyszałem o normalnej rodzinie z Detroit, ale przecież moja też odbiegała od normy. Przekonywałem się, że to nie miejsce tworzyło patologię, chociaż w niektórych z nich było łatwiej się stoczyć. Właśnie dlatego nie skreślałem ludzi, gdy poznawałem ich historie rodzinne. To bez znaczenia. Ważniejsze było dla mnie ich nastawienie do mnie.
– Zmienisz je?
– Chciałabym, ale... to trudne.
Nie bardzo, ale widocznie coś nadal ją powstrzymywało. Nie wiedziałem, co. Czekałem aż dziewczyna sama o tym wspomni.
Nasza znajomość jeszcze nie była na etapie, kiedy mówiliśmy sobie wszystko. Może to i lepiej, bo obawiałem się, że zapyta o moją przeszłość, a to był ciężki temat. Nie chciałem do tego wracać. Zostawiłem ten rozdział za sobą. Chociaż czasami dawał o sobie znać. Był zbyt bolesny, żeby o nim wspominać. Wolałbym nie opowiadać o swojej rodzinie i rzeczach, które jej dotyczyły. Jednak sytuacja z byłym facetem Chevrolet zbliżyła nas do siebie. Martwiłem się o nią. Każdego dnia upewniałem się, że mogłem zostawić ją samą na kilka godzin. Zastanawiałem się, jak wszystko potoczy się dalej. Wcale nie rozważałem związku z nią. Do tego na pewno nie dojdzie. Nie była idealną kandydatką na dziewczynę. Przynajmniej nie dla mnie. Jednak nie miałem już nic przeciwko temu, żebyśmy się zaprzyjaźnili. Lubiłem spędzać czas ze swoją współlokatorką. Znalazłem dla niej miejsce w swoim życiu. Może za jakiś czas to doceni.
CZYTASZ
Krótka historia pewnej przyjaźni.
RomanceNigdy nie wierzyłem w przyjaźń damsko - męską. Chyba słusznie. Zawsze jedna strona oczekiwała czegoś więcej. Chociaż przez długi czas udawałem, że z Willow nie łączyło mnie nic więcej. Nie powinno. Nie potrafiłem rozgryźć jej uczuć. Ta dziewczyna by...