Zorganizowałem imprezę. Bez powodu. Nic dziwnego. Często tak robiłem, a przypomniało mi się, że od kupienia mieszkania nie było okazji, żeby je oblać, więc urządziłem zaległą parapetówkę. Nie musiałem namawiać nikogo. Moi znajomi potrzebowali tylko daty i godziny. Żaden z nich jeszcze nigdy nie odmówił imprezy. Chętnie zgodzili się przyjść. Przecież każdy powód był dobry, żeby się napić. Michael zorganizował wszystko łącznie z alkoholem. Był duszą towarzystwa. Oczywiście jak pojebany zabawiał gości. Jego głupie żarty bawiły tylko po pijaku, a towarzystwo był już w takim stanie, że śmiało się ze wszystkiego. Wcale nie potrzebowaliśmy roznegliżowanych panienek, żeby się dobrze bawić. Nie na każdej imprezie musiały być kobiety. Chociaż dwóch znajomych przyprowadziło swoje koleżanki. Nie miałem nic przeciwko. Doskonale wiedziałem, jak to się skończy. Oby tylko wynieśli się wtedy z mojego mieszkania. Nie zamierzałem nikomu udostępniać żadnego pomieszczenia na bzykanie. Zadbałem, żeby moja współlokatorka dobrze się bawiła. Tym razem nie skakała sobie do gardła z moim przyjacielem. Dogadywali się nawet dobrze. Powinienem się cieszyć, ale zastanawiałem się, czy to nie oznaczało, że coś knuli. Oby nie. Wolałbym, żeby nie pakowała się z nim w żaden romans. Pewnie przesadzałem. Przecież mogli się zaprzyjaźnić.
Impreza wymknęła się spod kontroli jakoś po trzeciej. Skończył się alkohol, co szczerze zaskoczyło Michaela. Niemożliwe. Śmiałem się z niego, że przecenił nasze możliwości. Jednak nikt się zbytnio nie zmartwił. Goście spragnieni wrażeń zaczęli się zmywać. Szczególnie koledzy, którzy przyszli z panienkami. Dziewczyny chyba nie były zadowolone z tego, że wrócą do siebie. Nie chciałem już nigdzie wychodzić. Oczywiście zostałem wygwizdany. Upewniłem się, tylko żeby koledzy zapakowali Michaela w taksówkę, bo miał już dość. Zataczał się rozbawiony i wychodząc z mieszkania, uderzył w drzwi. Właśnie dlatego wolałbym, żeby wrócił do domu, zamiast szlajał się na mieście. Skończyłoby się to jakąś bójką. Na pewno. Mój przyjaciel po pijaku zaczepiał kobiety, myśląc, że to im się podobało i nie zwracał uwagi, czy były akurat ze swoimi facetami. Kiedyś to się dla niego źle skończy.
– Wsadźcie go do taksówki! Czeka na was na dole! – krzyknąłem za kumplami.
– Nuudziarz – bełkotał Michael i klepnął mnie w głowę.
Może i tak, ale naprawdę wolałem zostać. Wypiłem chyba za dużo, ale Chev była przy mnie. Równie pijana albo i bardziej. To niebezpieczne. Ostatnio przestałem nad sobą panować w jej obecności. Wkurzało mnie to. Szukałem powodu, żeby dotknąć jej, chociaż na chwilę. Nie powinienem. Jednak nie odepchnąłem dziewczyny, gdy położyła głowę na moim ramieniu. Podobała mi się od dawna, a może to alkohol sprawił, że tak myślałem. Nieważne. Jutro zastanowię się nad tym znowu. Wystarczyło, że dała mi się pocałować, a przestałem mieć jakiekolwiek wątpliwości, czy postępowaliśmy dobrze. Próbowałem się powstrzymać. Jednak nie tak bardzo jakbym chciał. Wszystko rozwijało się zbyt szybko. Nawet nie potrafiłem przypomnieć sobie, kiedy jej koszulka znalazła się na podłodze, a ona stała przede mną w koronkowym biustonoszu, który ledwo zakrywał jej sutki. Bardzo podobał mi się ten widok. Tym bardziej że dziewczyna ani trochę nie była zawstydzona tym, że cały czas się na nią gapiłem.
– Jesteśmy pijani. - Rozbawiony kręciłem głową, gdy zaczęła poprawiać włosy.
Chociaż wydawało mi się, że wypiłem mniej od niej. Na pewno tak było. Inaczej nawet przez chwilę nie zastanawiałbym się nad tym, co robiliśmy. Od razu przeszedłbym do działania. Wolałem o tym nie mówić. Nie chciałem, żeby zrezygnowała. Nie, bo udało jej się mnie podniecić. Czekałem, co stanie się dalej. Chyba oszalałem. Przecież miałem nie dopuścić do siebie Chev. Chociaż nagle to postanowienie przestało mieć dla mnie znaczenie. Kiedy dziewczyna zda sobie sprawę, że to potoczyło się za daleko? Oby nie przed tym, jak ją przelecę. Już byłem podniecony, a niewiele zrobiła. Nie mogłem doczekać się, jak w końcu zobaczę ją nago. Już od dawna to sobie wyobrażałem, mimo że sam przed sobą nie chciałem przyznać się, że dziewczyna mi się podobała. Jednak wolałbym, żeby żadne z nas jutro tego nie żałowało. Musiałem upewnić się, że Chevrolet naprawdę chciała uprawiać seks. Ze mną. Zabawne, że gdyby chodziło o kogoś innego, nawet nie zastanawiałbym się nad konsekwencjami. Od razu brałbym się do działania. Jednak zależało mi na tej przyjaźni. Seks mógł wszystko zniszczyć, ale mogłem udawać pijanego. Przecież dziewczyna nawet nie zdawała sobie sprawy, że wypiłem mniej niż ona.
CZYTASZ
Krótka historia pewnej przyjaźni.
RomanceNigdy nie wierzyłem w przyjaźń damsko - męską. Chyba słusznie. Zawsze jedna strona oczekiwała czegoś więcej. Chociaż przez długi czas udawałem, że z Willow nie łączyło mnie nic więcej. Nie powinno. Nie potrafiłem rozgryźć jej uczuć. Ta dziewczyna by...