Totalnie wkurwiony wróciłem do mieszkania. Nie panowałem nad sobą. Myślałem, że w drodze tutaj uda mi się uspokoić, ale cały czas czułem się źle, z tym że zaufałem komuś, kto mnie zdradził. Nienawiść rosła we mnie z każdym kolejnym krokiem. Nie uważałem jednak, że powrót do mieszkania to lepszy pomysł niż to, co zamierzałem zrobić wcześniej. Przynajmniej później nie miałbym wyrzutów sumienia. Jednak doszedłem do wniosku, że matka mogła poczekać. Dorwę ją na pewno. Choćbym miał szukać pod ziemią. Miałem sobie do wyjaśnienia kilka spraw z Willow. Ważnych spraw. Po tym będzie mogła się wynieść. Nie obchodziło mnie już co się z nią stanie. Nie spędzę życia z dziewczyną, która zamierzała wspierać moją matkę! Morderczynię! Gdy przypomniałem sobie, że Willow wpuściła ją do mojego mieszkania, złość wzrastała. Nienawidziłem każdego, kto rozmawiał z moją matką. Nienawidziłem wszystkich ludzi, którzy jej współczuli. Byli tak samo zepsuci, jak ona.
– Była tutaj! – wrzasnąłem, gdy tylko zauważyłem Chevrolet.
Nie wyglądała na zaskoczoną moim wybuchem złości. Jasne, że nie. Przecież zdawała sobie sprawę z tego, że w końcu dowiem się, że moja matka znalazła sposób, żeby mnie znaleźć. Czemu dziewczyna jej nie spławiła i nie powiedziała, że mnie nie znała? Wtedy mielibyśmy spokój. Jednak Chev chciała się dowiedzieć czegoś więcej o mojej rodzinie. Nie wystarczyły jej moje opowieści. Musiała wysłuchać drugiej strony. Czy uznała, że kłamałem? Doskonale wiedziała, o kim mówiłem. Znała moją historię i zdawała sobie sprawę, że nic nie wkurwiało mnie bardziej niż własna matka. Budziła we mnie najgorsze cechy. Sprawiała, że bałem się samego siebie. Poza tym dziewczyna nawet nie zamierzała udawać, że nie wiedziała, o czym mówiłem. Chyba nie myślała, że wszystko było dobrze. Aż tak głupia nie była. Zachowała się nie fair w stosunku do mnie. Do najważniejsze osoby, bo do tej pory uważałem, że właśnie taki dla niej byłem. Pokazała, ile dla niej znaczyłem. Nic. Nie musiała się, więc ze mną męczyć.
– Tak, ale... – przerwałem jej.
Nie chciałem słuchać żadnych pierdolonych wyjaśnień. Uważałem każde słowo dziewczyny za kłamstwo. Nie pozwolę jej robić ze mnie idioty. Powinna oszczędzić mi słuchania bzdur, które wymyśliła na biegu. Chyba że przygotowała się do tej kłótni wcześniej. Przecież zdawała sobie sprawę z tego, że kiedyś poznam prawdę. Matka nie miała prawa przekroczyć progu tego mieszkania. Już nie należało do niej. Nie chciałem nawet myśleć o tym, że weszła tutaj, jakby nadal czuła, że to jej miejsce. Straciła je lata temu. Bezmyślnie oddała wszystko facetowi, który jej nie szanował. Pozwoliła mu nawet zniszczyć własnego syna. Nic się dla niej nie liczyło. Czemu miałbym uwierzyć, że kobieta chciała cokolwiek zmienić? Nie zasłużyła na żadną szansę. Nie, bo jej kilkuletni synek zmarł przez nią! Chevrolet nie mogła z nią rozmawiać. Pewnie uznała, że dowie się czegoś więcej niż ode mnie, ale matka nie była żadnym wiarygodnym źródłem informacji. Na szczęście na sali rozpraw nic nie powiedziała. Mimo to i tak wzbudziła współczucie pewnych osób. Nienawidziłem ich za to, że nie zauważyli w niej morderczyni. Zwłaszcza że ich opinia miała wpływ na wyrok mojej matki. Przez tamtych ludzi nie dostała dożywocia, na co liczyłem. Nawet nie chciałem wyobrażać sobie, że mogła wzbudzić współczucie w mojej dziewczynie. Co sobie myślała o mnie po tym, co naopowiadała moja matka? Miała mnie za okropnego syna i brata? Niech spieprza z mojego życia. Nie przejmowałem się już Chevrolet.
– Nienawidzę jej! – wrzeszczałem. – Nie ma prawa tutaj przyłazić!
– Wiem, ale...
– Czemu mi, kurwa, o tym nie powiedziałaś?! - Patrzyłem na nią wściekły.
Nie sądziłem, że kiedyś będę w stanie znienawidzić Chev. Myślałem, że ona jedna zrozumie mnie w każdej kwestii, że nie będę musiał jej nic tłumaczyć. Zwłaszcza jeśli chodziło o brak kontaktu z rodziną. Próbowałem się uspokoić. Niestety cały czas czułem złość. Dziewczyna mnie okłamała! Pewnie mniej zabolałoby, gdyby zdradziła mnie z jakimś facetem. Chciałem dowiedzieć się tylko, czemu nie powiedziała mi o wizycie matki, zanim opuści moje mieszkanie. Nie pozwolę jej zostać. Między nami koniec. Nie będzie żadnego ślubu. Nie obchodziło mnie, gdzie się podzieje. Poradzi sobie. Nie pierwszy raz zostanie sama. Miała jakieś pieniądze na wynajem. Znajdzie sobie kolejnego chłopaka. Mogła nawet poprosić o pomoc Michaela. Miałem to gdzieś! Chevrolet zniszczyła między nami wszystko. Chyba to wkurwiało mnie najbardziej. Szkoda, że nie przemyślała wcześniej, jakie będą konsekwencje jej rozmowy z moją matką. Czy wtedy podjęłaby inną decyzję? Nie chciałem się nad tym zastanawiać. Cokolwiek sobie myślała, spieprzyła. Nie wybaczę jej.
CZYTASZ
Krótka historia pewnej przyjaźni.
RomanceNigdy nie wierzyłem w przyjaźń damsko - męską. Chyba słusznie. Zawsze jedna strona oczekiwała czegoś więcej. Chociaż przez długi czas udawałem, że z Willow nie łączyło mnie nic więcej. Nie powinno. Nie potrafiłem rozgryźć jej uczuć. Ta dziewczyna by...