48.

19 4 0
                                    

– Powinna siedzieć w więzieniu – powiedziałem cicho, wtulając twarz w pierś Chev.

Zasnęliśmy, ale nie na długo. Czułem się wykończony, ale nie byłem w stanie zasnąć. Nie chciałem budzić Chev. Jednak dziewczyna również nie zamierzała dłużej udawać, że spała. Zbyt wiele się wydarzyło w ciągu ostatnich godzin. Mój mózg nadal pracował na najwyższych obrotach. Było po drugiej w nocy, a Chevrolet leżała naga przy mnie. Nigdzie się nie wybierała. Oboje nadal byliśmy nadzy. Nie przeszkadzało mi to. Jeszcze kilka godzin temu całą swoją nienawiść przelałem na dziewczynę. Byłem gotów wyrzucić ją ze swojego życia. Dobrze, że mi na to nie pozwoliła. Czułem, że ją wykorzystałem. Chciałem tylko się uspokoić, a seks wydawał się dobrym rozwiązaniem. Chociaż nagle zebrało mi się na rozmowę. Uznałem, że powinienem powiedzieć coś, co sprawi, że Chev więcej nie będzie zamierzała wracać do rozmowy o mojej matce. Chciałem wyrzucić z siebie wszystko, co złe. Jednak nie wiedziałem, czy to możliwe. Warto było spróbować. Być może już nigdy nie wrócimy do tej rozmowy.

– Wiem.

– Skrócili jej wyrok.

Matka spędziła w więzieniu tylko kilka lat. Liczyłem, że zostanie tam do czasu, aż umrze. Wystarczyłoby, że dodaliby dziesięć lat. Kobieta by się wykończyła psychicznie. Chociaż uważałem, że to niemożliwe. Przecież nie miała żadnych uczuć. Dlatego wątpiłem też w jej samobójstwo. Nie potrafiłem zrozumieć decyzji Sędziego. Okazał się zbyt łaskawy. Ciekawe, czy dla innych morderców też był wyrozumiały. Podczas rozprawy czułem, jakby wszyscy robili sobie ze mnie żarty. Moje zeznania nic nie znaczyły. Chociaż liczyłem, że pogrążę matkę swoimi słowami. Chciałem tego. Wywlekłem wszystkie brudy rodzinne wśród obcych ludzi. Nie musiałem nic zmyślać. Kobieta zniszczyła mi życie. Gdyby nie akta sprawy, które później przeglądałem wiele razy, uznałbym, że nikt nie zanotował mojego zeznania na policji ani w sądzie. Jednak było każde moje słowo. Widocznie niewiele znaczyły zeznania syna, który stracił brata. Widocznie ludzie byli w stanie współczuć tylko matkom, które traciły dzieci, nie zwracając uwagi na to, że zginęły z ich rąk.

– Naprawdę uznali, że to wypadek? – spytała niepewnie.

– Lekarz medycyny sądowej tak zeznał. - Przymknąłem powieki.

Doskonale pamiętałem wszystkie słowa z rozprawy matki. Chociaż wolałbym ich nie pamiętać. Siały we mnie zbyt duże spustoszenie. Zwłaszcza że musiałem słuchać dokładnie, od czego zmarł mój brat i co się według lekarza wydarzyło w dniu jego śmierci. Nienawidziłem siebie za to, że nie byłem w stanie mu pomóc. Mogłem jedynie dopilnować, żeby matka odpowiedziała za krzywdę, która go spotkała. Chciałem, żeby zgniła w więzieniu. Zasłużyła na to. Jednak ten pierdolony lekarz sprawił, że to stało się nierealne. Według niego śmierć mojego brata to niedopatrzenie rozkojarzonej matki, którą spotkała tragedia. Analizował jej zachowanie ze względu na śmierć męża. Akurat to nie powinno mieć żadnego wpływu na wyrok. Nie można było usprawiedliwiać morderstwa. Szczególnie kobiety, która nie okazywała żadnych uczuć. Na sali rozpraw zachowywała się obojętnie. Tak samo było na pogrzebie. Po śmierci mojego ojca wylała więcej łez.

– Przykro mi, Cade. - Chev głaskała mnie po głowie.

To niewiele ułatwiało. Nic nie było w stanie złagodzić mojego bólu. Nawet czas nie leczył ran. Wątpiłem, że kiedykolwiek uda mi się zapomnieć o tym, co się stało. Bałem się, że już do końca życia będą męczyły mnie koszmary, że zrujnują moją rodzinę z Chevrolet. Czemu nie potrafiłem przywołać dobrych wspomnień? Miałem ich wiele. Szczególnie z czasów, gdy żył tata. Czasami zastanawiałem się, jaką bylibyśmy rodziną, gdyby nadal żył. Pewnie patrzyłbym, jak brat dorastał. Żałowałem, że jego obraz we wspomnieniach mi się zamazywał. Niedługo nie będę w stanie go sobie przypomnieć. Brakowało mi uśmiechniętej twarzy braciszka, który tulił się do mnie za każdym razem, gdy wracałem do domu. Ten obraz nie wyrył mi się w pamięci, aż tak bardzo, żeby zachować go na zawsze. Nie chciałem stracić dobrych wspomnień. Nie chciałem zapomnieć o bracie. To cholernie bolało. Szkoda, że nie byłem zdolny wyciągnąć jego zdjęć. Miałem ich kilka schowanych razem z rodzinnymi fotografiami, które mi pozostały. Nie wracałem do nich. Nie, bo zbyt boleśnie przypominały mi o tym, co straciłem bezpowrotnie przez jedną bezmyślną kobietę.

Krótka historia pewnej przyjaźni.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz